Śmieci tuż pod oknami – niektórym to nie przeszkadza

5476

Zepsute lodówki, pralki, niepotrzebne już umywalki, sedesy i inne pozostałości po remontach – stosy porzuconych śmieci co jakiś czas „wyrastają” w różnych częściach miasta. Ostatnio taki widok zdenerwował mieszkańców bloków przy ul. Szkolnej.

– Przy ulicy Szkolnej od około 2 miesięcy rośnie dzikie wysypisko śmieci tuż pod blokami (naprzeciwko cmentarza). Nikt tego nie wywozi. Proszę o nagłośnienie. Sprawa zgłoszona do Sanepidu – napisał do nas pan Michał, dołączając zdjęcie sterty śmieci.

Budynki przy Szkolnej zarządzane są przez Spółdzielnię Mieszkaniową im. Staszica. W gestii tego zarządcy znajduje się około 2,5 tysiąca mieszkań. Z nielegalnie wyrzucanymi odpadami administracja spółdzielni ma do czynienia bez przerwy.

– Mieszkańcy wyrzucają na śmietnik wszystko, bez względu na obowiązujące zasady. My to sprzątamy, bo nie mamy innego wyjścia – mówi nam pracownica SM.

Spółdzielnia co jakiś czas organizuje wywózkę porzuconych odpadów. Pracownicy zbierają je spod wszystkich budynków, zwożą w jedno miejsce, skąd cały kram zabiera śmieciarka. Za kilka tygodni akcję trzeba będzie powtórzyć.

Z tym samym problemem boryka się Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, które regularnie sprząta odpady, które – według obowiązującego prawa – lubinianie powinni sami zawieźć do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK). Śmieci są tam przyjmowane bezpłatnie.

– Ludzie postępują nieuczciwie, bo nie chcą płacić za transport, który muszą zorganizować we własnym zakresie – uważa Edward Siwak, prezes MPO. – Odpady poremontowe czy opony nie mogą trafiać do kontenera ani w jego pobliże, a jednak bez przerwy musimy takie rzeczy zbierać. Robimy to, żeby miasto było czyste, ale za usuwanie tych śmieci przecież wszyscy płacą, bo to idzie z publicznych środków. Ludzie albo tego nie rozumieją, albo ich to nie obchodzi.

– Przez pierwsze pół tego roku służby miejskie zlikwidowały 41 dzikich wysypisk, zbierając z nich 40,94 ton porzuconych odpadów. Miasto musiało wydać na to 50 682,52 zł – informuje Marcelina Falkiewicz, rzeczniczka prasowa prezydenta Lubina.

Z podobnym problemem borykają się samorządy w całym kraju. Skala problemu jest tak duża, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska zaproponowało zaostrzenie kar za to wykroczenie.

Art. 145. Kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany

– takie przepisy Kodeksu wykroczeń obowiązują dziś. Resort chce, by kara pieniężna była dziesięć razy wyższa, a winny miał obowiązek na swój koszt sprzątnąć swoje śmieci. Ta nowelizacja nie weszła jednak jeszcze w życie.

Samo podwyższenie kar to jednak za mało. Do naszej redakcji systematycznie zgłaszają się lubinianie, którym bardzo przeszkadza widok porzuconych odpadów. Obawiają się, że stosy śmieci mogą rodzić zagrożenie dla zdrowia. Oczekują rozwiązania problemu przez zarządców nieruchomości, MPO i władze miasta. Rzecz jednak w tym, że żadna z tych instytucji nie jest w stanie zmienić ludzkiej mentalności.

Fot. BM


POWIĄZANE ARTYKUŁY