Mówią, że to ich miejsce na ziemi, ich własny raj. Stworzyli go sami, intuicyjnie, bo żadne z nich nie jest z wykształcenia architektem krajobrazu. O przepełnionym zielenią tajemniczym ogrodzie, który znajduje się w Osieku tuż przy domu Alicji i Zbigniewa Maćkowiaków, wkrótce usłyszy cała Polska. Z kamerą odwiedziła go ekipa programu „Nowa Maja w ogrodzie”.
Wyłożoną kamieniami ścieżką między zielonymi drzewami, które nie od razu odkrywają tajemnice tego miejsca, wchodzimy do niezwykłej przestrzeni. Sami właściciele, pani Alicja i pan Zbigniew, mają problem, by zliczyć gatunki roślin, które można tu znaleźć. Lipa, czereśnie, sosny, daglezje, róże, hortensje, jałowce, cyprysy, m.in. nutkajski – to dopiero początek. Na i przy kompostowniku rozłożyła się dynia, między drzewami szumi woda i ćwierkają ptaki. Ale nie zawsze tak było – pani Alicja śmieje się, że swego czasu sadziła cebulę do góry nogami.
– Tak było, zanim się nauczyłam – przyznaje. – Jak mąż kupił działkę, nie znałam roślin. Przyszłam na działkę, porwałam, włożyłam do kieszeni, poszłam do swojej sąsiadki i mówię: „Mów mi teraz, co jest co”. Dopiero się uczyłam, a że mi się wszystko podobało, wszystko zgarniałam i miałam jedno miejsce, gdzie sadziłam. Patrzyłam, jak rośnie, jak wygląda i myślałam, gdzie będzie pasowało. A później to już była jazda na dziko – śmieje się.
Gdy państwo Maćkowiakowie kupowali działkę 23 lata temu, by zbudować na niej dom, był tu sad. Dziś zostało po nim kilka drzew. Niektóre dają owoce, inne choć są przycięte, pozostały ozdobą ogrodu, na przykład obrośnięte bluszczem lub służąc za podstawę zegara słonecznego.
– Dom powstawał na równi z ogrodem: jedna cegła, jedno drzewko. Wspólnie z mężem utworzyliśmy to, co jest. Jedna część dla oczu z tarasu, tu część do odpoczynku i miejsce, gdzie biegały wnuki – mówi pani Alicja. – Na czas emerytury chcieliśmy znaleźć swoje miejsce. Postawić taki dom, żeby gdy siedzi się na tarasie, ogród wchodził do domu, albo gdy się szykuje ukochanemu czy dzieciom śniadanie, widziało się drzewa i roślinność, a nie marchewki, pietruszki i kamienie. To nasz świat wypełniony zielenią – dodaje.
Ani ona, ani jej mąż nie mieli wcześniej do czynienia z ogrodnictwem – ona jest z wykształcenia elektronikiem, on po studiach górniczych, dziś już na emeryturze. Tworząc ogród kierowali się intuicją. Pani Alicja przyznaje, że sadziła to, co spodobało jej się u znajomych czy w sklepie. Porównuje się do kobiety w sklepie z ubraniami, która bierze to, co jej wpadnie w oko.
– Nie spodziewałam się takich efektów, ale warto zaryzykować. Przy jałowcach i innych iglakach kwaśnolubnych rosną klematisy albo pustelnik. To jest urok tego ogrodu – coś, co nie powinno rosnąć, rośnie, nie potrafię powiedzieć, dlaczego – mówi, przyznając, że najważniejsze to lubić to, co się robi. – Osoby, które tu wchodzą, mówią, jak tu dużo pracy, a to nieprawda. Ja to samo powiem komuś, kto robi sweterek. Wolę w polu robić – śmieje się.
To, co stworzyli na swoim kawałku ziemi mieszkańcy Osieka, doceniła ekipa programu „Nowa Maja w ogrodzie”, emitowanego w HGTV. Kamery odwiedziły to miejsce w sierpniu, a to, co uchwyciły, będziemy mogli zobaczyć wiosną przyszłego roku, czyli w kolejnym sezonie programu.
– Wydawało mi się, że to, co mi się podoba, nie musi innym. Natomiast jak już przyjeżdża ekipa telewizyjna, to znaczy, że na tym malutkim skrawku naszej ziemi jest coś, co warto pokazać, żeby inni też spróbowali. Dla nas to wisienka na torcie po latach pracy – uśmiecha się pani Alicja.
W tym tajemniczym ogrodzie widać na każdym kroku pasję i miłość włożoną w jego tworzenie. Właściciele mówią, że wygląda tak, jak im w duszy gra i właśnie to radzą innym zapalonym ogrodnikom.
– Nie iść z modą, tylko za tym, co w duszy gra. Nie ma recepty na życie, nie ma recepty na ogród. Każdy sam musi sobie określić, co i jak robić. Jeśli się coś spodoba w sklepie, u kogoś, kupować i sadzić, nie patrzeć, że to lubi lub nie lubi słońca, warto eksperymentować Nie ma co martwić się, że opadną liście. Nie ma nic piękniejszego niż dzieci nóżkami szurające w tych liściach. Nie ma co martwić się, że pies zadepcze. Jeśli zdepcze, to znaczy, że trzeba zrobić ścieżkę. Ja też nie mam recepty na ogród dla wszystkich. Są osoby, które lubią ziemię, tylko w doniczce. Każdy ma prawo do swojego szczęścia – stwierdza pani Alicja.
Fot. BM