Chce zebrać wspomnienia

307

Wilhelm Kasperski ma 86 lat i – trochę żartem, trochę serio – mówi, że u schyłku życia ma jeszcze jedno marzenie. Chciałby zebrać lubinian, którzy przyjechali tutaj z Kresów Wschodnich i stworzyć coś na kształt kroniki z ich wspomnień oraz zdjęć, a także stowarzyszenie lub koło, czyli miejsce, gdzie mogliby się spotykać i rozmawiać. A że od czegoś trzeba zacząć, najpierw postanowił zorganizować spotkanie dla Kresowian. – Czekam na każdego, kto będzie miał ochotę przyjść – mówi lubinianin.

Kasperski

Gdy pan Wilhelm zaczął sprawdzać, okazało się, że w Lubinie nie ma organizacji zrzeszającej Kresowian, a przynajmniej nie wszystkich ogólnie. – Są mniejsze grupy, jak na przykład Familijne Stowarzyszenie Zbarażan czy miłośnicy Wilna, Wołynia, jest Związek Sybiraków, ale takiej zrzeszającej generalnie wszystkich Kresowian u nas, w Lubinie nie ma. Można najwyżej dojeżdżać do Legnicy – mówi pan Wilhelm, który należy już do rady kombatantów.

Lubinianin, który pochodzi z Dublan w powiecie samborskim, w województwie lwowskim, postanowił więc zebrać osoby, które do naszego miasta przyjechały z Kresów Wschodnich, nieważne z której ich części. Spotkanie odbędzie się 10 sierpnia o godzinie 16 w Domu Dziennego Pobytu Senior przy ulicy Sienkiewicza 3.

– Mam nadzieję, że informacja o spotkaniu dotrze do Kresowian, którzy tu mieszkają. Moglibyśmy zebrać nasze wspomnienia, żeby nie zaginęły i dotarły także do młodszego pokolenia – dodaje pan Wilhelm, który w Lubinie mieszka od 1955 roku.

Sam wiele przeżył i mógłby opowiedzieć mnóstwo mrożących krew w żyłach historii, jak choćby tę, o której przez długi czas w jego rodzinie się nie mówiło.

– Ledwo uszedłem z życiem. Ciocia mnie uratowała przed banderowcem – wspomina. Tym banderowcem był… jego kuzyn.

– Siostra ojca wyszła za mąż za Ukraińca. Gdy miałem 14 lat, mama kazała nam się z bratem ukryć u cioci. Jej syn wrócił w nocy pijany z kompanią i próbował mnie udusić. Uratowała mnie ciocia – panu Wilhelmowi wciąż z trudem przychodzi wspominanie tamtej chwili. – Chodziłem całe życie z tą historią. Do dziś nie mogę tego zrozumieć. Ale przyszedł czas, żeby o tym opowiedzieć – dodaje.


POWIĄZANE ARTYKUŁY