Zanim przyszykujecie wigilijną kolację…

876

Ten problem jest widoczny szczególnie w okresie poświątecznym: w większości polskich domów żywność jest wyrzucana do kosza. Warto o tym pomyśleć podczas szykowania potraw na dzisiejszy wieczór.

Fot. jbloom/Flickr.com

Jedzenie trafia do kosza na śmieci w 60 proc. gospodarstw domowych. Większość produktów jest wyrzucana z powodu zepsucia lub przeoczenia daty ważności. Częstym „grzechem” jest też przygotowywanie zbyt dużej ilości jedzenia lub robienie za dużych zakupów.

Problemowi marnowania jedzenia przyjrzała się ostatnio Najwyższa Izba Kontroli, która stwierdziła, że obowiązujące w Polsce przepisy nie zmniejszyły skali tego zjawiska. Nie pomogło uchwalenie ustawy, która umożliwia właścicielom sklepów przekazywanie żywności na rzecz organizacji charytatywnych. W najnowszym raporcie NIK wskazała, że konieczne są: edukacja i kampanie społeczne na temat racjonalnego planowania zakupów oraz zasad właściwego przechowywania żywności.

Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) podaje, że na świecie co roku marnowanych jest 1,3 mld ton żywności wciąż zdatnej do jedzenia, czyli około 30 proc. już wyprodukowanej. To nie tylko problem ekonomiczny i ekologiczny, ale także etyczny – z zeszłorocznego raportu na temat stanu bezpieczeństwa żywnościowego i żywienia na świecie („State of Food Security and Nutrition in the World”) wynika, że w ubiegłym roku mogło głodować nawet 811 mln ludzi, podczas gdy w 2019 r. było ich 690 mln. Zdaniem autorów raportu sytuację pogorszyły negatywne skutki pandemii.

W Polsce rocznie marnowanych jest niemal 5 mln ton żywności, z tego ponad połowa trafia do śmieci naszych domów – dla porównania w handlu dotyczy to zaledwie 337 tys. t. Tymczasem w miastach jest coraz więcej punktów, w których można zostawiać wciąż zdatne do spożycia produkty, które inaczej mogłyby się przeterminować. Najczęściej są to społeczne lodówki, które funkcjonują także w Lubinie.

W tym kontekście istotne jest również, na co wskazują choćby unijne dane, doprecyzowanie oznaczeń dat na etykietach produktów spożywczych. Nie wszyscy znają bowiem różnice między określeniem „najlepiej spożyć przed” a określeniem „należy spożyć do”. Pierwszy oznacza jedynie termin gwarantowanej przez producenta jakości żywności, drugi datę jej przydatności do spożycia

– podkreśla NIK w raporcie.

Izba wskazuje, że poprawy wymagają przepisy pozwalające sprzedawcom przekazywać żywność na cele charytatywne. W zeszłym roku spośród 5 mln ton zmarnowanego jedzenia udało się w ten sposób uratować zaledwie 18,5 tys. t. Dzieje się tak m.in. dlatego, że dziś w ten mechanizm włączone są wyłącznie organizacje charytatywne i sklepy wielkopowierzchniowe. Pomijane są m.in. samorządy, na których ciąży najwięcej obowiązków związanych z pomocą społeczną, w tym dożywianie potrzebujących.

Zdaniem przedstawicieli banków żywności, by zapobieganie marnowaniu żywności było skuteczniejsze, ustawa powinna objąć również importerów, producentów czy firmy, które paczkują żywność, a także uznanie za priorytetowe przekazywania produktów spożywczych na cele charytatywne, a dopiero w dalszej kolejności na skarmianie zwierząt czy biopaliwa.

W dalszym ciągu jednak głównymi winowajcami są Kowalscy, którzy zdają się nie przeliczać, ile pieniędzy wyrzucają do kosza na śmieci. Tych zachowań przepisami uregulować się nie da, dlatego Izba podkreśla konieczność edukowania społeczeństwa. W kontekście systematycznie rosnących cen temat zasługuje na przemyślenie.


POWIĄZANE ARTYKUŁY