Popularne płocie i leszcze oraz rzadziej spotykane rozpióry czy karpie koi – w stawie w parku Solidarności roi się od ryb, przez co to miejsce jest doskonałym miejscem treningowym dla wędkarzy. Ale tylko młodych. Dziś oficjalnie zaczęli swój sezon.
Stawem w parku Solidarności zawiaduje lubińskie koło Polskiego Związku Wędkarskiego. Oficjalnie to miejsce zarezerwowane jest dla wędkarzy poniżej 18 roku życia – zbiornik służy dzieciom i młodzieży do doskonalenia umiejętności. Wędkarstwo to bowiem znacznie więcej niż zamach wędką w stronę tafli wody.
– Do czternastego roku życia nie trzeba mieć karty wędkarskiej, o ile łowi się pod opieką osoby z uprawnieniami. Potem koniecznie trzeba ją wyrobić i nasze koło pomaga w przejściu krótkiego kursu, zakończonego egzaminem – wyjaśnia Marek Zarzecki z Polskiego Związku Wędkarskiego – Koło Lubin. – Po egzaminie idzie się po kartę do Starostwa Powiatowego, do Wydziału Ochrony Środowiska, trzeba też opłacić składkę. My mamy instruktorów, wędki i wszystkiego nauczymy – zachęca.
Jest się czego uczyć. Łowienie ryb tylko pozornie jest proste, a już na pewno nie jest nudne.
– Zaczyna się od rzeczy najprostszych, jak wiązanie haczyków, nawijanie żyłki na kołoworotek, nęcenie, gruntowanie, czyli mierzenie głębokości łowiska – opowiada Marek Zarzecki. – Można tu poćwiczyć wszystkie dyscypliny oprócz spinningu i łowienia na żywca – spławik, grunt… Zdarzały się tu nawet osoby, które ćwiczyły muszkarstwo – to rzadka dyscyplina polegająca na łowieniu na sztuczną muchę i uprawiana głównie w terenach górskich – dodaje.
Gdy tylko robi się ciepło, nad stawem zawsze ktoś jest – i młodzi adepci, i ich instruktorzy. Dzieci przychodzą z rodzicami lub dziadkami, nastolatkowie już sami. Amatorów wędkarstwa w naszym mieście jest dużo. W zeszłym roku lubińskie koło liczyło 758 osób, w tym roku zapowiada się, że składki opłaci już więcej.
– Szczególnie cieszy nas to, że jest dużo młodzieży w wieku do 14 – 15 lat. Starsi mają już inne sprawy. Widzimy, że tak od 17 do 23 lat znikają. Taki wiek… Muszą się wyszumieć, ale potem, jak już ogarną wszystkie swoje tematy, to wracają do wędkarstwa – uśmiecha się Zarzecki.
Oprócz limitu wieku wędkarzy, nad stawem w parku Solidarności obowiązuje też inna ważna zasada: złów i wypuść. W żadnym wypadku nie wolno zabierać złowionych tu okazów.
– Staramy się mieć tutaj wszystkie gatunki ryb, które występują na polskich nizinach: od najbardziej popularnych, jak płocie, wzdręgi, leszcze, krąpie po bardziej egzotyczne: jazie, rozpióry, certy. Mamy dość duże, bo ważące około pięciu kilogramów, karpie koi, jest też jedna pomarańczowa orfa. I żółwie nawet są! Wygrzewają się na platformach, które zbudowaliśmy dla dzieci. Rano można wypatrzyć zimorodki, a wieczorem latają tu nietoperze – wylicza wędkarz.
Okolice stawu przyciągają wielu spacerowiczów, chętnie też przeskakuje tu przez pobliskie tory młodzież. Po wyprowadzanych psach i towarzyskich spotkaniach często zostaje bałagan, który potem wędkarze sprzątają. Zdarzają się też przypadki kłusownictwa, dlatego członkowie PZW otwarcie mówią, że przydałaby się tu kamera miejskiego monitoringu.
– Mamy też jeszcze jedną prośbę do mieszkańców: żeby nie karmili ryb chlebem. Rybom w zupełności wystarcza to, co wrzucą im nasi wędkarze. A chleb tylko przyciąga szczury – mówi Marek Zarzecki.
W tym roku wędkarski sezon w parku Solidarności minie pod znakiem kilku sportowych turniejów. 25 maja rozegrany zostanie tutaj Puchar Wiosny, 2 czerwca świętowany będzie tu Dzień Dziecka. Na 16 czerwca zaplanowane są Młodzieżowe Spławikowe Mistrzostwa Koła PZW Lubin Miasto, sześć dni później wędkarze zawalczą o Puchar Lata, a sezon zakończą 31 sierpnia Pucharem Jesieni. I chociaż waga złowionych ryb będzie starannie liczona, to nie ona sprawia, że wędkarstwo ma tylu zwolenników.
– To, czy się złowi rybę, ma najmniejsze znaczenie. Ważne, że jest się nad wodą – podsumowuje Marek Zarzecki.
Fot. Tomasz Folta