Skok na kasę – historia miedziowego podatku

1018

Dziś mija sześć lat od wprowadzenia podatku od wydobycia niektórych kopalin. Od tamtej pory KGHM zapłacił już z tego tytułu niemal 10 miliardów złotych. Taką samą kwotę Polska Miedź zamierza przeznaczyć na inwestycje do 2021 r. Gdyby przepisy dotyczące podatku „miedziowego” zostały zmienione tak, jak zapowiadali to w 2015 r. politycy Prawa i Sprawiedliwości, spółka mogłaby zrealizować dużo ambitniejsze plany rozwojowe.

Podatek wprowadził koalicyjny rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Danina od początku krytykowana za to, że de facto obciąża tylko jedno przedsiębiorstwo w Polsce, szybko nazwana została podatkiem miedziowym. Od początku jej płatnikiem jest wyłącznie KGHM.

Przyjęcie nowego podatku poparli niemal wszyscy posłowie PO-PSL. Przeciwna była jedynie głogowska posłanka Ewa Drozd. Opozycja, którą w 2012 r. tworzyło przede wszystkim 136 posłów Prawa i Sprawiedliwości, również protestowała przeciwko przyjęciu nowego przepisu. Wolą większości podatek miedziowy stał się faktem.

źródło: sejm.gov.pl

Zanim do tego doszło, w lutym 2012 r. do Lubina zjechało ponad 80 parlamentarzystów PiS. Wszyscy zgodni byli co do jednego: nałożenie na KGHM dodatkowego obciążenia fiskalnego będzie oznaczać kłopoty dla firmy i całego regionu.

– Mamy nadzieję, że nasze działania wpłyną na rząd, żeby się z tych złych pomysłów wycofał – mówił podczas tamtej konwencji poseł Mariusz Błaszczak. – Państwo powinno wspierać firmy, które są silne, a nie je likwidować. Nadmierny fiskalizm to – w mojej ocenie – prosta droga prowadząca do likwidacji.

– Bo nie znam chyba żadnego Polaka, który byłby za tym podatkiem. No może poza premierem czy ministrem Rostowskim – żartował Antoni Macierewicz, a Dawid Jackiewicz, który w 2015 r. został ministrem Skarbu Państwa, pokusił się nawet o opinię, że skoro rząd zamierza nałożyć na Polską Miedź tak nieprzewidywalny podatek, który nie pozwoli zarządowi spółki na jej rozwój, to może oznaczać tylko jedno – rząd przygotowuje się do całkowitej sprzedaży KGHM.

Ustanawiając nową daninę, politycy PO-PSL zagwarantowali Skarbowi Państwa wpływy znacznie przekraczające skromną dywidendę, która – dla przykładu – w zeszłym roku wniosła raptem 63,5 mln zł. Zagwarantowali to sobie i swoim następcom, bowiem to, co zapoczątkował rząd Platformy Obywatelskiej, utrzymują również politycy Prawa i Sprawiedliwości, chociaż ich wyborcze obietnice mówiły co innego.

W lipcu 2015 r. Lubin odwiedzili najpierw Mariusz Błaszczak, Stanisław Karczewski i Elżbieta Witek, którzy pod ogrodzeniem Zakładów Górniczych Lubin zorganizowali konferencję, prezentując na niej projekt ustawy zawieszającej pobór podatku na dziesięć lat. Jednym z argumentów, jakie znalazły się w uzasadnieniu tego projektu, był fakt, że miedziowa danina powoduje spadek rentowności KGHM o kilkadziesiąt procent (treść projektu tutaj).

Fragment projektu ustawy PiS z 29.07.2015 r. Źródło: sejm.gov.pl

Krótko przed wyborami stolicę Zagłębia Miedziowego odwiedziła Beata Szydło. – Jeśli nas wybierzecie i będziemy tworzyli rząd, to obiecujemy, że zlikwidujemy niesprawiedliwy podatek od niektórych kopalin – obiecywała. 

