Zakaz wstępu na szkolne boiska

2635

Młodzi najrzadziej chorują, ale najczęściej przenoszą – mowa oczywiście o koronawirusie i ryzyku zakażenia. Właśnie z tego względu dolnośląski kurator oświaty polecił dyrektorom zamkniecie terenów wokół szkół i przedszkoli, a szczególnie przyszkolnych boisk i obiektów sportowych.

II LO w Lubinie jako jedno z pierwszych zastosowało się do wytycznych kuratora oświaty

„W związku z epidemią koronawirusa bardzo proszę o wydanie zakazu wstępu na teren szkół, przedszkoli i placówek osobom nie będącym ich pracownikami. W szczególności chodzi o obiekty sportowe, gdzie gromadzą się uczniowie i okoliczni mieszkańcy, organizując amatorskie rozgrywki”

– czytamy w liście, który Roman Kowalczyk, dolnośląski kurator oświaty, przesłał do dyrektorów szkół.

Niestety, sytuacja opisana przez kuratora, ma miejsce we wszystkich miastach w Polsce. I nie tylko. Boiska, skwery i place zabaw – mimo zagrożenie koronawirusem, mimo apeli #zostańwdomu i coraz większej liczby zachorowań – są pełne dzieci i młodzieży. – Gdzie w tym czasie są ich rodzice – pytają nas w mailach Czytelnicy.

O ile małe dzieci z rodzicami na placach zabaw to dziś skrajna nieodpowiedzialność dorosłych, o tyle gromadzący są nastolatkowie, to sytuacja bardziej skomplikowana.

– Młodzież się buntuje, brakuje im spotkań z rówieśnikami. Trudno jest mi przemówić 15-latkowi do rozsądku. Ja idę do pracy, a on i tak robi swoje – tłumaczy mama jednego z nastolatków. – Więc dla mnie to świetne rozwiązanie, że ktoś odgórnie zamknie młodym miejsca spotkań – dodaje.

Jak potwierdza Marcelina Falkiewicz, rzecznik prezydenta Lubina, wspomniany wcześniej list od kuratora, dotarł też do dyrektorów lubińskich placówek oświatowych. – Niektórzy dyrektorzy już wprowadzili to zarządzenie w życie, wywieszając stosowne informacje na terenie wokół szkoły, inni zrobią to w najbliższym czasie. Wszystko to w trosce o zdrowie nas wszystkich i rozprzestrzeniającego się koronowirusa – podkreśla Falkiewicz.

A co z placami zabaw? – Część placów zabaw należy do miasta, a część do spółdzielni mieszkaniowych. Na razie są otwarte, jeśli pojawią się jakieś wytyczne rządowe odnośnie ich zamknięcia, oczywiście wprowadzimy je w życie. Póki co, liczymy na rozsądek mieszkańców – dodaje rzeczniczka.

Fot. Marlena Bielecka


POWIĄZANE ARTYKUŁY