Uciążliwy problem mieszkańców

4456

– Mieszkam tu od 30 lat, ale wcześniej czegoś takiego nie było. Czasem tak śmierdzi, że nie da się wytrzymać – skarży się lokatorka jednego z bloków przy ul. Mickiewicza. Kobieta twierdzi, że od trzech lat w jej mieszkaniu notorycznie wybijają ścieki, które wypływają do wanny i muszli klozetowej. Jej zdaniem to skutek awarii rury, która już dawno miała zostać usunięta. Władze spółdzielni mieszkaniowej zarządzającej tym budynkiem, o problemie już wiedzą, ale winą obarczają nieodpowiedzialnych lokatorów.

Fot. Czytelniczka

Śmierdzący problem powraca średnio co dwa lub trzy miesiące, uprzykrzając tym samym życie głównie osób mieszkających na parterze klatki przy ul. Mickiewicza 67. Zwykle zalana jest też piwnica.

– Ostatnie zdarzenie miało miejsce we wtorek i te wszystkie fekalia do dziś zalegają w piwnicy. Po takiej awarii nigdy nie jest to od razu wysprzątane. Dopiero po wyschnięciu ktoś to tylko pozamiata. Jakiś czas temu wywiercili dziurę w betonie, żeby woda, która wybije, tam wsiąkała. A to co gęste zostaje na wierzchu do czasu wyschnięcia – mówi pani Stanisława, jedna z poszkodowanych lokatorek.

– Gdyby to się działo raz w roku czy raz na dwa lata, to rozumiem, ale to jest nagminne. Muszę zainterweniować, bo tak się nie da żyć. U mnie w mieszkaniu tak śmierdzi, że nie da się wytrzymać. Jestem osobą starszą, schorowaną, po dwóch operacjach – dodaje.

Kobieta twierdzi, że gdy w jej pionie dochodzi do zapchania rur, to ścieki wybijają w jej łazience do toalety, a nawet do wanny. Stara się nie dopuszczać do zalania mieszkania i zwykle takie zgłasza awarie „na gorąco”. Jednak nie zawsze jest to możliwe. Kiedyś po trzytygodniowym pobycie w sanatorium jej wanna była w połowie w zaschniętych fekaliach…

– Już dwa razy zgłaszałam tę sprawę prezesowi spółdzielni. Za pierwszym razem powiedział, że jest awaria rury, która zostanie usunięta. Po dłuższym czasie poszłam znowu. Wtedy powiedział, że to jest wina lokatorów, którzy wrzucają do kanalizacji różne rzeczy. Wiem dobrze, że lokatorzy wszędzie postępują podobnie i nasza klatka nie jest tu wyjątkiem. Ale u nas jest ewidentny problem z rurą i to wszystko się zatrzymuje. Ja tu mieszkam od 30 lat i wcześniej tego nie było – zauważa.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy przedstawicieli spółdzielni mieszkaniowej, pod którą podlega opisywany budynek.

– Samo się nie wybija. Są wrzucane szmaty i inne przedmioty, więc siłą rzeczy to po prostu się zatyka. Ludzie się zmieniają. Starsi wiedzą, żeby nie wyrzucać rzeczy do toalety czy zlewu, a są na przykład osoby wynajmujące czy nowi właściciele, którzy to robią. Trudno kogoś złapać za rękę, a sam nikt się do tego nie przyzna. Dlatego szukamy innego rozwiązania – uważa Roberta Kołodziej dyrektor Centrum Zarządzania Nieruchomościami. – Jak już otrzymujemy takie zgłoszenie, to przyjeżdża pogotowie techniczne, które delikatnie to wszystko spuszcza i automatycznie opróżnia pion do kanalizacji ściekowej, więc my już mamy technikę opanowaną na ten pion, żeby nie zalewało – dodaje.

Przy okazji udało nam się też dowiedzieć, że nieprzyjemny problem, z którym od ponad trzech lat zmagają się mieszkańcy, wkrótce ma zostać zażegnany.

– Po ostatnim zalaniu zleciłem dezynfekcję i deratyzację tych piwnic, a wspólnota mieszkaniowa podjęła decyzję o rozdzieleniu pionów, bo tam są połączone dwa piony w jeden spust do jednej studzienki. Jestem już umówiony z firmą instalacyjną, która ma to przerobić. Jeżeli okaże się, że to klatka nr 69 zatyka ten pion, to oni będą mieli problem, a pani z klatki nr 67 będzie miała wtedy do końca życia spokój – mówi Robert Kołodziej.


POWIĄZANE ARTYKUŁY