Nietypowa lekcja historii w I LO

2354

Akademickim wykładem z historii para wykładowców Uniwersytetu Jagiellońskiego zachęcała lubińskich licealistów do studiów na najstarszej uczelni w Polsce. W auli I Liceum Ogólnokształcącego opowiadali o UJ-ocie i powojennej historii Żydów polskich.

Z uczniami I LO spotkali się pracownicy naukowi Instytutu Judaistyki UJ: dr Przemysław Zarubin i dr Ewa Węgrzyn, która pochodzi z Lubina i maturę zdawała właśnie w lubińskim „Koperniku”. Oboje są wychowankami Wydziału Historycznego UJ i przekonywali młodzież do kontynuowania nauki na uniwersytecie założonym w 1364 roku.

– Zachęcałam moich młodszych kolegów – licealistów, że warto mierzyć dalej niż Wrocław – oczywiście nie ujmując ośrodkowi akademickiemu we Wrocławiu. Kraków jest tylko cztery godziny podróży pociągiem stąd i naprawę warto tam studiować, bo to wyjątkowe miejsce – uśmiecha się Ewa Węgrzyn.

O uczelni naukowcy opowiadali zarówno w kontekście studiów, jak i miejsca pracy. Powojenne dzieje Żydów polskich były drugim tematem ich spotkania z lubińskimi licealistami. Ten wykład był dla dr Wędrzyn pewnym wyzwaniem: musiała w około czterdziestu minutach streścić bardzo ważny okres w historii Polski.

– Przed wojną w Polsce mieszkało około 3,5 miliona Żydów, co stanowiło ponad dziesięć procent społeczeństwa polskiego. Nasz kraj był wtedy drugim – po Stanach Zjednoczonych – ośrodkiem żydowskim na świecie i jednym z największych w Europie – wskazuje historyczka. – W czasie wojny zginęło około trzech milionów Żydów polskich, a wszystkich ofiar żydowskich było około sześciu milionów. To znaczy, że połowa ludzi, którzy zginęli w Zagładzie, to byli nasi Żydzi – obywatele polscy – podkreśla.

Dr Węgrzyn opowiedziała młodzieży o powojennych losach Żydów, którzy w kilku falach emigracji – od lat 40. do roku 1968 – opuszczali Polskę, osiedlając się między innymi w nowo powstałym państwie żydowskim. W latach 1967–1990 nasz kraj nie utrzymywał stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Po ich przywróceniu Żydzi zaczęli przyjeżdżać do Polski, odwiedzając swoje dawne miejsca życia i pokazując je swoim dzieciom i wnukom. W Lubinie pamiątek po żydowskich mieszkańcach nie ma, ale celem części tych sentymentalnych podróży jest sąsiednia Legnica.

– Do dziś w Legnicy działa gmina żydowska i jest cmentarz żydowski. Tuż po wojnie działały tam tak zwane spółdzielnie żydowskie, więc tam ślady życia i dziedzictwa kultury żydowskiej są wciąż dosyć żywe – opowiada judaistka. – Do tego dochodzą inne dolnośląskie ośrodki: Wałbrzych, Świdnica, Wrocław, Dzierżoniów, Bielawa, Niemcza – wszystkie bardzo ważne dla historii Żydów w Polsce.

Domu Kultury im. Gerszona Dua – styczeń 1951 r. (źródło: legnica.eu)

Wspólnoty żydowskie na Dolnym Śląsku rozwijały się od XIV wieku. Jedna z największych synagog w tym regionie znajdowała się w Jaworze. W kolejnych stuleciach świątynie judaistyczne były zamieniane na kościoły katolickie lub ewangelicko-augsburskie – paradoksalnie na szczęście.

– Kultura Żydów dolnośląskich była niszczona nie tylko w czasie wojny, ale i przed nią. Podczas Nocy Kryształowej (pogrom Żydów dokonany przez nazistów w nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku – przyp. red.) Niemcy na tych terenach zniszczyli znaczą część synagog i cmentarzy żydowskich. Do naszych czasów przetrwały te świątynie żydowskie, które zostały wcześniej zamienione w kościoły – przyznaje dr Przemysław Zarubin.

Dlaczego warto, by współcześni Polacy, w tym młodzież, lepiej znali tę część historii kraju?

– Przed wojną co czwarty obywatel Krakowa i co trzeci obywatel Warszawy był Żydem. Dzisiaj w Polsce Żydów jest praktycznie garstka, bo według statystyk jest ich mniej niż dziesięć tysięcy. Są to głównie osoby starsze, które w czasie wojny były malutkimi dziećmi. Więc to na naszych barkach, jako historyków, spoczywa obowiązek przypominania tych dziejów. W Krakowie dawniej działało 90 synagog i domów modlitwy, a dzisiaj ciężko jest zebrać minjan, czyli modlitewne kworum – dziesięciu dorosłych mężczyzn, których obecność jest niezbędna do odprawienia modłów – mówi Ewa Węgrzyn.

Spotkanie z krakowskimi historykami dla wielu uczniów było ciekawe. Faktów historycznych, dat i nazwisk było wprawdzie dużo, ale prezentowane zdjęcia i ciekawostki o kulturze – w tym języku hebrajskim – urozmaiciły wykład.

– Ciekawie się słuchało i pani doktor trochę zachęciła do nauki języka – mówi Igor Figiel z klasy I b.

– Trochę za dużo informacji – uważa Łucja Adamowicz z klasy I a.

Czy po wykładzie są skłonni rozważyć podobny kierunek studiów?

– Tylko politechnika – odpowiadają oboje niemal jednym głosem.


POWIĄZANE ARTYKUŁY