Historyczny strajk „na miedzi”. 30 lat minęło

2144

Był to pierwszy legalny i wówczas najdłuższy strajk w Polsce. Przystąpiła do niego prawie cała 40-tysięczna załoga KGHM Polska Miedź S.A. Stanęły kopalnie, huty i zakłady zaplecza. Oficjalnie postulaty dotyczyły podwyżki wynagrodzeń, w rzeczywistości – jak twierdzi przywódca strajku Ryszard Zbrzyzny – celem akcji strajkowej było zablokowanie bezpośredniej prywatyzacji KGHM.

Strajk trwał 32 dni. Rozpoczął się 20 lipca 1992 roku o 6.00 rano we wszystkich oddziałach KGHM. Miał charakter rotacyjny. Ludzie przyjeżdżali do pracy, ale nie pracowali. Z wyjątkiem tych, którzy musieli zabezpieczać majątek firmy.

– W kopalniach na każdej zmianie zjeżdżało tylko kilkunastu ludzi niezbędnych do wykonania prac zabezpieczających wyrobiska. W hutach nie wygaszono całkowicie pieców, ale utrzymywano je jedynie na technologicznie minimalnym poziomie temperatury. Pracownicy dbali zarówno o bezpieczeństwo kopalni jak i stałe dostawy koncentratów do pieców hutniczych, co pozwoliło wznowić produkcję natychmiast po zakończeniu – mówi Ryszard Zbrzyzny, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego.

Choć strajk był pokłosiem sporu zbiorowego prowadzonego przez ZZPPM z zarządem spółki, ostatecznie w skład Międzyzwiązkowego Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego weszło siedem central związkowych działających na terenie Kombinatu. W ostatniej chwili od strajku odstąpiła „Solidarność”, która zdecydowała się na indywidulane rozmowy z przedstawicielami właściciela czyli Ministerstwa Przekształceń Własnościowych oraz zarządu KGHM.

– Zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych żądanie odstąpienia od prywatyzacji KGHM nie mogło być naszym postulatem. By uprawomocnić nasze działania, których głównym celem była obrona polskości „Polskiej Miedzi”, wprowadziliśmy postulaty o charakterze pracowniczym, socjalnym, płacowym i inne, które się w tę definicję wpisywały – tłumaczy Ryszard Zbrzyzny.

Początek lat dziewięćdziesiątych w Polsce to okres pośpiesznej i chaotycznej prywatyzacji, której ofiarą padły m.in. Zagłębie Wałbrzyskie, Stocznia Gdańska, a także liczne, sprzedawane za bezcen wydawnictwa, huty, kopalnie czy zakłady chemiczne. W orbicie zainteresowań zagranicznych inwestorów znalazł się także KGHM. Najpierw było to amerykańskie Asarco, a później australijski Western Mining. Zagrożenie bezpośrednią prywatyzacją z udziałem zagranicznego kapitału było rzeczywiście realne. Ale czy groźba ta wisiała nad KGHM jeszcze w połowie 1992 roku?

– Kwestia ewentualnej sprzedaży KGHM czy jej udziałów Asarco rozwiązała się sama. Po wybuchu wojny w Zatoce Perskiej Amerykanie dostali polecenie powrotu do USA i już się w KGHM nie pojawili. Rozmowy z Western Mining były prowadzone, ale w momencie, kiedy prezes KGHM Jan Sadecki został odwołany, czyli tuż przed strajkiem sprawa Western Mining umarła śmiercią naturalną – mówi Paweł Ofman, były prezes zarządu KGHM Polska Miedź S.A.

Podobnego zdania jest Grzegorz Żurawiński, były korespondentem, później dyrektor programowy TVP Wrocław, a także dziennikarz śledczy Gazety Wrocławskiej, współpracownik Tygodnika Obywatelskiego TO i Gazety Legnickiej.

– Podkreślę, że jest to moja prywatna opinia, ale myślę, że latem 1992 roku koncepcja sprzedaży KGHM w całości lub części zagranicznemu inwestorowi była już mało realna, choć przyznaję, że dziś, po trzydziestu latach jest to wróżenie z fusów. Jednak dla przebiegu procesu prywatyzacyjnego, na który ostatecznie się zdecydowano, ten strajk miał kluczowe znaczenie. Okazało się, że związek Ryszarda Zbrzyznego potrafi zorganizować całkiem pokaźną siłę i sparaliżować pracę tego olbrzymiego przedsiębiorstwa – mówi Grzegorz Żurawiński.

– Strajk uwidocznił rządzącym gospodarcze i społeczne znaczenie KGHM, co doprowadziło ostatecznie do zaniechania podejmowania prób decydowania o firmie bez uwzględnienia zdania pracowników i lokalnej społeczności. Strajk wpłynął również na istotną zmianę dotychczasowego kierunku restrukturyzacji KGHM. W konsekwencji proces ten nabrał tempa i wprowadzony został na właściwe tory. Wydzielone zostały spółki zaplecza, scentralizowano zarządzanie finansami i handel metalami – uważa Paweł Ofman.

– Gdyby na początku lat 90. ubiegłego wieku doszło do sprzedania nas obcemu kapitałowi spekulacyjnemu, dzisiaj KGHM w najlepszym przypadku byłby niewiele znaczącą firmą, znacznie już wydrenowaną i pozbawioną perspektyw rozwojowych. Nam się jednak udało! Wielka w tym zasługa ludzi, którzy w strajku uczestniczyli. Bardzo im za to dziękuję, choć wiem, że słowami trudno wyrazić, to co wspólnie udało nam się zrobić – podsumowuje Ryszard Zbrzyzny.

Ostatecznie porozumienie, kończące strajk podpisane zostało w nocy z 19 na 20 sierpnia 1992 r. Uzgodniono, że pierwsza wypłacona zostanie pensja socjalna, a po podpisaniu przez Prezydenta RP nowelizacji tzw. ustawy „popiwkowej” pracownicy Kombinatu otrzymają postulowane podwyżki płac. Ze strony rządowej porozumienie sygnowało trzech ministrów: przekształceń własnościowych Janusz Lewandowski, pracy i polityki socjalnej Jacek Kuroń oraz finansów Jerzy Osiatyński. Poza protokołem uzgodniono, że dla KGHM zbudowany zostanie nowy model prywatyzacji, wykluczający sprzedaż firmy w całości.

AUTOR: MG/FOT. Jerzy Kosiński


POWIĄZANE ARTYKUŁY