Do dziś KGHM płaci za wydobywaną w Polsce miedź prawie 5 mln zł dziennie. Nie słychać też głosów, by strona rządząca zamierzała coś zmieniać w jego formule. Projekt, który pokazywali politycy w czasie kampanii wyborczej, we wrześniu skierowano do pierwszego czytania w Sejmie. Na tym jego losy się zakończyły.

W lutym 2016 r. Ewa Drozd złożyła inny projekt ustawy, który przewidywał zawieszenie poboru podatku na 20 miesięcy. Miesiąc później on również utknął, tym razem w sejmowej Komisji Finansów Publicznych.

Dla lokalnych polityków PiS kwestia podatku jest wyjątkowo trudna, ponieważ niezrealizowana obietnica w tym zakresie jest im często wypominana przez wyborców. Dlatego mówią o nim oględnie i twierdzą, że do końca obecnej kadencji rząd na pewno coś z tym zrobi.

W podobnym tonie wypowiadał się goszczący w zeszłym roku w KGHM minister energii Krzysztof Tchórzewski: – Moje osobiste przekonanie jest takie, że ten podatek jest potrzebny, ale z drugiej strony wydaje mi się – osobiście, to podkreślam – że błędem jest to, iż nie stanowi on kosztów uzyskania przychodu i w ten sposób ciąży na spółce i załodze. Jeżeli nawet byśmy go zostawili, to trzeba go poprawić – mówił.

Symulacja na internetowej stronie podatek-miedziowy.pl pokazuje, że do puli 10 mld zł zostało KGHM już niewiele. W tym roku spółka ma zapłacić co najmniej 1,29 mld zł i już widać, że Skarb Państwa swoje otrzyma. Gdyby te pieniądze zostały w firmie, możliwe, że przełożyłyby się na konkretne inwestycje na rynku polskim. Obecna strategia Polskiej Miedzi przewiduje bowiem podobną kwotę.

źródło: Strategia KGHM Polska Miedź S.A. na lata 2017-2021

W rocznicę wprowadzenia podatku o komentarz poprosiliśmy szefów miast i powiatów Zagłębia Miedziowego. Głosu nie zabrali: burmistrz Polkowic Wiesław Wabik i starosta polkowicki Marek Tramś.

Robert Raczyński, prezydent Lubina

Rząd już się nasycił i powinien zrezygnować z tych pieniędzy, pozwolić nam budować tę firmę tutaj, na miejscu. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że sytuacja finansowa KGHM nie jest ciekawa. Ciągłe zmiany zarządu pośrednio wynikają też z tego, że nikt nie jest w stanie zbudować programu naprawczego bez wsparcia rządu. A ten wciąż go odmawia. Nie widzimy żadnej inicjatywy od ponad pięciu lat, która służyłaby odejściu od gospodarki rabunkowej. Dzisiaj naprawa KGHM wymaga zaniechania pobierania pieniędzy, a za dwa, trzy lata będzie potrzebne wsparcie kilkudziesięcioma miliardami, żeby uratować te prawie 100 tys. miejsc pracy, które są pośrednio źródłem życia na terenie Dolnego Śląska. Żeby nie doprowadzono do takiej sytuacji, jak 30 lat temu na południu Polski z Zagłębiem Wałbrzyskim.

Adam Myrda, starosta lubiński

Po pierwsze, faktycznie jest to podatek od jednej kopaliny – od miedzi. Po drugie, w 2015 roku wszyscy posłowie będącego wówczas jeszcze w opozycji PiS-u deklarowali na spotkaniach z mieszkańcami Lubina, że podatek od kopalin zostanie zniesiony. Dzisiaj kadencja rządów PiS prawie się kończy, a podatek, który łupi tylko jeden region – Zagłębie Miedziowe, jak był, tak jest. Ja nie wierzę w obietnice PiS, nie wierzę w parlamentarzystów. Wierzę za to w to, co powiedział prezes Kaczyński, który negatywnie wypowiada się o zniesieniu podatku, bo uznaje miedź za dobro wszystkich Polaków. Ale dobrem Polaków są też inne kopaliny, jak na przykład węgiel, i jakoś od ich złóż podatku nie ma. Chodzi po prostu o pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze.

Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy

Te pieniądze, które są dzisiaj wyprowadzane z naszego terenu, powinny tutaj pozostać, bo tutaj właśnie następuje największy ubytek w środowisku i tu są one wypracowywane. My też musimy patrzyć na rozwój naszego regionu i jego konkurencyjność. Dla mnie ważne jest wzmocnienie naszej gospodarki, doinwestowanie tego terenu w konkurencji z sąsiednimi regionami Czech i Niemiec. Musimy się mierzyć z ich potencjałem gospodarczym, żebyśmy nie zostali w tyle. Im większe pieniądze – z tych tutaj wypracowywanych – będzie tutaj inwestowanych, tym bardziej skorzysta na tym gospodarka regionu, a co za tym idzie – kraju.

Krystian Kosztyła, burmistrz Ścinawy

Podatek ten oceniam bardzo negatywnie i ta ocena wynika między innymi z komentarzy znanych mi osób, które są zatrudnione w KGHM- na różnych stanowiskach. W spółce szuka się oszczędności kosztem pracowników i ich bezpieczeństwa. Nie powstają nowe miejsca pracy, a jeśli już, to zatrudnienie oferują firmy współpracujące z KGHM. Ciągle liczę na to, że rząd wywiąże się z obietnic, zauważy, czego potrzebuje nasz region oraz jego mieszkańcy i z tych obietnic wreszcie się wywiąże. Bez właściwej reakcji rządu KGHM cały czas grozi katastrofa.

Rafael Rokaszewicz, prezydent Głogowa

KGHM jest w tym rejonie także największym inwestorem. Miliardy, które stąd wychodzą, mogłyby być zainwestowane w nasz region. To mogłyby być działania proekologiczne, bo mamy przecież z tym problem lub inwestycje skierowane do mieszkańców, wspierające samorządy, które współpracują z KGHM. Wszyscy przez ten podatek cierpimy, niekoniecznie jako samorządy i instytucje, ale jako mieszkańcy, bo choć KGHM prowadzi duże inwestycje, jak chociażby na Hucie Miedzi Głogów, to należałoby się spodziewać jego większej aktywności, ukierunkowanej właśnie na nasz region. To realnie tracimy. Podatek został wprowadzony na chwilę, trwa już wiele lat, politycy co chwilę obiecują – szczególnie przed wyborami – że zostanie zniesiony, a ja z niecierpliwością czekam na przedstawicieli obecnej władzy w Głogowie. Chętnie zadam pytanie, czy go zniosą go. Może po wyborach samorządowych?

Jarosław Dudkowiak, starosta głogowski

Podatek od kopalin na świecie nie jest niczym nadzwyczajnym, wiele państw ma takie czy inne złoża i czerpie z tego tytułu podatki, opłaty skarbowe, renty surowcowe i innego rodzaju obciążenia. Tak też jest w Polsce. Pytanie tutaj jest zupełnie inne: dlaczego ten podatek jeszcze jest i dlaczego nadal jest naliczany w tej formie. W kampanii wyborczej PiS i pani Beaty Szydło słyszeliśmy zapowiedzi, że jak tylko dojdą do władzy, to tego podatku nie ma. Minęło już kilka lat i podatek dalej jest. Słyszeliśmy też niedawno prezesa, że KGHM musi się tym dobrem narodowym dzielić ze wszystkimi rodakami i ten podatek zostawią. Z niego przecież są spełniane inne obietnice, a nawet więcej – z tej samej ustawy, w 2020 r., pobierany będzie podatek od gazu ziemnego i ropy naftowej i już dziś PiS z tych środków obiecuje kolejne rzeczy. Oczywiście, miedź to dobro narodowe, podatek powinien być, ale być może powinien być liczony np. od zysku? Tylko z drugiej strony, widząc to, co dzieje się w KGHM – 2,5 roku rządów PiS i czekamy już na czwartego prezesa – to obojętnie, jaki ten podatek by nie był, będzie szedł do partyjnej kasy.


POWIĄZANE ARTYKUŁY