Sytuacja pod kontrolą – wywiad z Krzysztofem Skórą

14

– Mimo trudnej sytuacji, KGHM był i nadal jest liczącym się graczem na rynku surowców – twierdzi w rozmowie z nami szef miedziowego giganta, Krzysztof Skóra. W Polskiej Miedzi wciąż trwa audyt, który ma dać pełny obraz kondycji całego holdingu. Kondycji, która zdaniem rządu, polityków, związkowców i samych menedżerów, jest wyjątkowo słaba. 

Dziś prezentujemy pierwszą część wywiadu. Jego pełny tekst można przeczytać w najnowszym wydaniu „Wiadomości Lubińskich”.

Krzysztof Skóra

Jak bardzo zmienił się KGHM z punktu widzenia pana poprzedniej i obecnej kadencji?

Różnice są duże. KGHM zainwestował znaczne środki w aktywa zagraniczne, a podmioty te nie osiągają zakładanych parametrów, ani kosztowych, ani produkcyjnych. To z kolei automatycznie wpływa na kondycję finansową całej Grupy Kapitałowej.

A może z czasem okaże się, że ta próba dołączenia KGHM do grona liczących się graczy na rynku surowców nie była tak całkiem nietrafiona?

Byliśmy i jesteśmy w gronie liczących się graczy na rynku surowcowym, to po pierwsze. Kiedy się inwestuje – obojętnie, czy w aktywa zagraniczne, czy w środki trwałe – należy się zastanowić, czy jest to dobra inwestycja, czy zapłaciło się odpowiednią cenę i jakie są perspektywy rozwojowe. Ogólna zasada w branży jest taka: inwestuje się zawsze, kiedy jest „dołek” cenowy, w przeciwnym razie trzeba bardzo roztropnie podchodzić do procesu inwestowania, istnieje wtedy bowiem ryzyko, że zapłaci się więcej niż dane aktywa są warte. Nie tylko KGHM, ale i wiele innych firm inwestujących na tak zwanej „górce” cenowej ma obecnie spore problemy. Dotyczy to takich przedsiębiorstw, jak Anglo American czy też Glencore. Wszystko zależy od tego, w jakim momencie i jak znaczne środki zostały zainwestowane i czy te projekty są finansowane ze środków własnych, czy za pomocą zewnętrznego kapitału, czyli kredytu. Projekty związane z zasobami wycenia się dochodowo, czyli w oparciu o obecną i przyszłą cenę surowca. Projekty KGHM były wyceniane przy wysokich cenach surowców, więc automatycznie trzeba było za nie zapłacić więcej. Czyli mniej środków własnych zostawało na dokończenie inwestycji, a więc znów trzeba sięgać po kredyt, co rodzi dodatkowy koszt. W sytuacji, gdy zainwestowano znaczne środki, a wyniki tych projektów są dużo słabsze i ceny surowców są dużo niższe, rezultat jest, jaki jest.

Zatem to teraz jest dobry moment na takie inwestycje, ale nie ma już na nie pieniędzy?

Teraz jest idealny moment. KGHM zainwestował już jednak znaczne fundusze, do tego dochodzi spore zadłużenie, czyli brakuje mu wolnych środków, które w tej chwili mógłby zainwestować.

Czyli dotychczasowe inwestycje to falstart?

Oceniając z perspektywy czasu – tak. Z drugiej strony, wiadomo było już w 2007 roku, że akcjonariusze będą wychodzić z Polkomtela, stąd w naszej ówczesnej strategii zapisane było, że należy rozwijać drugą, trzecią „nogę”. Mówiło się o energetyce i gospodarce odpadami. Chodziło jednak nie o zakup akcji spółki, która już jest na giełdzie, tylko przed jej wprowadzeniem na parkiet. Toczyliśmy takie rozmowy w Ministerstwie Skarbu na temat spółek energetycznych. Jak również, na przykład, z właścicielem firmy PAK (Zespół Elektrociepłowni Pątnów Adamów Konin – przyp. red.), odnośnie zakupu aktywów, ale nie dane nam było dokończyć tego projektu. Gdyby wtedy KGHM zaangażował się w te projekty, miałby dzisiaj aktywa, które mogłyby być wsparciem dla nowych inwestycji, a także zdywersyfikowany portfel aktywów.

Co teraz powinno znaleźć się w branżowym portfolio KGHM?

Pracujemy nad weryfikacją strategii i wkrótce określimy kierunki zaangażowania spółki.

A jakie wnioski płyną z audytów sytuacji Polskiej Miedzi?

