Piłkarze ręczni Zagłębia zagrają w Lidze Mistrzów

11

Meczem z norweskim Drammen HK piłkarze ręczni Interferii Zagłębia Lubin zainaugurują w piątek rozgrywki w Lidze Mistrzów. – Chcemy się pokazać w Europie i powalczyć, bo jest o co – mówi Witold Kulesza, prezes klubu.

Losowanie grup Ligi Mistrzów nie było łaskawe dla mistrzów Polski. Obok najlepszej norweskiej drużyny Drammen HK (ta liga w wydaniu męskim nie jest tak silna jak kobieca, ale wyżej notowana niż nasza) drużyna Jerzego Szafrańca zmierzy się z absolutnie najlepszymi zespołami klubowymi świata – czyli hiszpańskim Ciudad Real i niemieckim "dream-team" SG Flensburg-Hendewitt. W zespole naszych zachodnich sąsiadów gra m.in. reprezentant Polski Marcin Lijewski. W piłce nożnej klasie Ciudad Real odpowiada Barcelona albo Real Madryt. Odpowiednikiem Flensburga może być Bayern Monachium.

Rywale są więc niezwykle wymagający, ale w Lubinie wcale nie psuje to nastrojów.

– Marketingowo to kapitalne losowanie – mówi Witold Kulesza. – Dla naszych zawodników to okazja do świetnej promocji, podobnie dla klubu. O sportowych celach też nie zapominamy. Jasne, że przede wszystkim będzie okazja sprawdzić, ile brakuje nam do najlepszych. Ale myślimy też o punktach i rywalizacji o jak najwyższą pozycję w tabeli. Uważam, że jesteśmy w stanie wygrać oba mecze z Norwegami, a i w spotkaniach z faworytami nie jesteśmy bez szans, zwłaszcza w Polsce. Intuicja podpowiada mi, że możemy sprawić niespodziankę w pojedynku z Flensburgiem. Czytam wypowiedzi przedstawicieli klubów z Niemiec i Hiszpanii i oni nas traktują trochę niepoważnie. W sporcie takie lekceważenie lubi się zemścić – wierzy prezes.

Prezes Kulesza nie ma jednak wątpliwości, że tylko jakiś niewyobrażalny cud mógłby dać Interferiom Zagłębiu awans do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. – Może być tak, że Hiszpanie lub Niemcy potkną się u nas, może w Norwegii i otworzą się jakieś szanse na awans – mówi Kulesza. – Jeśli się tak jednak nie stanie, to jest jeszcze trzecie miejsce w grupie, które pozwala kontynuować grę w Pucharze EHF, i to jest z całą pewnością realny cel.

Zagłębie na udziale w Lidze Mistrzów nie zarobi. W pierwszej rundzie raczej dołoży do interesu, dopiero w kolejnych etapach rozgrywek pojawia się szansa na wpływy. Jednak awans do strefy pucharowej Ligi Mistrzów wydaje się nierealny, to i pieniądze nie do wzięcia. – Jesteśmy przygotowani na te wydatki, mamy dobrego sponsora – mówi Kulesza.

Mistrzowie Polski grać będą w Głogowie. W Lubinie nie ma bowiem żadnej hali sportowej z prawdziwego zdarzenia. Mimo że zawodniczki Zagłębia od bardzo dawna odnoszą sukcesy w lidze i regularnie grają w pucharach, a w ostatnich latach dołączyli do nich także zawodnicy lubińskiego klubu – władze miasta ani KGHM nie zrobiły nic, aby sportowcy nie musieli się wstydzić za warunki, w jakich muszą podejmować ligowych i pucharowych rywali. Klubu na budowę hali nie stać, ale od lat o taką inwestycję zabiega. Na szczęście w ostatnim czasie coś w sprawie drgnęło i wiele wskazuje, że w przyszłym roku rozpocznie się budowa obiektu z widownią na 3 tys. osób.

Kibice z Głogowa dotąd nie darzyli jednak sympatią rywali zza miedzy. – Myślę, że to się zmieni – zastrzega Kulesza. – Kibice piłki ręcznej i piłki nożnej różnią się. Fani Chrobrego to jedna z najlepszych grup w Polsce. We własnej hali głogowianie mają kapitalny doping, który uskrzydla. I na taki właśnie też my liczymy. Oczywiście także na naszych fanów, którzy na pewno do Głogowa dojadą w dużej ilości.

Wszystkie mecze mistrzów Polski w Lidze Mistrzów będzie można zobaczyć na antenie stacji Eurosport 2. Wybrane pojedynki retransmitować będzie także Eurosport. – Oni mają wykupione prawa do tych rozgrywek – mówi Kulesza. – Nic nie wiem, aby jakaś polska stacja telewizyjna zamierzała nasze mecze pokazywać. I pozostawiam to bez komentarza.

Pierwszy, niezwykle ważny pojedynek lubinianie rozegrają już w piątek. O godzinie 20 rozpocznie się mecz z mistrzami Norwegii. We wtorek lubinianie wygrali arcyważne spotkanie ligowe z ówczesnym wiceliderem tabeli MMTS w Kwidzynie 27:26. – To był niesamowity i bardzo ciężki mecz, ale wszyscy nasi zawodnicy są po nim zdrowi – opowiada Witold Kulesza. – Mamy kłopoty tylko z młodszym z braci Adamczaków, Piotrem, który będzie musiał się poddać operacji. Ale to wcześniejszy uraz. Nieco problemów z formą ma też Bartek Jaszka, ale jestem przekonany, że na Ligę Mistrzów się zmobilizuje. O tym, jak ważny to dla nas zawodnik, nikogo nie muszę przekonywać – kończy prezes Interferii Zagłębia.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław


POWIĄZANE ARTYKUŁY