Prezesi Interferii wyjaśniają

46

Były prezes lubińskich Interferii, Mirosław Gojdź, złożył doniesienie do prokuratury. Dotyczy ono niedopełnienia obowiązków i nadużycia uprawnień przez członków zarządu, w wyniku czego została wyrządzona szkoda majątkowa w majątku spółki. Mowa o ośrodku w Świnoujściu kupionym za 19 mln zł. Mirosław Gojdź twierdzi, że cena wynegocjowana przez niego była o trzy miliony zł niższa.

 

jamrozi__ski.jpgRozmowa z Waldemarem Czechowskim – Jamrozińskim, prezesem INTERFERIE SA.

– Czy Mirosław Gojdź nadal jest pracownikiem Interferii?

– Tak. Należy w tym miejscu przypomnieć, że odwołanie przez Radę Nadzorczą pana Mirosława Gojdzia z funkcji prezesa zarządu spółki w świetle obowiązującego prawa pracy nie jest równoznaczne z rozwiązaniem z nim stosunku pracy. Pan Gojdź jest radnym i z tego to tytułu o rozwiązaniu z nim stosunku pracy współdecyduje rada, w której wypełnia on swoją funkcję. Po odwołaniu pan Gojdź został oddelegowany do wypełniania obowiązków dyrektora Ośrodka Wypoczynkowego Dzieci i Młodzieży SŁAWA w Lubiatowie. Zaproponowaliśmy równocześnie ugodę, aby w cywilizowany sposób zakończyć tę sprawę.  Niestety nie doszliśmy do porozumienia.

– Gdzie w tej chwili jest pan Mirosław Gojdź?

– Do 21 września jest na urlopie. Nie umiem sobie dzisiaj wyobrazić jego powrotu z urlopu do pracy po tym, jak – jako pracownik spółki – wniósł bezpodstawne oskarżenia. Będziemy niewątpliwie w gronie zarządu i na posiedzeniu rady nadzorczej rozważać, co dalej w tej sytuacji powinniśmy uczynić jako władze spółki, aby zapewnić jej sprawne funkcjonowanie. Dzisiaj nie można wykluczyć stosownych kroków prawnych.

– Panie prezesie zarzuty dotyczą ośrodka Eldorado w Świnoujściu. Pan Gojdź twierdzi, że wynegocjował niższą cenę od tej, za którą kupiliście ośrodek. Sprawę bada prokuratura. Co tam znajdzie?

– Prawdę! Zarzuty z pewnością są wyssane z palca, ponieważ dokumenty, którymi dysponuje spółka, a które odnoszą się do rozpoczętego jeszcze w 2005 roku procesu negocjacyjnego w sprawie nabycia tego ośrodka, mówią co innego. Jeżeli Pan Gojdź twierdzi, jak czytamy w prasie, że „sam wynegocjował” sumę 16 mln zł za Eldorado, to dlaczego nie rozpoczął żadnej formalnej procedury, by zakupić za wspomnianą kwotę ten właśnie obiekt? Czemu nie poinformował o tym fakcie członków zarządu, z którymi wspólnie kierował spółką? Dlaczego nie przedstawił radzie nadzorczej żadnego dokumentu potwierdzającego ten fakt? O rozpoczęciu procedury zakupu obiektu Eldorado za 16 mln zł nie ma żadnej wzmianki w przedłożonym w dniu 22 lutego 2007 r. (czyli dziesięć dni od odwołania pana Gojdzia z funkcji prezesa) „Raporcie o stanie spółki i najważniejszych sprawach w toku”. W dokumencie tym, pod którym podpisał się także wiceprezes Andrzej Bukowczyk, jest jedynie informacja, że na zakup nowego ośrodka zgodę wyraziło Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Tak więc nie ma żadnej – znanej zarządowi – pisemnej informacji o wynegocjowaniu przez pana Gojdzia zakupu ośrodka Eldorado za 16 mln. złotych. Zastanawiające jest także to, dlaczego dopiero teraz, czyli kilka miesięcy od zakończenia procesu negocjacji, pan Gojdź zdecydował się na opublikowanie tych faktów? Czemu dopiero teraz zawiadomił prokuraturę, jeśli wiedział o tym przed odwołaniem z funkcji prezesa, które miało miejsce 13 lutego?

– Jaka jest kwota podana w wycenie?

