Ich drugi dom ma już 30 lat

1577

Dla wielu osób dorosłych z niepełnosprawnością to miejsce jest jak drugi dom rodzinny i to od wielu lat – Warsztaty Terapii Zajęciowej Przytulisko właśnie świętują 30-lecie. Z tej okazji zaprosiły do siebie przyjaciół i wszystkich, którzy je wspierają.

– Nie da się jednym słowem podsumować tych minionych 30 lat – mówi z uśmiechem Katarzyna Karwat, pełniąca obowiązki kierownika WTZ Przytulisko. – Na pewno dużą rolę odegrał nasz prezes, ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, zakładając warsztaty. Dzięki darczyńcom, uczestnikom i rodzicom po prostu tworzyliśmy to miejsce na przestrzeni tych 30 lat, ciągle coś dokładając – podsumowuje. – Pięcioro uczestników jest z nami od samego początku, dla nich jest to drugi dom rodzinny – dodaje.

Przytulisko jest jednym z WTZ-ów prowadzonych przez Fundację im. Brata Alberta. W tej chwili korzysta z nich 40 osób o różnym stopniu niepełnosprawności. Mają do dyspozycji osiem pracowni, między innymi ceramiczną, ogrodniczą, kulinarną, artystyczną czy florystyczną, w dwóch lokalizacjach. Jeden z domów WTZ Przytulisko znajduje się na Starym Lubinie, drugi przy ul. Odrodzenia.

– Na pewno jest tutaj integracja i rehabilitacja społeczna. Nasi uczestniczy mają możliwość wyjścia z domu i uczą się podstawowych czynności, począwszy od ubierania, do korzystania z różnych urzędów. Uczą się też prac manualnych. Na zajęciach każdy coś wyciąga dla siebie, w zależności od tego, co mu w duszy gra – dodaje Katarzyna Karwat, zauważając, że przez te 30 lat świat się bardzo zmienił i stał się bardziej otwarty na osoby z niepełnosprawnościami, przychylniejszy dla nich.

WTZ Przytulisko przeznaczony jest dla osób dorosłych. Jeśli ktoś chciałby się przyłączyć, może to zrobić w każdej chwili.

– Mogą się zapisywać osoby pełnoletnie, które mają orzeczenie o stopniu niepełnosprawności. Górnej granicy wieku nie ma – przyznaje Karwat.

Z okazji swojego 30-lecia WTZ Przytulisko zaprosiły do siebie przyjaciół, by świętować razem z nimi. Była i część artystyczna przygotowana przez uczestników warsztatów, i pyszny poczęstunek.

– To jest niesamowite, jak można działać, być skutecznym, integrować ludzi i im pomagać. Życzę kolejnych lat i mam nadzieję, że wszyscy przyjaciele WTZ-u będą z nimi cały czas, że będą pomagać, że będą darczyńcy. To jest po prostu potrzebne. Jak przychodzi się w takie miejsce, widzi ludzi, od których bije radość i miłość, to serce rośnie – mówi starosta lubiński Paweł Kleszcz.

Fot. BM


POWIĄZANE ARTYKUŁY