Przyjaciele wspominali Zygmunta Stanowskiego

360

W 2012 roku piłkarskie środowisko pogrążyło się w smutku. Odszedł nagle były zawodnik Zagłębia Lubin – Zygmunt Stanowski. Bardzo lubiany przez kolegów z boiska, szanowany i grający niezwykle ambitnie. Chcąc upamiętnić popularnego „Zygę”, przyjaciele postanowili zorganizować turniej jego imienia, który od kilku lat na stałe wpisał się w kalendarz rozgrywek oldbojów.

Memoriał im. Zygmunta Stanowskiego jest zawsze okazją do wspomnień zmarłego piłkarza. Przy wspólnych rozmowach wracają obrazy z przeszłości, które wywołują uśmiech na twarzach kolegów z boiska.

Solidna defensywa oldbojów Zagłębia. Tutaj dojścia do własnej bramki broni Romuald Kujawa

– Najlepsza anegdota to taka, że kiedy graliśmy jeszcze na Stadionie Górniczym, był niski płotek, ale przy ogrodzeniu zainstalowane były wyższe druty, a między nimi poprzeciągane kable. Zygmunt na pełnej szybkości leci do końca linii, robi dośrodkowanie i nie mogąc się zatrzymać z tego pędu, skoczył tak zwanym tygrysem między tymi linkami i wylądował za ogrodzeniem. Także wspaniała historia – wspomina Romuald Kujawa, zdobywca „Złotych Butów” w 1990 roku.

AKS Strzegom to zespół z rodzinnego miasta Zygmunta Stanowskiego, w którym również grał, a w późniejszym czasie był także trenerem. Mieszkańcy z rodzinnego miasta byłego zawodnika Zagłębia wspominają go z sentymentem.

Wiesław Witkowski w walce o piłkę z Enkeleidem Dobi

– Z radością po raz kolejny przyjechałem do Lubina. Zygmunt Stanowski był mieszkańcem Strzegomia i mocno zasłużył się dla miasta i klubu. Nie dość, że promował to jeszcze do ostatnich chwil nas wspierał, doradzał i był też przez pewien moment trenerem w seniorskiej drużynie. Dziękuję organizatorom za zaproszenie i pamięć. Nasza współpraca trwa już wiele lat i zarówno my przejeżdżamy do Lubina, jak i Lubin do nas – podkreśla Wiesław Witkowski, zastępca burmistrza Strzegomia.  

Przyjaźń na boisku i poza nim. Andrzej Turkowski, który pamięta popularnego „Zygę” z boiska zawsze ciepło go wspomina. – Z kolegą Zygmuntem spędziliśmy sporo czasu, bo ja trafiłem do Zagłębia w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym drugim roku, a Zyga wtedy był jeszcze zawodnikiem. Później został masażystą naszej drużyny. To człowiek, który został nam zapamiętany, jako dobra osoba, dlatego też mamy turniej jego imienia – podkreśla Andrzej Turkowski, były zawodnik „Miedziowych”, który wywalczył z zespołem historyczny awans do ekstraklasy.

W latach osiemdziesiątych często zdarzało się, że mieli w tym samym miejscu obozy sportowe. Przedstawiciele różnych sekcji jak piłka nożna czy boks byli ze sobą zżyci i dobrze się znali. Zawarte wtedy przyjaźnie trwają do dziś. Na meczu olbojów nie dziwiła więc obecność Janusza Zarenkiewicza, medalisty olimpijskiego z Seulu, a obecnie jednego z trenerów „Boks” Lubin.

Franciszek Machej i Janusz Zarenkiewicz

– Jest to świetna inicjatywa na cześć Zygmunta, tym bardziej dla osób, które grały kiedyś i znały go dobrze. Widać, że dalej kochają piłkę. Wracając do przeszłości to na zgrupowaniach graliśmy, spotykaliśmy się także na treningach biegowych. Osobiście może wrócę na boisko, bo w latach dziewięćdziesiątych grałem z nimi sześć lat – komentuje Janusz Zarenkiewicz.

Na jednym boisku młodzi piłkarze Zagłębia rozgrywali mecz wewnętrzny. Obserwatorem tego zdarzenia był między innymi Mehdi Mahdiavika, były irański piłkarz na pozycji pomocnika, a obecnie asystent trenera w Hamburger SV. Adepci futbolu z „Miedziowej” Akademii kątem oka podpatrywali byłych zawodników, którzy niegdyś reprezentowali ich klub.

Mecz wewnętrzny grup młodzieżowych Zagłębia Lubin

– To jest na pewno pozytywny wzorzec, gdzie nawet z budynku Akademii młodzi piłkarze obserwują co dzieje się na boisku, tak i teraz po zakończeniu swoich rozgrywek, zostają, aby popatrzeć na byłych piłkarzy, a także innych sportowców, bo pojawił się przecież choćby pan Zarenkiewicz. Co do osoby pana Zygmunta, to zawsze imponowało mi, że mocno dbał o formę fizyczną, że bardzo często można go było spotkań na drodze z Ustronia na stadion, bo tak przychodził do pracy, nie ważne czy zima czy lato. Potrafił sprawić, że gorszy dzień był lepszy – wspomina Marek Wachnik, pracownik KGHM Zagłębie Lubin.

Jedną z pierwszych bramek dla oldbojów gospodarzy zdobył Andrzej Dymek

Już w pierwszych meczach oldboje Zagłębia I i II Lubin pokazali, że są w świetnej formie pokonując 1:0 ekipę ze Strzegomia i Ostrowa Wielkopolskiego. Ponownie mogliśmy oglądać w akcji byłego pomocnika „Miedziowych” Janusza Kubota, czy walczącego o piłkę na skrzydle Akradiusza Żarczyńskiego i Andrzeja Dymka, który strzelił jedną z pierwszych bramek w memoriale.

Fot. Mariusz Babicz

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY