Wszystko robią z serca, nie z przymusu

135

Każdy ich przyjazd wnosi trochę radości do lubińskiego hospicjum. Tym razem wolontariusze z Naroczyc przywieźli ze sobą wykonane własnoręcznie ozdoby świąteczne, koce, rękawiczki, myjki i chusteczki nawilżające. – Przyjechaliśmy z misją bożonarodzeniową – śmieje się Wiera Zgobik, opiekunka Wolontariatu Dzieci z Naroczyc.

Przyjeżdżają tu systematycznie, kilka razy do roku, zawsze z prezentami dla podopiecznych hospicjum.

– To kolejny raz i na pewno będzie następny, dopóki starczy nam sił i zdrowie dopisze – zapewnia Wiera Zgobik.

W paczce od wolontariuszy jak zwykle znalazło się to, czego w tej chwili najbardziej potrzeba w hospicjum. Tym razem na zakupy wydali około 700-800 zł. Całą kwotę zarobili sami, nigdy bowiem nie proszą o pieniądze. Zbierają plastikowe nakrętki, puszki, makulaturę, czyli wszystkie surowce wtórne.

– Pieniądze leżą na ziemi, trzeba tylko umieć je podnieść. Ja to mówię, że głowa jest od myślenia, a ręce do pracy. Jak możemy, tak wspieramy potrzebujących. Sołectwa bardzo mocno się angażują. Mieszkańcy – i młodsi, i starsi – zbierają makulaturę, nakrętki. Tym razem zgromadziliśmy też maskotki dla oddziału dziecięcego lubińskiego szpitala – dodaje Wiera Zgobik, wskazując na worek wypełniony zabawkami.

Wolontariusze przywieźli ze sobą również własnoręcznie wykonane stoiki świąteczne oraz bombki. Staną one w pokojach podopiecznych hospicjum.

– Spotykamy się dwa, trzy razy do roku i każde spotkanie jest bardzo miłe. Prezenty, które sami robią, są tym bardziej cenne. Wolontariusze z Naroczyc to wzór dla młodych i starszych. I co fajne, powoli się to roznosi. W pomoc hospicjum angażują się kolejni: byłe Gimnazjum nr 4 i szkoła sportowa z Lubina – mówi Zbigniew Warczewski, prezes Stowarzyszenia Palium, od 22 lat działający na rzecz opieki paliatywnej.

Wiera Zgobik i Zbigniew Warczewski

W tej chwili Wolontariat Dzieci z Naroczyc to 17 dzieciaków oraz sześciu dorosłych. I już rośnie kolejne pokolenie.

– W wolontariacie jestem od kiedy miałam osiem lat, to będzie już w sumie dwanaście lat – przyznaje Kinga Zarzycka, która do pomagania potrzebującym zachęciła rodzinę i znajomych. – Mam nadzieję, że moja córka Amelka, która w tej chwili ma dziewięć miesięcy, też będzie chciała się zaangażować w wolontariat. Warto pomagać innym. Być może kiedyś my sami będziemy potrzebowali takiej pomocy – dodaje.

– Zachęcam gorąco innych, żeby angażowali się w wolontariat, żeby tworzyć grupy funkcjonujące podobnie, jak nasza. Jesteśmy niezrzeszeni, po prostu pomagamy. To daje dużo satysfakcji. Chętnie podpowiemy, jeśli ktoś zechce prowadzić taką działalność. To się robi z serca, nie z przymusu – mówi Zgobik. – Wiem, że zalążek tworzy się już w Gwizdanowie – dodaje.


POWIĄZANE ARTYKUŁY