Możesz wspomóc Julię na jarmarku

85

Na rynku właśnie trwa Jarmark Bożonarodzeniowy. Pośród grzanego piwa i wina, serów podhalańskich i zabawek, można natknąć się na ich stoisko. To rodzina małej Julii Nieckarz. Dziewczynka urodziła się z niewykształconymi kośćmi w nóżkach, a rodzina zbiera pieniądze na operację, oferując własnoręcznie przygotowane smakołyki i dekoracje.

Nie załamują się i płaczą, tylko biorą sprawy w swoje ręce – mowa o rodzinie Nieckarz. – Gdybyśmy stali tylko z puszką, uzbieralibyśmy może 500 zł. Ludzie nie ufają ślepemu wrzucaniu pieniędzy do puszek, warto dać coś w zamian  – mówi Paulina Nieckarz, mama dziewczynki. – Wczoraj, w dzień otwarcia jarmarku, udało się nam uzbierać ponad 3 tysiące złotych. Ludzie bardzo nas wspierali i chętnie kupowali nasze wyroby – uśmiecha się kobieta.

Lubinianie znają ich już dobrze – rodzina państwa Nieckarz kwestowała choćby na Dniach Lubina czy Festiwalu Narodów pod halą RCS. Dla małej Julii zorganizowano także bieg charytatywny.

Udowadniają, że w kupie siła. – U nas angażuje się cała rodzina i zawsze oferujemy coś od siebie. Kawa, herbata, ciasto, latem pleciemy warkoczyki. Na bieg charytatywny mali członkowie rodziny, własnoręcznie przygotowywali medale – wylicza mama.

I tym razem, państwo Nieckarz nie zawiedli i mają bogate stoisko. Możemy kupić u nich własnoręcznie wykonane stroiki bożonarodzeniowe oraz świąteczne dekoracje. – Szyszki, patyczki pochodzą z lasu, zbieramy sami, albo przynoszą nam je dobrzy ludzie – tłumaczy kobieta.

– Wielkim powodzeniem cieszą się łosie, które robił dziadek. Zostały ostatnie dwie sztuki – opowiada.

Na stoisku możemy też napić się kawy i herbaty oraz zakupić domowe pierniczki. Wszystko to przygotowane z myślą o Julii, przez mamę, ciocie, babcie, znajomych.

Jeśli ktoś chce zakupić lub spróbować ich wyborów, musi się pospieszyć. Na jarmarku spotkamy ich jeszcze tylko dzisiaj i jutro. W niedzielę wybierają się do Ścinawy, na tamtejszy jarmark.

Rodzice zbierają pieniądze operację nóżek córeczki, w których nie wykształciły się kości. Dziewczynka jak najszybciej musi przejść skomplikowaną operację prostowania, a później wydłużania kości, bo inaczej jej chore nóżki nie będą w stanie utrzymać ciężaru ciała i dziewczynka przestanie chodzić. – Teraz Julia jest leciutka, waży niewiele i jeszcze chodzi. Ale każdy dodatkowy kilogram podczas rośnięcia będzie stanowił problem – tłumaczy Paulina Nieckarz, mama dziewczynki.

Kwota do zebrania jest ogromna, a czasu niewiele. Dziecko powinno przejść operację w marcu 2019 roku, czyli za cztery miesiące, a do zebrania jest ponad 700 tysięcy złotych.

Link do zbiórki internetowej TUTAJ. Historię małej Julii opisaliśmy TUTAJ.


POWIĄZANE ARTYKUŁY