Ciastek – wcale nie taki „kruchy” zawodnik Warriors

139

Prezentujemy państwu kolejną sylwetkę zawodnika Warriors. Kamil Maliszewski nazwany przez kolegów „Ciastkiem”, który jest w Warriors prawie półtora roku. Mimo dwumiesięcznej przerwy spowodowanej kontuzją stawu skokowego zawsze był obecny na treningach.

Wysoki i dość szczupły chłopaczyna, ale niech was to nie zmyli jak mnie, gdy po raz pierwszy go zobaczyłam i poznałam. Pomyślałam sobie wtedy, że przecież w tej grze połamią biednego Ciastka i będziemy musieli zbierać po nim okruszki.

Gdy przyszedł widać było, że troszkę się stresował, bo wiedział, że czeka go „przepytywanka” z mojej strony. Zapytałam Kamila jak to wszystko się zaczęło…

Czuć było, że atmosfera się rozluźnia i otrzymałam odpowiedź :

Jak to się zaczęło? Hmm… Powiem szczerze,  rozpoczęło się od tego, że Warriors pojawili się w mojej szkole robiąc pokaz i wyjaśniali czym jest futbol amerykański. Na początku byłem niezadowolony, że zabierają mi w ten sposób lekcję wychowania fizycznego. Od dziecka kocham sport i chętnie go uprawiam, stąd niezadowolenie. Podczas wykonywania różnych stacji sprawnościowych, pomyślałem, że może spróbuję swoich sił w tym sporcie. Podczas wykonywania jednej ze stacji, podszedł do mnie trener i zapytał mnie, czy uprawiam jakiś sport lub czy trenowałem? Odpowiedziałem mu, że grałem trzy lata w piłkę ręczną. Trener uśmiechnął się do mnie i powiedział, że zaprasza na trening. Wtedy poczułem, że wciąż mogę rozwijać się fizycznie, ale w całkiem nowym dla mnie sporcie. Od tamtego czasu, uczęszczam na treningi regularnie i wiem, że moje wcześniejsze niezadowolenie, było niepotrzebne i cieszę się, że byli akurat na mojej lekcji.

Ciastek zaczął się uśmiechać, a ja analizując jego odpowiedź przypominałam sobie sytuację z życia, gdzie najlepiej bawiłam się na wyjazdach, bądź imprezach właśnie wtedy, gdy mi się nie chciało i nie byłam zadowolona z tych pomysłów. Czyli jednak coś w tym jest… Coś, co na początku nas zniechęca z biegiem czasu okazuje się jedną z ciekawszych części naszego życia.

Każdy z zawodników, z którymi przeprowadzałam wywiad opisywał mi pozycję na jakiej gra w Warriors. O to samo poprosiłam również Kamila:

Gram na pozycji Cornerback (CB). Jest to zawodnik defensywy i moim zadaniem jest krycie 1 vs 1 Wide Recivera (WR) drużyny przeciwnej. Jestem skrajnym zawodnikiem defensywy, kryjąc Wide Recivera staram się zbić lub przejąć podanie właśnie do niego. Jest to dość ciężka, a zarazem odpowiedzialna pozycja.

Kolejne pytanie jakie zadałam: Co dała ci gra w futbol amerykański? Uśmiechnięta twarz Ciastka zmieniła wyraz i można z niej było odczytać, że zaczął głęboko rozmyślać:

Przede wszystkim gra pokazała, że każdy może uprawiać ten sport. Chudy czy grubszy, niski czy wysoki, nie ma to znaczenia, ponieważ każdy pasowałby do danej pozycji, biorąc pod uwagę jego warunki. Wzmocnił się mój charakter, gdyż rywalizacja jest bardzo mobilizująca. Walczę do końca, nie poddaję się i staram się być coraz lepszy na swojej pozycji. Poznałem też dużo świetnych, a zarazem różnych osobowości. Jesteśmy rodziną i wszyscy sobie pomagamy w różnych sytuacjach. Po za tym moja sprawność fizyczna jest coraz lepsza. Każdy trening jest dla mnie walką z samy sobą i pokonywaniem barier. Ostatnimi czasy, mojej mamie powróciła choroba raka złośliwego płuc. Jest to dla mnie jeszcze większą mobilizacją, bo to dzięki niej kocham sport. Każdy trening robię nie tylko dla siebie, ale też dla niej. Na szczęście jest już z nią coraz lepiej i myślę, że moje starania i myśl podczas treningu pomogły w tym.

Przez chwilę panowała cisza, gdyż ogarnęło mnie wzruszenie. Nie sądziłam, że każdy z tych wywiadów będzie wywoływał we mnie tyle różnych emocji… Każdy z zawodników jest inny, przedstawia inną historię, ale wszystkich łączy jedno.

Już wiedziałam jak zaczęła się historia Kamila w Warriors, dlatego też pociągnęłam temat dalej. Zapytałam Ciastka o pokazy dla uczniów, które wciąż się odbywają, bo wiem, że sam chętnie uczestniczy w tego rodzaju projektach:

Robimy pokazy w szkołach w Lubinie, ale też poza miastem. Jest bardzo spore zainteresowanie wśród młodzieży, gdyż jest to coś całkiem innego, niż standardowa lekcjach wychowania fizycznego. Młodzież chętnie z nami współpracuje na takich pokazach, uzyskuje różne informacje, ciekawostki oraz wykonuje ćwiczenia. Staramy się pokazywać technikę taklowania na naszym worku, ścieżki na drabince, rzucanie piłką czy też grę flagową. Dzieci potrzebują ruchu, a dzięki naszym spotkaniom są bardzo zadowolone. Zmęczone, ale z uśmiechem na twarzy. Jest to bardzo miłe gdy widzisz, że podoba się innym to co robisz i dziękują za takie pokazy. W najbliższą sobotę będziemy w Krzeczynie na festynie z okazji Dnia Dziecka od godziny 15.30. Zapraszam wszystkich wraz z drużyną żeby poznać na czym to polega i „z czym się je” futbol amerykański.

Zapewniłam Kamila, że jeszcze ostatnie pytanie i przestanę go męczyć: Będziecie również na Dniach Lubina – gdzie można Was spotkać? Ciastek z ulgą (którą chyba chciał ukryć przede mną) odpowiedział:

Tak, będziemy na Dniach Lubina od godziny 14.30 do 19.00. Pokażemy krótki trening, jak to wygląda od środka. Będziemy też grać we Flagówkę – jest to odmiana futbolu amerykańskiego – gra bezkontaktowa, polegająca na zerwaniu flagi z pasa przeciwnika. Wszystkich serdecznie zapraszamy i zachęcamy do brania udziału.

Ja w swoim imieniu również zapraszam wszystkich w sobotę na festyn w Krzeczynie Wielkim oraz w niedzielę do FIT ZONE – Lubińskiej Strefy Sportu podczas Dni Lubina! Warriors będą na Was czekać!

Felieton przygotowała Monika Kowalska / Fot. Lampa Błysk i archiwum Warriors Lubin

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY