„Ukraina 365” – wystawa już otwarta

1677

W przeddzień rocznicy wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej w parku Leśnym w Lubinie otwarta została wystawa poświęcona temu konfliktowi. Część eksponatów przyjechała prosto z objętych walkami ulic.

Ekspozycja zatytułowana „Ukraina 365” składa się z informacyjnych plansz i reporterskich fotografii. Największe emocje wywołują jednak przedmioty zgromadzone w stojącym obok kontenerze. Pochodzą one bezpośrednio z ostrzeliwanych przez Rosjan ukraińskich mieszkań i ulic.

– Poświęciliśmy tę wystawę bardziej ludności cywilnej i warunkom życia codziennego. Można przez chwilę zobaczyć, jak jest w mieście na froncie. Wystawa robiona w hołdzie Ukraińcom, którzy po stu latach bronią Europy przed hordami azjatyckich Europejczyków. My to robiliśmy w 1920 roku – komentuje Marek Zawadka, dyrektor Muzeum Historycznego w Lubinie.

Marek Zawadka

W stworzeniu wystawy pomagał m.in. Piotr Kaszuwara, korespondent wojenny i reportażysta, a także prezes fundacji „Przyszłość dla Ukrainy”. W sierpniu zeszłego roku przeprowadził się do Ukrainy, by na miejscu pomagać w organizacji pomocy płynącej z innych krajów.

– Bardzo dużo osób zostało na tej pierwszej linii frontu. Mieszkają od miesięcy w piwnicach, w dużej mierze zostawieni sami sobie. Bardzo rzadko dociera tam pomoc humanitarna, bo jest tam po prostu bardzo niebezpiecznie. Wielu z nich ginie, gdy wychodzą z tych piwnic, żeby pochować zmarłych lub znaleźć coś do jedzenia. Ta wystawa jest bardzo realistyczna – to naprawdę tak wygląda – twierdzi Kaszuwara. Współorganizowane przez niego akcje pomocowe prowadzone są zawsze w dużym skupieniu, ciszy i pośpiechu. – Przeżyłem trzy bombardowania samolotowe, bombardowanie z bomb kasetowych, walki uliczne. Nie można się nie bać, bo strach pomaga się skoncentrować. Działamy szybko, w żadnym miejscu nie zatrzymujemy się dłużej niż na pięć, dziesięć minut, żeby nie namierzyły nas drony. Spędziliśmy na tej wojnie tyle czasu, że mamy już duże doświadczenie. Ale żadne doświadczenie nie pomoże, gdy spada rakieta – dodaje, wspominając kilku kolegów, których ostatnio stracił w takich właśnie okolicznościach.

Piotr Kaszuwara

Specjalnie na dzisiejszy wernisaż przyjechały przedstawicielki ukraińskiej organizacji „Kobiety ze stali”. Doskonale pamiętają 24 lutego zeszłego roku, ale podkreślają, że wojna zaczęła się znacznie wcześniej – dziewięć lat temu, gdy Rosja zaanektowała Krym. Wszystkie mocno doświadczyły jej okrucieństwa: syn Natalii trafił do rosyjskiej niewoli – o jego dalszym losie kobieta nie wie nic. Starszy syn Neli poległ na froncie, młodszy postanowił uczcić jego pamięć dołączając do ukraińskiej armii. Jego matka w porę wyjechała z Mariupola do Kijowa, zabierając ze sobą wspomnienie lecących z nieba bomb.

Nela

– My do końca nie wierzyliśmy, że ta wojna wybuchnie. Nawet sobie trochę z tego żartowaliśmy – opowiada Kateryna. – A potem rano usłyszałam wybuchy. Wystraszyliśmy się. Spakowaliśmy rzeczy i chcieliśmy uciekać, ale ostatecznie postanowiliśmy zostać. Myślałam, że to potrwa miesiąc, góra trzy… – dodaje.

Kateryna

– Początkowo sądziliśmy, że to może jakaś partyzancka operacja lub pokaz siły. Przez pierwsze dwadzieścia cztery godziny trudno nam było uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Potem zobaczyliśmy, ilu ludzi ginie, ilu jest mordowanych, zobaczyliśmy płonące miasta. I wtedy rzuciliśmy się do organizowania pomocy – wspomina prezydent Lubina Robert Raczyński. – Byłem przekonany, że ten konflikt będzie trwał trzy dni, ale jak zobaczyłem, że Ukraińcy odparli pierwszy atak na Kijów… Wydawało się, że moje pokolenie będzie pierwszym, które nie doświadczy wojny w rzeczywistości i będzie ją oglądać tylko w filmach. Niestety, wojna ciągle z nami jest – mówi.

Kobiety wręczyły wyraźnie wzruszonemu prezydentowi własnoręcznie przygotowane upominki, dziękując za pomoc, jaką ich uciekający przed wojną rodacy znaleźli w naszym mieście.

– Wsparcie dla Ukrainy potrzebne jest cały czas, na wszystkich polach i we wszystkich wymiarach – uważa obecny na wernisażu Tomasz Zdzikot, prezes KGHM. – Za to wsparcie wszystkim tym, którzy go udzielali – indywidualnie, zbiorowo, instytucjonalnie – należy się ogromne uznanie. Ta wystawa jest znakiem nieustającej pamięci, wsparcia, na które nasi sąsiedzi mogą liczyć. Jako KGHM także włączamy się i będziemy włączać we wszystkie inicjatywy solidarnościowe. Panie prezydencie, jesteśmy do dyspozycji – deklaruje.

Tomasz Zdzikot

„Ukrainę 365” oglądali dziś także przedstawiciele władz samorządowych, służb mundurowych, organizacji społecznych, a także miejskich i powiatowych instytucji.

Wystawa będzie czynna do końca parkowego sezonu, czyli do listopada. Przy wejściu na jej teren stoi tabliczka z ostrzeżeniem, że z uwagi na drastyczne obrazy nie powinny oglądać jej dzieci.

Fot. JD


POWIĄZANE ARTYKUŁY