Ratowali polskie nekropolie na Kresach

91

Już po raz dziewiąty, wolontariusze z Rudnej i okolic, wzięli udział w oczyszczaniu polskich cmentarzy na Ukrainie, w ramach akcji ,,Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”, organizowanej przez TVP Wrocław oraz Dolnośląskie Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.

Nigdy nie jest za późno, aby zrobić coś bezinteresownie dla drugiego człowieka. Czasami wystarczy zadbać o to, aby jego zasłonięte wysokimi trawami nazwisko zostało odkryte, i wydobyte z niepamięci.

Miejscowościami, do których dotarli były Panasówka, Ostapie oraz Krasne. W tym roku na kresy wyjechało trzynastu ochotników, w tym dziesięciu dorosłych: Jolanta Książek, Andrzej Taler, Lech Kazimierów, Danuta Kazimirów, Maria Czajkowska, Agnieszka Bukraba, Paweł Cebulski, Tadeusz Cebulski, Genowefa i Jan Matus oraz trzy uczennice: Paulina Brozińska – uczennica I Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Lubinie, Hanna Stefańska – uczennica Liceum Ogólnokształcącego Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej we Wrocławiu – absolwentki gimnazjum w Rudnej oraz Martyna Łukowiak uczennica ZS nr 1 im. Bolesława Krupińskiego w Lubinie.

Po dwudziestu godzinach jazdy dotarliśmy w gościnne progi naszego przyjaciela ks. Michała Murigina, który jak co roku przywitał nas z radością. Po krótkim odpoczynku zaczęliśmy przygotowywać plan działania na kolejne dni. Pierwszego dnia naszej pracy wybraliśmy się do Ostapia, gdzie niestety czekał na nas nieprzyjemny widok. Pomimo naszej zeszłorocznej pracy, mogiły znów zostały całkowicie zasłonięte przez zarośla. Od razu zabraliśmy się do sprzątania. Cały dzień kosiliśmy, czyściliśmy, grabiliśmy. Praca na cmentarzu była bardzo ciężka, ale na koniec efekty bardzo nas ucieszyły. Tym razem jednego dnia udało nam się zrobić trzy razy więcej niż w roku poprzednim.

W między czasie poznawaliśmy mieszkańców wioski, którzy nie mogli uwierzyć, że nasze korzenie nie są z Ostapia, a pomimo to porządkujemy tamtejsze groby. Jedną z poznanych przez nas osób była Pani Jarosława Herman. Kobieta od lat dba o grób p. Józefy Buczkowej – cenionej nauczycielki, a jedyne o czym marzy jest to, aby mieszkająca w Polsce rodzina p. Buczkowej poprawiła jej grób.

W drugim tygodniu pobytu na Kresach pracowaliśmy na cmentarzu w Krasnem. Niegdyś mieszkało tam wielu Polaków, jednak tragiczne wydarzenia z lat 1941-1945 doprowadziły do tego, że większość z nich zginęło śmiercią tragiczną. Reszta, którym się udało przeżyć, wyjechała do Polski, osiedlając się w okolicach Ścinawy min. w miejscowościach: Wielowieś, Dziewień, Przyborów, Wińsko, Iwno. Jedna z mieszkanek Krasnego pokazała nam miejsce, gdzie przed laty pochowano zamordowanych Polaków. Groby ukryte były w wysokich trawach, między ogromnymi drzewami i krzewami. Wydawałoby się, że są całkowicie zapomniane. Widok jaki zastaliśmy sprawił, że mogliśmy czuć tylko wzruszenie, smutek i jeszcze większą motywację do działania. Dzięki szybkiej interwencji, min. wycięciu drzew i wykoszeniu trawy okazało się , że jest tam ponad 20 podobnych do siebie grobów na który są jedynie metalowe krzyże . Tylko jeden grób miał tabliczkę, która prawdopodobnie została przywieziona z Polski, był to grób p. Józefa Karmazyna. Modlitwą za tragicznie zmarłych Polaków zakończyliśmy pracę na cmentarzu w Krasnem. Praca na tym cmentarzu wymaga jeszcze dużo czasu, który niestety już nam się kończył dlatego zaplanowaliśmy wrócić za rok.

Mimo zmęczenia ostatnim miejscem, do którego dotarliśmy była Panasówka gdzie kosiliśmy rosnącą trawę. Jednak podczas pobytu na Kresach, nie odwiedzaliśmy tylko zmarłych. Odwiedziliśmy również polskie małżeństwo z Magdalówki panią Annę i jej męża Józefa. To starsi, schorowani ludzie, żyjący w trudnych warunkach, nie mający żadnej rodziny. Pani Anna opowiadała nam o swoim życiu będąc wdzięczna za wizytę. Aby udowodnić nam swoją radość zaśpiewała Polski Hymn Narodowy. Pan Józef nie widzi, i słyszy jedynie na lewe ucho – niestety bardzo słabo, jednak doskonale zna wszystkie modlitwy w języku polskim. Niegdyś pomagał przy budowie kościoła w Skałacie, aktualnie kontakt z kościołem ma tylko dzięki ks. Michałowi Muryginowi, który ich odwiedza. Ich warunki życia, miłość do utęsknionej Polski i wiara wzruszyły nas do łez, jednak ucieszyliśmy się, że udało im się przeżyć podczas wojny.

Nasz pobyt na Ukrainie to także odkrywanie miejsc związanych z polska historią. Zwiedziliśmy Kamieniec Podolski a w nim katedrę p.w. św. Piotra i Pawła, starą fortecę znaną z powieści Henryka Sienkiewicza i filmu Jerzego Hoffmana pt. ,,Pan Wołodyjowski” oraz Zbaraż, miejscowość z pięknym zamkiem, który należał do książąt Zbaraskich kolejno do Wiśniowieckich i Potockich. Na cmentarzu w Zbarażu zapaliliśmy znicze na grobach naszych przodków.

Ostatni dzień pobytu na Ukrainie spędziliśmy we Lwowie, gdzie odwiedziliśmy katedrę rzymskokatolicką, w której przed wiekami król Jan Kazimierz składał śluby. W tym wyjątkowym roku, w którym obchodzimy setną rocznice odzyskania przez Polskę Niepodległość i ważnym dla nas było odwiedzenie cmentarza Łyczakowskiego. Na grobach obrońców Lwowa zapaliliśmy znicze, wieszaliśmy polskie flagi i co najważniejsze pomodliliśmy się za nich.

Cały wyjazd był niezapomnianym przeżyciem. Jedni z nas jechali po raz pierwszy, inni po raz piąty ale każdy z nas czuje to samo – niedosyt. Chcielibyśmy, aby każdy polski grób został odkryty, zapamiętany lub odnaleziony przez rodzinę. Chcielibyśmy, aby każdy Polak mieszkający na Kresach mógł odwiedzić ukochaną Polskę. Dlatego nie poddajemy się, i mamy nadzieję wracać tam przy każdej możliwej okazji.

Autor: Jolanta Książek
Fot. Jolanta Książek


POWIĄZANE ARTYKUŁY