Waleczne Lisy musiały uznać wyższość radomian

186

Pojedynek Cuprum Lubin z Czarnymi Radom to z jednej strony bardzo niezwykle emocjonujące widowisko, początkowo z przewagą dla gospodarzy, ale z czasem to rywale prezentując solidną defensywę zaczęli grać pierwsze skrzypce, ostatecznie inkasując 3 punkty.

Wynik pierwszego seta otworzył środkowy Alen Pajenk. Szybką zagrywką odpowiedział rosły przyjmujący „Lisów” – Bartłomiej Lipiński. Lubinianie kontrolowali przebieg meczu i podobnie jak w spotkaniu z Resovią, utrzymując bezpieczny dystans punktowy, wygrali seta 25:22. Kolejne sety to gra na emocjach, które niestety nie przysporzyły „Miedziowym” chwały. Jeszcze w drugim secie była szansa na rezultat 2:0, ale ostatecznie po zaciętym pojedynku Cuprum przegrało 28:30. W kolejnych setach błędy własne, a do tego solidna defensywa Czarnych Radom przyczyniła się do porażki kolejno, 22:25 i 21:25. Choć 3 punkty pojechały do Radomia to należy wyciągnąć wiele pozytywów z gry gospodarzy, którzy jeśli utrzymają jedno tempo to obiorą na odpowiedni kurs. Bardzo dobrze wyglądała gra z 4 strefy, z której sporo punktów zdobył Bartłomiej Lipiński czy atakujący Jakub Ziobrowski. Wielokrotnie skutecznie piłkę przyjmował Kamil Maruszczyk, a wystawiał ją dobrze Miguel Tavares.   

– Zbyt wiele błędów w zagrywce, zwłaszcza w drugim secie. Mieliśmy oczywiście wiele zalet, ale popełniliśmy aż siedem błędów zagrywce. Może to kwestia emocjonalna i presji. Nie wiem czemu przestaliśmy grać. Oczywiście jest wiele elementów, które nas zatrzymują jak brak kapitana czy Damiana Domagały, ale pomimo tego gramy wspaniale pierwszy set, a później dzieje się coś, co trudno mi wyjaśnić – komentuje Marcelo Fornckowiak, szkoleniowiec Cuprum Lubin.

– Kolejny mecz się powtarza, że w zasadzie bez jakiegoś większego oporu wygrywamy pierwszego seta, a później napotykamy pierwszy opór to spuszczamy głowy. W zasadzie już tak po jeden było, połowa trzeciego seta, a już takie dziwne wrażenie było. Nikt się nie poddaje, ale nagle tracimy w wielu elementach gry i ciężko to wytłumaczyć – przyznaje Maciej Gorzkiewicz, rozgrywający Cuprum Lubin.

Do Lubina wrócił grający przed sezonem w Cuprum – Damian Boruch, który na parkiecie Hali RCS prezentował dobrą zagrywkę i grę przy siatce. – Bardzo miło zostałem przyjęty przez kibiców i obecnie przez drużynę przeciwną. Wiadomo w siatkówce nie ma sentymentów. Walczyłem dla Lubina, a teraz dla Radomia – komentuje Damian Boruch, środkowy Cerrad Enea Czarnych Radom.

13.kolejka PlusLigi, Hala RCS Lubin
Cuprum Lubin – Cerrad Enea Czarni Radom 1:3 (25:22, 28:30, 22:25, 21:25)
MVP meczu: Karol Butryn (Cerrad Enea Czarni Radom)

Cuprum Lubin:Lipiński, Maruszczyk, Zawalski, Gorzkiewicz, Ziobrowski, Dvoranen, Biegun, Smoliński, Tavares, Sacharewicz, Domagała, Morozau, Libero: Gruszczyński, Makoś.

Cerrad Enea Czarni Radom: Pajenk, Ostrowski, Kędzierski, Grzechnik, Boruch, Protopsaltis, Vincić, Filip, Firszt, Włodarczyk, Butryn, Libero: Ruciak, Masłowski.

Fot. Mariusz Babicz


POWIĄZANE ARTYKUŁY