Te audyty jeszcze trwają, ale one również w najbliższym czasie się skończą i o ich wynikach poinformujemy. W pierwszej kolejności przekażemy oczywiście tę informację akcjonariuszom w giełdowym raporcie bieżącym.

Wiele mówi się o trudnej sytuacji finansowej KGHM. Czy w związku z tym zarząd nie powinien rekomendować braku dywidendy dla udziałowców?

Sytuacja jest trudna, ale pod kontrolą. Jednak akcjonariusze inwestujący w aktywa KGHM oczekują wypłaty dywidendy. Jest przyjęta polityka dywidendy w spółce i ona nie uległa zmianie. Wynik finansowy wynikał z dokonanych odpisów aktualizujących wartość zagranicznych inwestycji i to one wpłynęły na księgową stratę. Natomiast na wyniku działalności operacyjnej spółka odnotowała zysk. Poprzedni zarząd podpisał ze związkami zawodowymi porozumienie, które zapewniło pracownikom wypłatę nagrody z zysku, pomimo tych odpisów. Uznaliśmy, że tak samo należy potraktować akcjonariuszy, konsekwentnie stosując tę samą zasadę.

Kopalnia Sierra Gorda (fot. KGHM)
Kopalnia Sierra Gorda (fot. KGHM)

Na sytuację finansową spółki wpływają przede wszystkim ceny surowców, w szczególności miedzi i molibdenu, na którym oparty jest projekt Sierra Gorda. Jakie są tu perspektywy rynkowe?

Większość analityków wskazuje, że trudny będzie rok bieżący, niektórzy twierdzą, że nie najlepszy będzie także przyszły. W dalszym okresie ceny powinny wzrosnąć. Trudno oczywiście przesądzić, jak będzie, szczególnie gdy obserwujemy obecne zawirowania w gospodarce światowej. W dobrym tempie rozwija się gospodarka chińska, ale dużo wolniej niż jeszcze kilka lat temu. To wpływa także na popyt na produkowane przez nas metale. Niektórzy komentują, że kryzys mamy za sobą i gospodarka światowa powinna się rozwijać szybciej. Są też tacy, którzy twierdzą, że może nas czekać jeszcze kilka chudych lat. Projekt Sierra Gorda opiera się głównie na molibdenie i nasi poprzednicy powinni byli mieć świadomość, że inwestując w tak duże złoże molibdenu, równocześnie mogą zachwiać rynkiem – tak działa prawo podaży i popytu. Należało więc założyć, że cena tego metalu spadnie. W momencie rozpoczynania projektu za funt molibdenu płacono kilkadziesiąt dolarów, obecnie jest to kilka dolarów. Jeśli do tego dołożymy niższy od zakładanego poziom produkcji i inne pojawiające się po drodze problemy, to nic dziwnego, że ten projekt nie przynosi oczekiwanych rezultatów.

Dokonaliście już jego przeszacowania?

Prace trwają i wyniki powinniśmy poznać jesienią. To wymaga bowiem ponownego oszacowania złoża oraz analizy kwestii produktywności i efektywności.

Kolejną rzeczą, która wpływa na finanse KGHM, jest podatek „miedziowy”. W planach na ten rok Ministerstwo Finansów ujęło wpływy z niego na poziomie 1,5 mld zł. Co mógłby zrobić KGHM, gdyby mógł zatrzymać te pieniądze?

Rząd Platformy Obywatelskiej przyjmując ten podatek i przedstawiając założenia do budżetu wpisał dochody, w tej właśnie wysokości, do ustawy budżetowej. Wiadomo, że obecny rząd podejmuje działania, do których Prawo i Sprawiedliwość zobowiązało się w kampanii wyborczej i stopniowo je realizuje. Nie można od razu oznajmić, że nie będzie wcześniej założonego wpływu do budżetu. Oczywiście, wiadomo też, że każde zatrzymanie wypływu gotówki z przedsiębiorstwa jest dla niego korzystne. Mamy jednak też świadomość, w jakiej sytuacji jest budżet państwa. Wiem, że prace się toczą i przypuszczam, że w tym roku jakieś rozwiązania odnośnie do tego podatku zostaną wprowadzone. W jakim zakresie – trudno mi powiedzieć.

Gdyby jednak te pieniądze zostały zatrzymane w spółce, jak mógłby je spożytkować KGHM?

W biznesie trudno jest gdybać. Można przecież powiedzieć, że gdyby tak znacznie środki nie zostały zainwestowane za granicą, kondycja firmy byłaby znacznie lepsza.


Drugą część rozmowy opublikujemy już wkrótce.


POWIĄZANE ARTYKUŁY