Przy takich kontuzjach potrzebny jest czas i cierpliwość, rehabilitacja przebiegała raczej poprawnie, bez większych niespodzianek, chociaż miałem kilka momentów, nieprzewidzianych – mówi bramkarz Zagłębia Lubin, Michał Świrkula, który powrócił do gry po blisko 10-miesięcznej przerwie.
W meczu sparingowym ze Śląskiem powróciłeś do gry po dłuższej przerwie. Jak się grało w tym spotkaniu?
Prawdę mówiąc to miała być taka forma zabawy, ale czułem się stosunkowo dobrze. Nie grałem jeszcze na pełnych obrotach, chciałem tylko poczuć atmosferę meczu i przyzwyczajać się do większych obciążeń. Chyba nie było najgorzej…
Wróciłeś na parkiet zgodnie z przewidywaniami. To znaczy, że rehabilitacja przebiegła bez żadnych zastrzeżeń?
Przy takich kontuzjach potrzebny jest czas i cierpliwość, rehabilitacja przebiegała raczej poprawnie, bez większych niespodzianek, chociaż miałem kilka momentów, nieprzewidzianych. Trzeba było czekać tydzień dłużej, bo coś tam jeszcze pobolewa itd. Trzeba pamiętać, że w moje kolano ingerował chirurg, wprowadził pewne zmiany i organizm potrzebuje czasu, żeby się z tym oswoić. Zresztą – można powiedzieć, że cały czas rehabilitacja trwa, równolegle z treningami
Czy stojąc między słupkami w najbliższym czasie będziesz musiał szczególnie uważać na kolano, które miałeś kontuzjowane?
Prawda jest taka, że na kolano będę musiał uważać i dbać o nie już cały czas. Chociaż myślę, że niedługo będzie ono na tyle sprawne i stabilne, że nie będę czuł z tego powodu jakiegoś dyskomfortu. Czas działa na moją korzyść, zresztą poprawę czuję z treningu na trening.
Po tak długiej przerwie chyba czujesz już głód piłki?
Oj tak! To naturalne. Tyle miesięcy bez możliwości gry to koszmar, chociaż w tym czasie mogłem poświęcić więcej czasu rodzinie. Na pewno jednak wszyscy się cieszymy, że wracam już do codziennego reżimu i coraz mniej jestem w domu.
Kontuzja nie oznaczała dla Ciebie całkowitego rozbratu z piłką ręczną. W czasie kontuzji występowałeś w roli komentatora Telewizji TVL. Czym było dla Ciebie to doświadczenie?
To było coś nowego, ciekawego i interesującego. Jeżeli oglądalność TVL nie spadła przeze mnie, to dobrze (śmiech).
Pierwszy mecz o stawkę zagracie już 4 lutego w Głogowie. Najprawdopodobniej wystąpisz w tym meczu, a Głogów chyba szczególnie źle Ci się kojarzy?
Aż tak źle nie jest…. Nie mam koszmarów związanych z tym miejscem, wręcz przeciwnie. Ostatnio tam wygraliśmy i o tym trzeba pamiętać, poza tym niech historia zatoczy koło i zacznę tam gdzie skończyłem. Zresztą, najpierw trzeba się załapać do składu….
Czego życzyłby sobie Michał Świrkula w najbliższym roku?
Dużo ZDROWIA, bo jak dopisuje, to z resztą można sobie poradzić. Chciałbym również powrócić na, co najmniej, ten sam poziom, z którego z hukiem i boleśnie spadłem.
I właśnie tego Tobie życzę!
Rozmawiał Łukasz Lemanik
Więcej na www.zaglebie.lubin.pl