Zdobywają granice i szczyty

25

Dziewięcioro lubinian zdobyło najwyższy szczyt Tatr i Karpat leżący po słowackiej stronie – Gerlach. – Przechodziliśmy po półkach skalnych, w kilku miejscach wpinając się karabinkami do haków, ale w większości trzymając się tylko rękoma gołych występów skalnych. W takich momentach podskakiwała adrenalina… – relacjonuje Jan Doleziński, wiceprezes Stowarzyszenia Turystyki Pieszej „Wędrowiec”. Wszyscy zdobywcy szczytu to członkowie tej organizacji.

 

Lubinianom wspinaczka na górę zajęła około cztery godziny. Wchodzili w trzech grupach po trzy osoby plus przewodnik. – Na Gerlach nie można wchodzić bez zawodowego przewodnika. Nie ma tam żadnych szlaków, a przewodnik bierze maksymalnie trzy osoby. Wszyscy są w kaskach i uprzęży wspinaczkowej asekurowani liną – tłumaczy Jan Doleziński. – Każda nasza trójka składała się z kobiety i dwóch mężczyzn. Rozpoczęliśmy o godz. 5.30 przy najbrzydszym schronisku w całych Tatrach, czyli przy Śląskim Domu.

Po kilku godzinach wędrowcy dotarli na szczyt, gdzie zatknęli swój proporzec z herbem Lubina. – Tam spotkaliśmy jeszcze dwie Polki z Zielonej Góry i kilku Słowaków – dodaje Doleziński.

W chwili, gdy lubinianie zeszli z góry i dotarli do schroniska, rozszalała się burza z piorunami. – W miejscu, gdzie przed chwilą schodziliśmy bardzo stromym żlebem, lały się potoki wody, niosąc ze sobą grad kamieni. Mieliśmy  więc ogromne szczęście z pogodą – mówi Doleziński. Lubinianie myślą już o zdobyciu kolejnego szczytu słowackiego. – Lodowy – dodaje Doleziński.

Wkrótce też rozpoczną kolejny etap pieszej wędrówki dookoła Polski.

fot. STP "Wędrowiec"

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY