Ojcowie założyciele o rugby

33

W Lubinie ojcem założycielem klubu rugby jest Filip Mikus. Zawodnik, koordynator i trener równocześnie, skrzyknął kilku lubinian, z którymi zaczął krok po kroku rozwijać ten sport w naszym mieście. Marzeniem Filipa było stworzyć prężnie działający klub, który będzie rywalizował z najlepszymi zespołami w Polsce. Udało się nawet namówić międzynarodowego gracza, Michała Adamczewskiego, aby został szkoleniowcem grupy. Niestety nad klubem pojawiły się czarne chmury i po małym rozłamie powstała nowa ekipa, Miedziowi Lubin. Za nimi pierwszy turniej w Lubinie. Zapytaliśmy Filipa Mikusa oraz Michała Adamczewskiego jak oceniają grę i kwestię organizacji turnieju w wykonaniu Miedziowych.

Panowie tworzyliście ten klub od podstaw. Proszę o komentarz odnośnie pierwszego Turnieju Rugby 7 w Lubinie i jak według panów Miedziowi poradzili sobie organizacyjnie?

Filip Mikus: Myślę, że kwestia organizacyjna turnieju to sprawa drugorzędna. To, co naprawdę kłuło w oczy, to gra Miedziowych. Jeszcze kilkanaście tygodni temu była to drużyna, która ograłaby Owal Leszno drugim składem. Warto nadmienić iż w lipcu tego roku w finałach mistrzostw Polski zajęli 6 miejsce. Dziś nie pozostało nic z dawnej gry Miedziowych.

Michał Adamczewski: Na pewno to świetna inicjatywa i potrzeba takich więcej w mieście, szkoda że gospodarze nie pomyśleli o tym by promocję własnej drużyny okrasić dobrą grą, nie oszukujmy się wygrali tylko jeden mecz i to była dla nich droga przez mękę. Kiedy pisał pan na wiosnę o miedziowych po pierwszym turnieju, wiedział pan, że w meczu z Wrocławiem zabrakło szczęścia, przegraliśmy wtedy 17:12, a Leszno w tym samym turnieju roznieśliśmy 57:0. Stanąć w miejscu to najmniej utrzymać pewien poziom, a wyniki z niedzielnego turnieju mówią same za siebie i są najlepszym komentarzem na to, w jakim kierunku zmierza rugby w Lubinie. Widziałem mecz z Husarem, nawet zapisałem pobieżne statystyki i to co mogę powiedzieć to, że tylko brak koncentracji w drużynie z Bolesławca oraz błędy sędziego uchroniły Miedziowych od dużo wyższej porażki.

W jakiej formacji Miedziowym poszło najgorzej?

Filip Mikus: Formacja obrony ledwo przytrzymywała przeciwników w Młynie, a atak praktycznie nie istniał. Miedziowi nie było pomysłu na grę i nie potrafili wykorzystać atutów poszczególnych zawodników. Widowiskowe acz niecelne szarże na samotnego zawodnika na końcu boiska mogły podobać się publiczności, lecz nie przynosiły drużynie żadnych korzyści. Patrząc na wydarzenia na boisku zdałem sobie sprawę że tak na prawdę nie ma tam nikogo kto pokierowałby grą całej drużyny. Miedziowi byli w tym momencie nie drużyną, a jedynie zbiorem indywidualności. Jedynym wspólnym mianownikiem graczy wydawała by się taktyka: "niech się dzieje co chce".

Przed Miedziowymi kolejny sprawdzian, tym razem we Wrocławiu? Może tam zespół pokaże, że w Lubinie zjadła ich po prostu trema?

Filip Mikus: Na pewno będę śledził poczynania Miedziowych. Po następnym turnieju wyjdzie na jaw czy niedzielna gra była jedynie wpadką czy też drużyna Miedziowych obniża loty.

Na pewno jeszcze wiele potrzeba, aby zbudować „twardy” zespół. Jest perspektywa na przyszłość, jest potencjał w tych zawodnikach?

Michał Adamczewski: Teraz to nie mnie określać perspektywy, myślę że to pytanie powinno być zadane obecnemu trenerowi który odpowiada za długofalowy plan rozwoju zawodników. A na temat twardości w grze? Tego zabrakło w niedziele, dobra rugbowa szarża została zastąpiona pozorowaniem obrony, nie było konsekwencji w ataku, a gra w młynach czy autach też pozostawiała wiele do życzenia nie wspominając o przygotowaniu motorycznym. Zabrakło rugbowego ABCadła, a tego zawodnik uczy się stopniowo mając wzorce, jak było widać podczas gry ci którzy mieli nimi być na boisku najbardziej zawiedli.

Co należałoby podpowiedzieć Miedziowym, jakie cenne uwagi, zna pan przecież europejskie rugby i grał pan na niejednym stadionie.

Michał Adamczewski: Po pierwsze pokora… choć wiem dla tych co mnie znają, że w moich ustach brzmi to dziwnie, ale pokorne ciele dwie matki ssie. Po drugie to oni doskonale wiedzą co robić by być lepszym, już raz to zrobili, posiadają nie małe doświadczenie i markę jak sami twierdzą, mają też myślę oparcie merytoryczne i szkoleniowe w Polskim Związku Rugby więc w Polskich rugbowych realiach nie są osamotnieni, jest tylu mądrych więc moje podpowiedzi są zbędne. Szkoda tylko, że tytaniczna praca jaką wykonali od stycznia do lipca została zaprzepaszczona a wręcz zmarnowana.
 


POWIĄZANE ARTYKUŁY