Owce i alpaki z lubińskiego zoo zrzuciły kożuchy

674

Owce i alpaki z lubińskiego zoo są już gotowe na nadejście lata. Dziś przeszły metamorfozę, odwiedził je bowiem ich fryzjer. Stały się lżejsze i szczuplejsze, ponieważ straciły swoje grube kożuchy z wełny, które do tej pory nosiły.

– Trwa właśnie tegoroczna strzyża. Przyjechał do nas dziś pan Sylwester Barasiński, który strzyże nasze zwierzęta od początku istnienia Ogrodu Zoologicznego w Lubinie. W tym roku do strzyżenia ma trzy owce wrzosówki, trzy owce olkuskie i cztery alpaki – mówi Agata Bończak, dyrektor Ogrodu Zoologicznego w Lubinie.

Owce ze spokojem zniosły strzyżenie. Poszło szybko. Lubińskie zwierzęta dobrze przecież znają swojego fryzjera, a też pan Sylwester ma niemałe doświadczenie. Strzyżeniem owiec zajmuje się bowiem od 50 lat. Wcześniej parali się tym jego pradziadek, dziadek i ojciec. Obecnie dla pana Sylwestra to już nie zawód a hobby, bo zdążył przejść na emeryturę.

Trochę więcej pracy było dziś przy alpakach, które takie zabiegi pielęgnacyjne przechodzą rzadziej niż owce. Tu już potrzebna była pomoc pracowników zoo, by utrzymać zwierzę w bezruchu. 

– Owce strzyżemy co roku, natomiast alpaki co dwa lata. W zeszłym roku alpaki nie były strzyżone, więc czeka je to w tym roku – mówiła przed rozpoczęciem strzyżenia Agata Bończak.

Po zabiegach fryzjerskich zostało sporo wełny. Jak przyznaje dyrektor zoo, jeśli znajdzie się ktoś zainteresowany, chętnie oddadzą. Wystarczy zgłosić się do lubińskiego Ogrodu Zoologicznego.

Kolejne strzyżenie i spotkanie z fryzjerem czeka lubińskie owce dopiero za rok.

Fot. BM


POWIĄZANE ARTYKUŁY