Każde drzewo to inna osoba

316

Dwa kolejne dęby pamięci zasadzono dziś przy Wzgórzu Zamkowym w Lubinie. Upamiętniają one aspiranta Stanisława Patro i posterunkowego Michała Siemiginowskiego zamordowanych przez NKWD. – To drugie miejsce, gdzie widnieje nazwisko mojego dziadka i okoliczności, w jakich został zamordowany – nie krył wzruszenia Aleksander Wasilewski, pochodzący z Chobieni.

W Lubinie dęby pamięci sadzone są od 2010 roku, wtedy to Zespół Szkół Sportowych przyłączył się do projektu „Katyń… ocalić od zapomnienia”. Każde drzewo to jedna osoba, która oddała życie za ojczyznę. W tej chwili wzdłuż alejki prowadzącej na Wzgórze Zamkowe rośnie już w sumie dziewięć dębów pamięci.

– To już właściwie aleja dębów pamięci – uśmiecha się Barbara Szymańska, dyrektor Zespołu Szkół Sportowych w Lubinie, która poprzez tutejszy Związek Sybiraków i lokalnych historyków wyszukuje mieszkające w powiecie lubińskim rodziny, osób które zostały wywiezione z Polski, a potem zamordowane. Właśnie w ten sposób szkole udało się dotrzeć do krewnych aspiranta policji państwowej Stanisława Patro i posterunkowego Michała Siemiginowskiego, którym poświęcono kolejne dwa dęby.

– Dzisiejsza uroczystość to duże wydarzenie historyczno-patriotyczno-edukacyjne – dodaje dyrektor ZSS. – Dla uczniów jest to nauka o dziejach naszej ojczyzny na przykładzie realnych bohaterów, którzy zginęli w Katyniu. Dla rodzin tych bohaterów jest to wyjątkowa chwila porównywalna do momentu pogrzebu. Oni bowiem nie byli tam, gdzie leżą szczątki ich najbliższych, a myślę, że tutaj, pod te tablice, będą powracać. Dla pozostałych osób też jest to wyjątkowa chwila, bo pokazuje, że miasto i powiat myślą o dziejach tutejszych mieszkańców i pielęgnują tę pamięć, właśnie choćby poprzez sadzenie tych dębów – mówi dyrektor Szymańska.

Rodziny Stanisława Patro i Michała Siemiginowskiego podczas dzisiejszej uroczystości nie kryły wzruszenia. Po twarzy Adeli Kandut, kuzynki Stanisława Patro, popłynęły łzy.

– Rodzina tyle go szukała, żona jak jeszcze żyła. Teraz z rodziny zostałam tylko ja i siostra – mówi pani Adela. – Wywieziono całą rodzinę: żonę i troje dzieci. Dwoje najmłodszych nie wytrzymało tej biedy, umarło na Sybirze. Cieszę się, że tu będzie taka tabliczka. My pomrzemy, ale dzieci, wnuki będą pamiętać. Niech ten dąb rośnie – dodaje.

– Dla naszej rodziny to będzie miejsce szczególne, do którego z pewnością będziemy wracać – przyznaje Aleksander Wasilewski, wnuk Michała Siemiginowskiego, kierownika posterunku policji państwowej w Bochatkowcach. – To drugie miejsce, po Katedrze Polowej Wojska Polskiego, gdzie widnieje nazwisko mojego dziadka i okoliczności w jakich został zamordowany. Dla nas to wyjątkowa chwila, tym bardziej, że dokładnie 13 kwietnia cała rodzina została deportowana do Kazachstanu. Z dziewięciu osób, które zostały wywiezione, wróciły tylko trzy. Podobny los spotkał nie tylko naszą rodzinę, ale setki, tysiące osób – dodaje.

Ofiarami Zbrodni Katyńskiej byli polscy oficerowie oraz elita intelektualna – 21 tysięcy osób cenionych za działalność na rzecz polskiego narodu i społeczności lokalnych. Symboliczne sadzenie dębów ma „ocalić od zapomnienia” ich wszystkich i każdego z osobna.


POWIĄZANE ARTYKUŁY