Rodowity lubinianin, choć urodzony w warszawie

2965

Miało być przede wszystkim o powojennej historii miasta, ale rozmowy, jakie prowadzą pionierzy ziemi lubińskiej, dotyczą praktycznie wszystkich dziedzin życia. W Domu Dziennego Pobytu Senior odbyło się kolejne spotkanie z cyklu „Seniorski Szlak”.

Głównym celem spotkań w ramach projektu „Seniorski Szlak” jest przywołanie historii Lubina, a zwłaszcza lat powojennych.

– Projekt napisaliśmy ze Stowarzyszenia Seniorów „Trzeci Wiek” przy współpracy Domu Dziennego Pobytu „Senior”. Otrzymaliśmy środki finansowe i ramach projektu „Seniorski szlak” organizujemy dwa spotkania seniorów ziemi lubińskiej, a także zawarliśmy tam elementy związane właśnie z obchodami Świąt Wielkanocnych i Bożego Narodzenia. Tradycje wielkanocne, które przybyły do nas ze wschodu już są za nami, pozostaje nam jeszcze do zorganizowania grudniowe spotkanie bożonarodzeniowe – mówi Elżbieta Miklis, kierownik Domu Dziennego Pobytu Senior, który wraz ze Stowarzyszeniem Trzeci Wiek organizuje spotkania.

Elżbieta Miklis, kierownik Domu Dziennego Pobytu Senior

– Myślę, że to jest ostatni dzwonek do tego, by nagrywać, pokazywać wspomnienia, ilustracje, a nade wszystko osoby, które w tych latach przybywały do Lubina. Życie ludzkie jest kruche i płynie. Jeżeli my je uwiecznimy to potomni będą mogli co nieco na temat tej historii się dowiedzieć. Zależy nam, żeby te cenne wspomnienia, nierzadko bardzo oryginalne i takie, o których rozmawiało się tylko przy rodzinnych stołach, będą mogły ujrzeć światło dzienne – dodaje.

W każdym spotkaniu uczestniczy średnio około 40 seniorów. Jak sami podkreślają, dyskusje dotyczą nie tylko historii.

– Rozmawiamy praktycznie o wszystkim, i o zdrowiu, i o historii, jest też poranna gimnastyka. Te opowiadania pionierów są naprawdę ciekawe. Ja na przykład jestem w Lubinie od 1975 r., ale dzięki tym spotkaniom mogłam się sporo ciekawych rzeczy dowiedzieć o powojennej historii miasta. Jeden pan tak pięknie opowiada na ten temat, że aż się go słucha z uczuciem – przyznaje Władysława Dąbrowska.

Władysława Dąbrowska

Jednym z gości ostatniego wydarzenia był Tadeusz Szczepański, który twierdzi, że jest rodowitym lubinianinem, choć urodził się w warszawie. Jak to możliwe? – Chodzi o samochód marki Warszawa – śmieje się pan Tadeusz, który z pewnością wniesie dużo uśmiechu do grupy.

Pan Tadeusz podobnymi żarcikami sypie jak z rękawa. Twierdzi na przykład, że do trzyletniej szkoły zawodowej uczęszczał przez sześć lat, ponieważ tak mu się tam podobało, że w każdej klasie spędził po dwa lata. A gdy ktoś go pyta o zawód, to zwykle odpowiada: miłosny.

Tadeusz Szczepański

– Tak naprawdę urodziłem się w 1955 r. w Lubinie, a na to spotkanie zaprosił mnie kolega Henryk Rusewicz. Miło mi zobaczyć pionierów lubińskich, bo dzięki nim poznam wcześniejszą historię Lubina w stosunku do tej, którą ja zdążyłem zapamiętać z lat dzieciństwa. Moją rodzinną ulica jest ul. I Maja, na której mieszkałem 25 lat – dodaje.

Więcej na temat projektu pisaliśmy tutaj.


POWIĄZANE ARTYKUŁY