Wystarczył niecały miesiąc, by odnieśli sukces

2988

Marzyli o tym, by ich inicjatywa stała się tak popularna, jak te, które działają już w Świebodzinie czy Zielonej Górze i liczą po kilka tysięcy członków. Pierwsze z tych miast już wyprzedzili i są na najlepszej drodze, by wkrótce dogonić też drugie. Facebookowa grupa Recykling-Lubin, bo o niej mowa, już teraz może mówić o sporym sukcesie. A minął zaledwie niecały miesiąc od jej założenia.

Fot. Recykling-Lubin

Przypomnijmy, że ideą funkcjonowania grupy Recykling-Lubin jest dawanie używanym rzeczom drugiego życia i promowanie tym samym proekologicznych postaw. Można tu nie tylko oddawać nieprzydatne przedmioty, ale też publikować ogłoszenia typu „przyjmę’, „szukam”. Tych drugich jest zdecydowanie mniej i stanowią one około 15 procent wszystkich dodawanych postów. Widać, że lubinianie przyjęli ten pomysł z dużym entuzjazmem. Już po kilku tygodniach grupa liczy ponad 2800 członków i grono to z dnia na dzień się powiększa. W związku z natłokiem zadań dwukrotnie wzrosła również liczna moderatorów i administratorów, czyli osób odpowiedzialnych za prawidłowe funkcjonowanie grupy, zarówno pod kątem technicznym jak i merytorycznym.

– Bardzo dużą wagę przywiązujemy do kultury i uczciwości. Przede wszystkim nie tolerujemy oszustwa. Staramy się na bieżąco reagować na wszelkie przejawy zachowań sprzecznych z naszym regulaminem, a te dość szybko są nam sygnalizowane przez użytkowników – mówi Konrad Niedźwiecki, administrator Recykling-Lubin.

Zdarzało się, że ktoś żądał pieniędzy za wystawione przedmioty albo nie pojawiał się w umówionym wcześniej terminie czy miejscu. Na szczęście takich przypadków jest bardzo mało, a jeśli już do nich dochodzi, to administratorzy najpierw ostrzegają taką osobę, a gdy to nie poskutkuje, usuwają ją z grupy.

Założyciele Recykling-Lubin są zaskoczeni tak dużym zainteresowaniem grupą wśród lubinian i nie tylko. Twierdzą też, że mają z tego wielką radochę. – Cieszymy się, że możemy pomagać ludziom i naszej planecie. Myślę, że jeszcze 10 lat temu taki pomysł nie spotkałby się z tyloma pozytywnymi reakcjami. Większość pewnie uznałaby, że  wystawiane tu rzeczy to śmieci. Widać, że idzie to wszystko w dobrym kierunku – dodaje Konrad Niedźwiecki.

Paradoksalnie jednak zwiększenie popularności grupy sprawia, że coraz trudniej jest zdobyć wystawioną rzecz. Obowiązuje bowiem generalna zasada „kto pierwszy, ten lepszy”. Bywa więc, że już po kilku minutach ogłoszenie staje się nieaktualne, bo przedmiot szybko znalazł swojego nowego właściciela. Tak było chociażby ostatnio w przypadku smartwatcha, który na Facebooku „żył” około 5 minut. – Trzeba być czujnym – zauważają moderatorzy.

Dodajmy, że obowiązkiem autorów ogłoszeń jest ich usuwanie, gdy przestają być aktualne.

A co najchętniej oddają lubinianie? – Najczęściej są to ubrania lub meble, ale był też szał na rośliny. Mi jednak w pamięci najbardziej utkwił fortepian wystawiony na samych początku istnienia naszej grupy. Cieszymy się też, że ludzie pomagają organizacjom charytatywnym takim jak np. Fundacja „Przytul Psiaka i Kociaka” czy TOZ Lubin – mówi Konrad Niedźwiecki.

Więcej o grupie pisaliśmy tutaj.


POWIĄZANE ARTYKUŁY