Ministerstwo Edukacji Narodowej prosi kuratoria oświaty o informacje dotyczące niedawnych protestów ulicznych. Chodzi o dane uczestników, a w szczególności nauczycieli, dyrektorów i uczniów szkół, biorących udział w Strajku Kobiet. Resort grozi konsekwencjami „przewidzianymi prawem”, nie precyzując jednak, o jakie konsekwencje i o jakie przepisy chodzi. To już kolejna próba zastraszenia środowiska szkolnego, które popiera demonstracje.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz opublikował na swoim Twitterze pismo, jakie Naczelnik Departamentu Kształcenia Ogólnego w MEN rozesłał do kuratorów oświaty. Jest w nim prośba o uzupełnienie zamieszczonych tabel i przesłanie ich do ministerstwa. Informacje te mają być omawiane podczas spotkania w MEN. Nagłówek tabeli jest zatytułowany: Informacja dotycząca sytuacji związanej z manifestacjami z udziałem uczniów, nauczycieli i dyrektorów. Kuratorzy mają podać skrócony opis zdarzenia oraz podjęte działania.
Zbieranie informacji o strajkach byłoby potwierdzeniem słów Przemysława Czarnka, szefa resortu edukacji, który zapowiedział stworzenie specjalnego raportu w tej sprawie.
Hej młodzi z protestów!
Brońcie swoich Dyrektorów szkół. Nie mogą zostać z tym sami.@CzarnekP @MEN_GOV_PL każe im donosić na piśmie na protestujących uczniów i nauczycieli!
Wesprzyjcie ich! Nie mogą zostać z tym sami! pic.twitter.com/muEtGxuTuT— Bartosz Arlukowicz (@Arlukowicz) November 2, 2020
– Mamy sygnały, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach. Naszym obowiązkiem jest natychmiastowa reakcja na takie informacje – informuje Anna Ostrowska, rzecznik prasowy MEN.
– Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem. Nie ma także naszej zgody na zachęcanie dzieci oraz młodzieży do chuligańskich i wulgarnych zachowań. Nie ma zgody na to, aby uczniowie zachowywali się w taki sposób – dodaje Ostrowska.
Podobne treści możemy przeczytać na Twitterze MEN:
Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem.
— Ministerstwo Edukacji Narodowej (@MEN_GOV_PL) November 2, 2020
Nie ma także naszej zgody na zachęcanie dzieci oraz młodzieży do chuligańskich i wulgarnych zachowań. Nie ma zgody na to, aby uczniowie zachowywali się w taki sposób.
— Ministerstwo Edukacji Narodowej (@MEN_GOV_PL) November 2, 2020
Z tego, co udało nam się ustalić, Dolnośląski Kurator Oświaty Roman Kowalczyk, nie zwracał się jeszcze z prośbą do nauczycieli bądź dyrektorów szkół w naszym województwie o informacje na temat protestów. Wystosował natomiast list do pedagogów, w którym odnosi się do strajków.
Piszę do Koleżanek i Kolegów, bom smutny i zatroskany. Martwię się, gdyż epidemia przybiera na sile. dodatkowo od kilku dni na ulicach polskich miast po wyroku trybunału Konstytucyjnego, który uznał aborcję eugeniczną za niekonstytucyjną, trwają wielotysięczne protesty, bierze w nich udział część uczniów i niektórzy nauczyciele.
– czytamy w dokumencie.
W dalszej części listu kurator pisze m.in., że „zachęcanie uczniów do udziału w nielegalnych zgromadzeniach i to w czasie pandemii koronawirusa, wywieranie presji i piętnowanie uczniów, którzy w manifestacjach i marszach nie chcą brać udziału jest niedopuszczalne i naganne (na szczęście na Dolnym Śląsku to rzadkie, incydentalne przypadki”. – W każdej takiej sytuacji będę interweniował i stanowczo reagował. Proszę i apeluje o rozważne, powściągliwe zachowanie, także poza godzinami pracy w tym przestrzeni wirtualnej (internet nie śpi i nie zapomina) – dodaje Roman Kowalski, Dolnośląski Kurator Oświaty. Cały list można przeczytać tutaj.
To już kolejna osoba po ministrze edukacji i nauki Przemysławie Czarnku i wiceministrze sprawiedliwości Michale Wosiu, która zapowiada wyciąganie konsekwencji wobec uczestników strajków.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Beatę Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału Związku Nauczycielstwa polskiego: – Bardzo infantylny list. Byłby on bardzo śmieszny, gdyby nie był straszny. Przypomina najczarniejszą komunistyczną historię naszego kraju, gdy władza decydowała o tym, co ma myśleć i jak ma się zachowywać jednostka. Niektórzy kuratorzy – Ci najgorliwsi wyznawcy partii rządzącej – bez żadnej podstawy prawnej i wbrew konstytucji próbują zbierać informacje o strajkujących nauczycielach. Nie mamy informacji by uczynił to kurator dolnośląski, może wyczerpał już limit śmieszności w tym tygodniu. Nie damy się zastraszyć, a dyrektorów mamy mądrych i wiedzą jak należy się zachować.
Na samych pedagogach apel kuratora także nie zrobił większego wrażenia. Jedna z nauczycielek dolnośląskich liceów odniosła się do niego na swoim Facebooku:
Urzędnik podwładny panu ministrowi, pan kurator przypomina nauczycielom, że są nauczycielami po godzinach pracy. Owszem są, bo – szczególnie ostatnio – są do dyspozycji swych uczniów niemal całą dobę, a tak zwany czas wolny wypełniają im sprawdzanie wypracowań, przygotowanie lekcji, materiałów…”i tysiącinnychniepotrzebnychrzeczy”, jak pisał Bursa. Ale czy widział pan, jaką umowę o pracę podpisuje nauczyciel? Tam jest napisane 18 godzin dydaktycznych (czyli tablicowych, dziś laptopowych). Pan ani pana zwierzchnik nie przewidzieliście dla nauczycieli wypłaty za 24h na dobę. Czy idąc na spacer, jestem nauczycielem? W toalecie i sypialni też chce pan nadzorować moje myśli i czynności? Czy na pewno robię to z godnością i nie narażam na hańbę dobrego imienia belfra? I proszę już nic nie mówić na temat powołania. Nie wycierajcie sobie tym sloganem twarzy.