Błonia toną w kwiatach

196

Tradycją stało się, że w pierwszych dniach maja, lubińskie błonia zamieniają się w kwiatowe ogrody. Trwa szósta edycja festiwalu kwiatów. Pogoda spisała się na medal, na błonia przyszły całe rodziny. Wszyscy rozglądają się za kwiatami – do ogródka, na balkon czy parapet.

Szósta edycja Festiwalu Kwiatów i Roślin. Lubinianie jak zwykle przyszli na błonia podziwiać i kupować sadzonki kwiatów, krzewów i drzew. Przebierają w cebulach, bulwach, karpach i nasionach ulubionych roślin ozdobnych. A wybierać mają w czym. – Każdy znajdzie coś dla siebie – słychać ze straganów.

Smakosze ucieszą się z rozmaitych ziół, wielbiciele drzew ucieszą się z sadzonek, a wrażliwi na piękno znajdą delikatne i subtelne kwiaty. Można kupić rośliny do ogrodu, na balkon czy parapet. Mniej lub bardziej wymagające.

Państwo Kondratowicz spod Żagania, na lubińskim festiwalu kwiatów, wystawiają się już po raz czwarty. Z uśmiechem zachęcają do kupna kaktusów. – Tej rośliny naprawdę nie da się zasuszyć. Polecamy ją wszystkim tym, których często nie ma w domu, bywają w rozjazdach lub są po prostu roztrzepani i zapominają o podlewaniu. Kaktusa można nie podlewać 2 i 3 miesiące i nic mu się nie stanie – śmieje się pani Hanna Kondratowicz. Kaktusy mają w sobie wiele uroku, a wielbiciele nazywają je „kolczastymi przyjaciółmi”. Od sprzedawców dowiedzieliśmy się wszystkiego – począwszy od podlewania, na odpowiedniej glebie kończąc – najlepsza dla kaktusów ziemia to ta z kretowiska. Proszę nam wierzyć, że przez lata wypróbowaliśmy już dziesiątki ziem ze sklepów ogrodniczych i żadna z nich nie umywa się do tej zruszonej przez kreta – tłumaczy pani Hanna. – Ciekawostką są żywe kamienie, lithopsy. Potrzebują bardzo mało wody i są oryginalną ozdobą – dopowiada sprzedająca.

Ze stoiska prędko ubywa kaktusów, ale i innych orientalnych roślin. – Ludzie bardzo chętnie kupują bonsai kaudeks. Brzmi skomplikowanie, ale to pachnący bonsai – opowiada Zdzisław Kondratowicz, podając doniczkę do powąchania. Faktycznie – pachnie orzeźwiająco – limonkowe olejki eteryczne uwalniają się gdy ktoś przechodzi obok rośliny.

Niesłabnącą popularnością cieszą się co roku rośliny lecznicze, takie jak aloes. Mało kto wie, że mamy ich kilka odmian – choćby babciny, pstry czy najbardziej ceniony aloe vera. – Lubinianie kupują aloes ze względu na właściwości zdrowotne. Można go jeść, wykorzystywać do masek czy przykładać do ran. Najważniejsza zasada, której należy przestrzegać to zaniechać podlewania na dwa tygodnie przez zerwaniem liścia. Dzięki temu wszystkie składniki w liściach są skoncentrowane i działanie lecznicze jest mocniejsze – tłumaczy pan Zdzisław.

Zamiłowanie do roślin przechodzi z pokolenia na pokolenie, czego doskonałym przykładem jest 86-letni pan Władysław Kawalec, który z nastoletnim wnukiem Patrykiem już po raz czwarty stoją na lubińskich błoniach. – Już trzy pokolenia zajmują się u nas drzewami – uśmiecha się pan Władysław. Szkółkę drzewek i krzewów mają w Środzie Śląskiej, a od rana już 3 razy dowozili sadzonki. – Lubinianie bardzo chętnie kupują borówki, jabłonie i orzechy – wylicza wnuk Patryk.

Mieszkańcy miasta, z festiwalu wychodzą z torbami pełnymi roślin. Jak mówią – jedne trafią do ogrodu, inne będą cieszyć oczy na kuchennym parapecie.

Festiwal potrwa jeszcze jutro.


POWIĄZANE ARTYKUŁY