Powrót do pielęgniarstwa sprzed ćwierćwiecza?

181

Pielęgniarki i położne w całej Europie idą z duchem postępu w medycynie, tylko w Polsce minister zdrowia proponuje powrót do ery sprzed ponad dwudziestu lat i płace w wysokości 2400 złotych. Warunki proponowane przez rząd nie odpowiadają poziomowi wiedzy i odpowiedzialności, jaka ciąży na pielęgniarkach i położnych. Już teraz ponad połowa pielęgniarek nie pracuje w zawodzie, a część migruje za granicę. Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych walczy o prawo do godnych warunków pracy.

Fot. Małgorzata Siwoń
Małgorzata Siwoń (prywatne archiwum)

Środowisko pielęgniarek i położnych żąda określenia niezbędnej ich liczby na poszczególnych oddziałach, zmniejszenia obciążenia pielęgniarek pracą administracyjną, która nie należy do ich zakresu obowiązków, zabezpieczenia czasu pracy poprzez umowy o pracę oraz podniesienia płac, co zapobiegnie emigracji i odejściom od zawodu, a także zachęci młode osoby do podjęcia studiów pielęgniarskich. Niektóre z tych problemów nie dotyczą bezpośrednio Regionalnego Centrum Zdrowia w Lubinie.

– Ilość zatrudnionych pielęgniarek i pomocy medycznych w naszym szpitalu jest dostosowana do zapotrzebowania. Oprócz pielęgniarek zatrudnionych na etat posiłkujemy się osobami z zewnątrz zatrudnianymi na umowy zlecenia oraz trzy osoby na kontraktach – mówi Anna Szewczuk-Łebska z biura prasowego Regionalnego Centrum Zdrowia.

Umowy na etat chronią zarówno same pielęgniarki oraz położne, jak i samych pacjentów. Te, które są zatrudnione na kontrakt, nie mają normowanego czasu pracy i mogą pracować w godzinach nadliczbowych, czego nikt nie sprawdza, bo nie ma takich przepisów. To z kolei stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów. Rzecznik prasowy RCZ nie potwierdza, aby pielęgniarki kontraktowe, zatrudniane w ich szpitalu, pracowały dłużej niż dwanaście godzin z rzędu, czyli tyle, ile trwa jedna zmiana.

– Na co dzień zapewniamy odpowiednią obsadę, która gwarantuje pacjentom bezpieczeństwo i właściwą opiekę, ale oczywiście w perspektywie długoterminowej jest zapotrzebowanie na większą ilość pielęgniarek – dodaje Anna Szewczuk-Łebska.

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Natomiast minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, w odpowiedzi na żądania pielęgniarek i położnych, proponuje wprowadzenie pięcioletniego liceum branżowego dla przyszłej kadry, które miałyby po jego skończeniu pracować w zawodzie jako samodzielne pielęgniarki lub asystentki pielęgniarek. Brak porozumienia ze strony władzy prowadzi do konfliktu interesów. Nie o takie zmiany chodzi pielęgniarkom. Propozycja ministra zdrowia to ich zdaniem milowy krok wstecz.

– Obecny system kształcenia pielęgniarek jest bardzo dobry i zmiana systemu spowoduje brak ujednolicenia wykształcenia w Unii Europejskiej i przede wszystkim obniżenie jakości usług. Beneficjenci usług to wymagający pacjenci, którzy oczekują wysokiej jakości pracy, popartej wiedzą, doświadczeniem zawodowym i życiowym – tłumaczy Małgorzata Siwoń, pielęgniarka z RCZ w Lubinie i członek Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych z oddziałem we Wrocławiu.

Medycyna jest nauką, która cały czas się rozwija, a system kształcenia pielęgniarek i położnych nie powinien podlegać negocjacji. Same studia to nie wszystko. Pielęgniarki chcąc pracować na specjalistycznych oddziałach, między innymi pediatrii, kardiologii czy chirurgii, muszą zrobić dodatkowe kursy.

– Organizacje, które zajmują się system kształcenia i szkolenia pielęgniarek i położnych to Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych z oddziałami w poszczególnych okręgach w Polsce. To ta instytucja wystawia prawo wykonywania zawodu pielęgniarkom i położnym. Ta organizacja uznaje kompetencje potrzebne do wykonywania zawodu pielęgniarek – wyjaśnia Małgorzata Siwoń.

Rząd poprzez wprowadzenie liceów branżowych może doprowadzić do degradacji tego zawodu. Pielęgniarki kształcą się po to, aby wykonywana przez nie praca była na coraz wyższym poziomie. Mimo to część szpitali nie chce przyjmować pielęgniarek zaraz po studiach. W przypadku RCZ prezes jest otwarty na młodą kadrę, ze względu na to, że w niedługim czasie część personelu przejdzie na emeryturę. Pozycja pielęgniarek w szpitalach wzrosła dzięki ich bogatej wiedzy, a tym samym lekarze są uzależnieni od ich pomocy. Ponadto od kilku lat niektóre z nich mają własne gabinety i jeżdżą do prywatnych pacjentów. Obniżenie kwalifikacji pielęgniarek może mocno zachwiać podstawową służbą zdrowia.

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

W Naczelnej Radzie Pielęgniarek i Położnych zarejestrowanych jest około 300 tysięcy czynnie wykonujących swój zawód, natomiast aż 60 proc. tytułowanych pielęgniarek nie ma w rejestrze, czyli nie pracuje, bo nie godzi się na proponowane przez ministra zdrowia wynagrodzenie.

– Problem braku kadry pielęgniarskiej i położniczej, nie tkwi w systemie kształcenia, tylko w braku wypracowanych, wspólnie z organizacjami pielęgniarskimi, minimalnego wynagrodzenia pielęgniarek. Oczekiwania pielęgniarek są takie, aby wynosiło ono półtora średniej krajowej. Takie rozwiązanie spowodowałoby napływ młodych osób na studia, a także powstrzymało obecną kadrę pielęgniarską przed wyjazdami do pracy za granicą – mówi Małgorzata Siwoń.

Tymczasem minister zdrowia proponuje pielęgniarkom bez specjalizacji stawkę brutto 2400 złotych, natomiast ze specjalizacją 3900 złotych, co ich zdaniem nie jest adekwatne do poziomu wiedzy i ogromnej odpowiedzialności za zdrowie i życie pacjenta, jaka spoczywa na pielęgniarkach.

– OZZPiP to organizacja, z którą rząd RP powinien ustalić minimalne wynagrodzenie pielęgniarek. Polskie Towarzystwo Pielęgniarskie natomiast posiada szereg badań naukowych, z którymi powinien minister zdrowia zapoznać się i myślę, że wówczas nie zrodziłby się pomysł zmiany w edukacji pielęgniarek i położnych – dodaje Małgorzata Siwoń.

Spór między rządem a pielęgniarkami wynika z braku dialogu ze strony władzy, która podejmuje ważne decyzje bez konsultacji ze środowiskiem pielęgniarek i położnych, którym nie chodzi o zmianę systemu ich kształcenia, a o poprawę warunków pracy.

– Nie przewidujemy strajku w najbliższym czasie w lubińskim szpitalu. Decyduje o tym Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych – uspokaja Grażyna Kuczyńska, pielęgniarka RCZ w Lubinie i zastępca przewodniczącej OZZPiP z oddziałem we Wrocławiu.


POWIĄZANE ARTYKUŁY