W ciemni słychać więcej – wyjątkowy koncert w „Muzie”

963

Jak odbiera muzykę człowiek, który nic nie widzi? Czy w ciemności słychać więcej? Na te pytania będą mogli odpowiedzieć sobie już w najbliższą niedzielę wszyscy, którzy wybiorą się na koncert w wyjątkowej formule. Trębacz Patrycjusz Gruszecki zagra publiczności w całkowitej ciemni.

Patrycjusz Gruszecki (fot. Grzegorz Chudzik via Facebook.com)

Projekt „Koncert w ciemni” miał już listopadową odsłonę z Narodową Orkiestrą Dętą. Tym razem Patrycjusz Gruszecki zagra go w Centrum Kultury „Muza”. Do opracowania tej formuły skłoniły artystę obserwacje z innego wydarzenia: koncertu zagranego dla osób… niesłyszących.

– Wraz z moimi uczniami z Zespołu Szkół Muzycznych w Legnicy daliśmy tym ludziom coś niesamowitego. Podczas występu mogli dotknąć instrumentów, które wibrowały. Mogli ściągnąć buty i chodzić po drewnianej podłodze, czując wibracje od bębnów. Przeżyli to bardzo, my również i wtedy zapragnąłem zrobić coś więcej, czyli stworzyć formułę koncertu dla osób niewidzących – opowiada Gruszecki.

Artysta zwraca uwagę na to, że koncert w ciemni to coś zupełnie innego niż koncert w ciemnościach. W ciemni bowiem nie widać dosłownie nic. Dla na co dzień widzącej publiczności będzie to zatem okazja, by przez chwilę odbierać świat bez zmysłu wzroku.

– Okazuje się wtedy, że przeżywają tę muzykę bardzo głęboko, wchodzą w głąb siebie, mają nawet różne wizje. Mam wiele świadectw od ludzi, którzy w takich warunkach przeżyli chwile, które pozwoliły im zdecydować o dalszym losie i często zmienić swoje życie na lepsze – twierdzi muzyk. – To doznanie metafizyczne – dodaje.

Na potrzeby „Koncertu w ciemni” Patrycjusz Gruszecki przestraja swoje instrumenty – trąbkę, flugelhorn i róg myśliwski – do brzmienia w relaksacyjnej częstotliwości 432 lub 433 herców – znacznie niższej niż ta, z którą stykamy się w codziennym życiu.

– Ja też nic nie widzę, więc najtrudniejszą rzeczą jest dla mnie przełożenie mikrofonu i odszukanie w tej ciemności innego instrumentu, który leży na stole. Jak już mam go w dłoni, wtedy jest już OK – uśmiecha się trębacz.

Jeśli ktoś był już na listopadowym koncercie, może wybrać się i teraz, bo chociaż sceneria będzie podobna, to z pewnością inne będą dźwięki. Nowa dla Gruszeckiego formuła solowa skłoniła go też do eksperymentów z repertuarem. Jak mówi, około 97 procent dźwięków, które rozlegają się w ciemności, to rezultat improwizacji.

Koncert zaplanowany jest na niedzielę, 25 lutego, na godz. 18 w dużej sali widowiskowej „Muzy”.


POWIĄZANE ARTYKUŁY