Popowodziowe przepychanki

22

Przyszedł na sesję powiatu, żeby się bronić. Na spotkaniu radnych, które odbyło się pod koniec czerwca, burmistrz Ścinawy Andrzej Holdenmajer nie miał takiej okazji. A dyskusja o walce z powodzią w powiecie lubińskim, za sprawą radnego Mieczysława Kraśniańskiego, przerodziła się wówczas w wyliczanie błędów, jakie rzekomo popełnił wtedy włodarz Ścinawy.

 

– Zapoznałem się z protokołem z sesji rady powiatu z 24 czerwca. Pan Kraśniański mówił wtedy o mnie nieprawdziwe rzeczy – wyjaśnia burmistrz Andrzej Holdenmajer. – Wywody pana Kraśniańskiego, że ja nie panowałem nad akcją przeciwpowodziową to czyste kłamstwo. Podważa mój autorytet – dodaje oburzony.

Według włodarza Ścinawy, akcja była przeprowadzona bardzo dobrze. Brało w niej udział sporo osób, oprócz strażaków, policjantów i żołnierzy, także mieszkańcy Ścinawy i okolicznych miejscowości, w tym także Lubina, oraz on sam.

– Ci ludzie, którzy tam byli, pracowali bardzo ciężko. A pan Kraśniański podczas powodzi jeździł na rowerze – stwierdza Holdenmajer. – Nie pomógł pan tym ludziom – zwrócił się bezpośrednio do radnego Kraśniańskiego.

– Ja nie będę wciągał państwa w tę dyskusję. Mieliśmy mówić o powodzi, a wysłuchaliśmy manifestu politycznego – skomentował Kraśniański.

Holdenmajer uważa, że nie ma sobie nic do zarzucenia w sprawie akcji przeciwpowodziowej. Według niego, przez trzynaście lat, czyli od ostatniej powodzi, nie zrobiono nic. A należało umocnić wały i wybudować kilka śluz. Ponadto on, jako burmistrz, musiał sobie radzić podczas powodzi z błędami popełnionymi przez poprzednie władze Ścinawy.

– W 1993 roku burmistrzem był pan Kraśniański i to on zlecił budowę oczyszczalni ścieków. Jej budowa na terenach zalewowych była nieprzemyślana – dodaje Holdenmajer. – Teraz my musieliśmy jej bronić przed wodą. Było to bardzo ważne, aby Ścinawa mogła oddawać wszystkie ścieki do oczyszczalni.


POWIĄZANE ARTYKUŁY