Ich podwyżka wyniesie… 30 zł

3114

30 zł – tyle według wyliczeń Związku Nauczycielstwa Polskiego ma średnio wynieść realna podwyżka dla nauczycieli zaproponowana przez ministerstwo edukacji i nauki. Pedagodzy i pracownicy oświaty nie ustają w walce o lepsze płace. Na najbliższą sobotę zaplanowali protest w Warszawie. Gra toczy się nie tylko o pieniądze, ale też o tak zwane pensum, czyli godziny spędzone przy tablicy.

Ze strony związków zawodowych płynie wyraźny sprzeciw wobec propozycji resortu edukacji i nauki dot. wynagradzania nauczycieli.

– Po pierwsze mają być sfinansowane de facto z oszczędności, które mają być dokonywane na kieszeniach nauczycieli, a po drugie nie stanowią formy rekompensaty za zwiększony wymiar czasu pracy – mówił na konferencji prasowej Sławomir Broniarz, prezes ZNP.

Na najbliższą sobotę związkowcy zaplanowali manifestacje w stolicy. Nie jedna dużą, ale kilka mniejszych. To z powodu ograniczeń nałożonych przez sanepid, zgodnie z którymi w manifestacji może wziąć udział maksymalnie 150 osób.

Jak podkreśla szef ZNP, protest ma być wyrazem dezaprobaty dla tego, co dzieje się w sferze polityki edukacyjnej, ale przede wszystkim w walce o demokratyczną szkołę i godne płace. O planowanych przez ministerstwo zmianach płacowych i nie tylko pisaliśmy więcej tutaj.

– Każdy myślący nauczyciel widzi, że proponowana pseudo podwyżka płac jest kosztem zmian w awansie zawodowym, skrócenia urlopu wypoczynkowego, odebrania niektórych dodatków, i co najważniejsze, podwyższenia pensum o 4 godz. i dodatkowe 8 godz. na rzecz szkoły. To oznacza, ze sami sobie sfinansujemy podwyżki. A wystarczyłoby gdyby słaby minister zajrzał do szuflad po minister Zalewskiej, w których ukryto badanie rzeczywistego czasu pracy nauczyciela- nawet 47 godzin tygodniowo – uważa Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału ZNP.

Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału ZNP

– Nikt natomiast nie podejmuje żadnych działań na rzecz poprawy warunków pracy nauczyciela. Konstytucja zapewnia nam wolność organizowania zgromadzeń i uczestniczenia w nich, dlatego 9 października zamanifestujemy, choćby w grupach 150 osobowych, naszą dezaprobatę wobec poczynań resortu edukacji. Nie ma naszej zgody na dalsze degradowanie środowiska i spadek realnego wynagrodzenia nauczycieli w stosunku do innych grup zawodowych – dodaje.

Co ciekawe, swoje niezadowolenie wyraża także oświatowa „Solidarność”, która wcześniej raczej nie krytykowała działań rządu. W wydanym niedawno komunikacie możemy przeczytać m.in. o oburzeniu w związku z niezrealizowanym porozumieniem zawartym z rządem z kwietnia 2019 r., a w szczególności brakiem powiązania wynagrodzenia nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Poinformowano również o powołaniu sztabu protestacyjnego, który „niezwłocznie podejmie działanie”.


POWIĄZANE ARTYKUŁY