Karaluchy w sądzie

546

Na wokandę lubińskiego sądu wróciły dziś… karaluchy. W sali rozpraw spotkali się właściciel mieszkania i jego były najemca. Powodem ich sporu jest zerwana przez lokatora umowa najmu. Właściciel żąda z tego tytułu zapłaty kary umownej, a były najemca odpowiada, że umowę zerwał z powodu karaluchów, z którymi musiał dzielić mieszkanie. Sąd przesłuchał dziś trzech świadków w tej sprawie.

Proces o karaluchy 2016-07-11 (1)

Grzegorz Szwedowski wynajmował mieszkanie przy ul. Bankowej 13 w Lubinie od czerwca do listopada ubiegłego roku. Umowę najmu zawarł na rok, ale już po kilku miesiącach rozwiązał ją bez wypowiedzenia i z mieszkania się wyprowadził. Powodem tego były – jak twierdzi – olbrzymie ilości insektów w mieszkaniu i całym budynku. Właściciel mieszkania skorzystał z prawa, jakie dawała mu umowa najmu, i za przedterminowe jej rozwiązanie naliczył karę. O jej zapłatę pozwał byłego lokatora do sądu. Najemca nie zamierza jednak ustąpić, ponieważ tym, co go do wcześniejszej wyprowadzki skłoniło, były właśnie karaluchy.

– Ten spór toczę od września, bo chciałem się natychmiast wyprowadzić. Zrobiłem to dla zdrowia własnego i ośmioletniej córki – mówi Grzegorz Szwedowski. – Podpisałem tak niekorzystną dla siebie umowę, że nie miałem żadnego ruchu. Byłem gotów zostawić nawet kaucję, byle się z tego mieszkania usunąć. Niestety właściciel powiedział, że jeśli chcę się wcześniej wyprowadzić, to z karą.

Grzegorz Szwedowski
Grzegorz Szwedowski

Właściciel mieszkania przypuszcza, że tym, co faktycznie skłoniło najemcę do zerwania umowy, były nie insekty, a zmiana planów życiowych. W tej chwili Grzegorz Szwedowski mieszka w innej miejscowości na Dolnym Śląsku.

Do czasu zakończenia procesu właściciel mieszkania i jego pełnomocnik nie chcą komentować sprawy.

Przed sądem stanął dziś między innymi były sąsiad pozwanego, który przyznał, że kilkanaście miesięcy temu w domu przy Bankowej 13 faktycznie pojawiały się insekty, ale nie było ich dużo. Pamiętał, że Grzegorz Szwedowski wskazywał obecność karaluchów jako powód wyprowadzki z mieszkania. Zeznania złożył też właściciel firmy, która na zlecenie właściciela mieszkania dwukrotnie – w październiku i listopadzie – przeprowadził dezynsekcję. Jak mówił, za drugim razem w mieszkaniu nie było już lokatora; niewiele było też samych prusaków.

Termin kolejnej rozprawy, podczas której zeznania złożą dwaj inni świadkowie, wyznaczony został na wrzesień. Być może wówczas sąd ogłosi także wyrok.


POWIĄZANE ARTYKUŁY