Autobusem z Wińska do Lubina

3798

Gmina Wińsko zyska połączenie autobusowe z Lubinem. – Formalne połączenie gminy Wińsko z powiatem lubińskim jest trudne, jeszcze COVID zawiesił nam to postępowanie, ale współpraca idzie w sposób naturalny. Gmina Wińsko i jej mieszkańcy ciążą ku Lubinowi, stąd potrzebny jest taki autobus – mówi wójt gminy Wińsko Jolanta Krysowata-Zielnica.

Autobus ma zacząć kursować 1 września. Połączenie zostanie stworzone z myślą o uczniach z gminy Wińsko uczęszczających do szkół średnich w powiecie lubińskim, jednak korzystać będzie mógł z niego każdy. Obsługiwać je będzie lubiński PKS.

– Byłem pośrednikiem między panią wójt a prezesem PKS. Ustaliliśmy, że to będą co najmniej dwa kursy dziennie, żeby młodzież mogła dojechać do szkół i z nich wrócić – mówi starosta lubiński Adam Myrda.

– Ten autobus jest bardzo potrzebny, przede wszystkim dla młodzieży szkolnej, bo bardzo wielu naszych absolwentów wybiera szkoły lubińskie – podkreśla wójt gminy Wińsko Jolanta Krysowata-Zielnica. – Są busy prywatne, które jeżdżą przez małe wioski, ale brakuje nam autobusu, który jechałby prosto i szybko. I tym on się będzie różnił – będzie jechał drogą krajową, zatrzyma się na terenie gminy Wińsko, raz w Ścinawie i potem dopiero w Lubinie. W niespełna 50 minut z najdalszej miejscowości Piskorzyny młody człowiek trafi do szkoły np. na Szpakowej – dodaje.

To będzie linia komercyjna. Autobusem będzie mógł podróżować każdy, kto kupi bilet. Ponieważ gmina Wińsko leży poza powiatem lubińskim – w powiecie wołowskim – nie można do niej skierować bezpłatnych Lubińskich Przewozów Pasażerskich. Potrzebna by była na to zgoda powiatu wołowskiego.

– Gdybyśmy byli jednym powiatem, mielibyśmy prawo dotować taki autobus i byłby on dla mieszkańców za darmo. Zapłacić za bilet nie jest problem, najważniejsze, żeby było czym pojechać – dodaje wójt.

Gdyby nie wybuch pandemii koronowairusa, zapewne już pod koniec tego miesiąca dowiedzielibyśmy się, czy gmina Wińsko zostanie włączona do powiatu lubińskiego, o co zabiega od jakiegoś czasu. Co roku bowiem właśnie do 31 lipca rząd podejmuje decyzje w sprawie zmiany granic samorządów, które o to wnioskują.

– Zrobiliśmy wszystko, co należy, zgodnie z kalendarzem. Tylko ten kalendarz nałożył się na kalendarz epidemii. W marcu złożyliśmy wniosek i w marcu wybuchła pandemia. Prosiłam o wstrzymanie prac ze strony instytucji państwowych. Wojewoda przychylił się do mojego wniosku i powołując się na COVID postępowanie zostało wstrzymane. Co nie oznacza, że go nie ma. Mam nadzieję, że nasze dokumenty, konsultacje, wszystko, co przygotowaliśmy w tym roku, pozostanie aktualne i jeśli wniosek nie będzie rozpatrywany w tym roku, to będzie rozpatrywany w przyszłym. Nawet jeśli zostałby rozpatrzony negatywnie, to będziemy go składać jeszcze raz – przyznaje wójt Krysowata-Zielnica.


POWIĄZANE ARTYKUŁY