– Operat szacunkowy z 20 listopada 2006 roku, a więc sporządzony za prezesury pana Gojdzia, przedstawia kwotę 20,748 mln zł. Natomiast spółka Interferie kupiła ośrodek Eldorado za 19 mln zł. Przy czym kwota w wycenie obejmuje jedynie nieruchomości, a my za podaną kwotę kupiliśmy ten obiekt wraz z wyposażeniem. 

– Skąd więc suma 16 mln z?

– 16 mln zł widnieje w dokumentach, ale przy zakupie dwóch innych ośrodków w Świnoujściu – Atolu i Piasta. Były zarząd wycofał się w listopadzie ubiegłego roku z wniosku o zakup Eldorado za 20,748 mln zł. Pozostał natomiast przy zakupie dwóch innych ośrodków, właśnie za 16 mln zł. Przy czym należy tu zaznaczyć, że obiekty te łącznie dysponują trzykrotnie mniejszą liczbą pokoi hotelowych niż ośrodek Eldorado. Nowy zarząd zrezygnował z zakupu Atolu i Piasta, bowiem nieruchomości te były obciążone dodatkowymi zobowiązaniami. Z protokołu z posiedzenia rady nadzorczej wiem, że jednym z powodów odwołania pana Mirosława Gojdzia było wprowadzenie jej w błąd poprzez zapewnienie, że oba ośrodki są wolne od obciążeń. W rzeczywistości okazało się później, że Atol i Piast są obciążone zajęciami komorniczymi.

 

gojdz.JPGRozmowa z Mirosławem Gojdziem, byłym prezesem Interferii

– Czemu zdecydował się pan na złożenie doniesienia do prokuratury?

– Pieniądze, za które zakupiono ośrodek w Świnoujściu pochodziły ze sprzedaży akcji Interferii. Były to więc pieniądze, które zainwestowali w spółkę akcjonariusze. Wszystkie wydatki z tym związane powinny być transparentne, żeby nie było wątpliwości czy zostały właściwie wydane. Ja co do tego jednak mam zastrzeżenia i przekazałem je prokuraturze, bo taki był mój obowiązek. Teraz prokuratura powinna tę sprawę wyjaśnić. Pan prezes i rada nadzorcza zamiast panikować, straszyć mnie wyrzuceniem dyscyplinarnym z pracy i komentować sprawę przez media, powinien odnieść się do tych zarzutów w prokuraturze i komentować je po zakończeniu śledztwa, a nie w trakcie. 

– Po negocjacjach, o których pan mówi nie ma żadnego śladu w dokumentach

– Ja przed podjęciem decyzji przez radę nadzorczą o zakupie Eldorado, jak tylko dowiedziałem się o takim planie, poinformowałem jednego z członków rady, że właściciel zaproponował sprzedaż tego ośrodka za 16 mln zł. Poprosiłem, by wstrzymano się z decyzją, zbadano negocjacje i zwizytowano wcześniej ten ośrodek, bo moim zdaniem nie był on tyle wart. Nie posłuchano mnie, a decyzję o tym podjęto przez telefon. Dziwi fakt, ze odstąpiono od zakupienia dwóch ośrodków trzygwiazdkowych, funkcjonujących i przynoszących około miliona złotych zysku w Świnoujsciu w strefie sanatoryjnej z podpisanymi umowami z klientami ze Skandynawii. Gdy cena zakupu tych hoteli, wynegocjowana przez nas, wynosiła 15.200 mln zł i przy niewielkich nakładach inwestycyjnych można było je rozbudować, a zakupiono obiekt, z którego zrezygnowała zarówno rada nadzorcza, jak i zarząd, a nakłady inwestycyjne na to „pogierkowskie badziewie”, nadające się do zburzenia kupiono za 19 mln zł bez operatów szacunkowych i bez biznes planu.  Zaznaczam, że to właściciel tego obiektu proponował nam kupno, a nie odwrotnie. To ten pan obniżał cenę tego ośrodka, który zresztą był zadłużony na 9 mln zł. Właściciel obiektu zmarł, a spadkobiercy byli bardzo zdeterminowani żeby ten obiekt sprzedać, a chętnych nie było.

W dokumentach jest operat szacujący wartość obiektu na kwotę 20 mln zł

– To był operat wykonany przez właściciela, równie dobrze mogła tam widnieć kwota 50 mln zł.

– Któremu członkowi rady to pan mówił?

– Nie mogę tego powiedzieć, bo to są szczegóły toczącego się śledztwa.

Rozmawiała Katarzyna Stambłowska


POWIĄZANE ARTYKUŁY