Rowerowa fala przelała się przez Lubin

40

Nawet deszcz nie zdołał ich zniechęcić – ponad tysiąc osób wzięło dziś udział w Zwykłym Niezwykłym Przejeździe Rowerowym z okazji Dnia bez Samochodu. – Fajnie, tylko trochę mokro – śmieje się grupa młodych lubinian.

zwykly-niezwykly-przejazd-rowerowy-198

Są tacy, którzy biorą udział w tej imprezie od początku, są i tacy, którzy w tym roku przyłączyli się do przejazdu pierwszy raz. Tutaj wiek nie jest ważny – ograniczeń nie ma żadnych. Najmłodsi uczestnicy czasem jeszcze nie potrafią dobrze chodzić i są wiezieni przez rodziców w przyczepce, albo w specjalnym foteliku.

– Myślę, że już w przyszłym roku Maja pojedzie sama, na własnym rowerze – mówi Grzegorz Błaszkiewicz, który dziś wiózł trzyletnią córkę Maję w foteliku. – To nasz drugi rajd. Bardzo fajna impreza i na pewno pojawimy się też w przyszłym roku – dodaje.

W tym roku panu Grzegorzowi towarzyszyła cała rodzina. Oprócz córki Mai, również żona Agnieszka i siedmioletni syn Kacper.

zwykly-niezwykly-przejazd-rowerowy-32

– W przyszłym roku zabiorę już całą rodzinę – zapewnia z uśmiechem Bogusława Potocka-Zdrzalik, przewodnicząca lubińskiej rady miejskiej. – Pierwszy raz biorę udział w tym przejeździe z okazji Dnia bez Samochodu. Nigdy jakoś się nie składało. Ale uważam, że taki Dzień bez Samochodu to nasza, lubińska tradycja. Bardzo fajnie. Widać, że Lubin lubi sport – dodaje.

Kolega z rady miejskiej Bogusławy Potockiej-Zdrzalik – Marian Węgrzynowski to zagorzały wielbiciel tej rowerowej imprezy. Jak zapewnia, w jego kolekcji koszulek nie brakuje żadnego koloru.

– Jeżdżę w tym rajdzie od samego początku. Staram się też wsiadać na rower trzy, cztery razy w tygodniu. Wtedy pokonuję trasę po 80, 100 kilometrów – mówi radny Węgrzynowski.

zwykly-niezwykly-przejazd-rowerowy-211

 W tym roku radny, tak jak pozostali uczestnicy przejazdu przez Lubin, mógł do swojej kolekcji dodać koszulkę w kolorze szarym. Tym razem było ich do rozdania tysiąc. Wszystkie rozeszły się bardzo szybko. Dla tych, dla których nie wystarczyło, przygotowano kamizelki odblaskowe.

– W przyszłym roku przygotujemy jeszcze więcej koszulek – 1100 – zapewnia Jacek Mamiński, rzecznik prezydenta Lubina. – Cieszymy się, że ten przejazd budzi aż takie zainteresowanie lubinian. Nie mówimy, że samochód nie jest potrzebny, ale stawiamy na zrównoważony transport. Gdy można wsiąść na rower i się przejechać, to dlaczego nie – mówi, dodając, że organizatorzy myślą już nad zmianą trasy rajdu, być może nad jej wydłużeniem.

W tym roku przejazd skończył się w strugach deszczu, ale nikt nie zrezygnował. Niektórzy rowerzyści starali się chronić pod pelerynami, byli i tacy, co jechali z parasolką. Trasa ze względów bezpieczeństwa została skrócona o trzy ulice.

– Jestem słodki, ale nie z cukru, więc się nie roztopię – śmieje się pan Tadeusz, dla którego był to już piąty przejazd.

W tym roku rowerzystom towarzyszyli piechurzy. Wyruszyli oni nieco wcześniej, a do przejścia mieli 4,5 kilometra po lubińskich parkach.


POWIĄZANE ARTYKUŁY