Rdzewieją od lat i szpecą miasto

123

Porzucone samochody, busy, a nawet autobusy możemy spotkać w całym mieście. Mieszkańcy, dla których każde miejsce parkingowe jest na wagę złota, mają coraz mniej wyrozumiałości i żądają, żeby „wraki” zniknęły z przestrzeni publicznej. Podpowiadamy, do kogo się zwrócić w tej sprawie.

– Te auta stoją tu od lat, zajmują tylko miejsce – mówią pracownicy firm i sklepów przy ul. Ścinawskiej. – Nasi klienci się skarżą, że nie mają gdzie zaparkować. Chętnie byśmy się ich pozbyli, ale nie wiadomo, komu to zgłosić. Gdyby powstała jakaś petycja, z chęcią się pod nią podpiszemy – deklarują.

Podpowiadamy: mieszkańcy, którym „wraki” przeszkadzają, w pierwszej kolejności swoje uwagi powinny zgłosić do zarządcy drogi: spółdzielni, wspólnocie lub miastu, a urzędnicy takie zgłoszenie przekazać policji. Proste w teorii procedury często jednak nie sprawdzają się w praktyce.

– Jeśli samochód stwarza zagrożenie w ruchu to usuwamy go na koszt właściciela, ale w praktyce często trudno ustalić, kto nim jest. Zdarza się, że samochód przechodzi z rąk do rąk, a kolejni właściciele nie przerejestrowują go na swoje nazwisko. Sytuacja się komplikuje, jeśli właściciel wyjedzie do innego powiatu lub zagranicę – wyjaśnia asp. sztab. Jan Pociecha, rzecznik prasowy lubińskiej komendy.

Zgodnie z prawem (art. 50a ustawy o ruchu drogowym – zob. TUTAJ) pojazd pozostawiony bez tablic rejestracyjnych lub pojazd, którego stan wskazuje na to, że nie jest używany, może zostać usunięty z drogi przez straż gminną lub policję na koszt właściciela lub posiadacza. Prawo to jest jednak dość nieprecyzyjne i, jak twierdzą urzędnicy, nie do końca wiadomo, czy można je stosować tak samo na drogach wewnętrznych. (żeby uniknąć wątpliwości, niektóre gminy zamieniają drogi wewnętrzne na strefy ruchu). Jeśli właściciela nie da się ustalić, odholowany pojazd dopiero po 6 miesiącach przechodzi na własność gminy.

Na drodze do oczyszczenie miast z porzuconych pojazdów stoją nie tylko długotrwałe procedury, ale i koszty. Do niedawna na usuwanie „wraków” z przestrzeni publicznej samorządy mogły otrzymać dotację z NFGWiOS. Te fundusze już się skończyły, a koszty walki z ulicznym złomem obciążają gminy.

– W ostatnim czasie mieliśmy jedynie pojedyncze zgłoszenia dotyczące porzuconych aut. W takich wypadkach ustalamy właściciela i wzywamy go do usunięcia samochodu. W 99% to skutkuje, jeśli nie, bo np. nie ma tablic lub właściciela nie można zidentyfikować, wtedy usuwamy na nasz koszt – mówi rzecznik prezydenta miasta, Jacek Mamiński. – Zabranie, przetrzymywanie na parkingu firmy odholowującej, przerejestrowanie na gminę i po ustawowym czasie utylizacja pojazdu to koszt ok. 7 tys. zł. – wyjaśnia rzecznik.


POWIĄZANE ARTYKUŁY