– W ogóle nie jesteśmy informowani o planach rządu – żalą się włodarze sześciu gmin, na których terenie może powstać kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego. Protestują, piszą wnioski do premiera, do naukowców, organizują akcje informacyjne, zaplanowali referendum… Jednak mówią, że wciąż są lekceważeni przez rząd i brakuje im rzetelnych informacji.
– Informacje, które dostajemy, to są cały czas informacje medialne – stwierdza Andrzej Holdenmajer, burmistrz Ścinawy, który wraz z wójtami gmin Lubin, Kunice, Miłkowice, Ruja oraz burmistrzem Prochowic oprotestował treści zawarte w projekcie planu bezpieczeństwa energetycznego.
– Rząd zapewnił nas 7 stycznia na spotkaniu, że będziemy o wszystkim informowani. I wtedy uspokajaliśmy mieszkańców, że nie podejmuje żadnych decyzji co do budowy kopalni i obiecał nas zawiadomić o wszelkich swoich planach – mówi wójt gminy Lubin Irena Rogowska. – A 31 maja na stronie internetowej Ministerstwa Gospodarki ukazało się obwieszczenie, które dotyczyło strategicznej oceny oddziaływania projektu bezpieczeństwa energetycznego do roku 2030. To znaczy, że rozpoczęła się już procedura, o której nie wiedzieliśmy.
Wójtom i burmistrzom nie podoba się to, jak są traktowani przez polski rząd. Wszystko robione jest poza nimi.
– Na przełomie 2007 i 2008 roku pojawiły się na terenie mojej gminy ankiety. Pytano ludzi na przykład ile jest budynków mieszkalnych, gospodarczych, osób z wyższym wykształceniem, czy są gaz, drogi, woda – wylicza wójt Kubic Zdzisław Tersa. – Malutkim drukiem na dole było napisane, że jest to konsultacja społeczna. Bocznymi drzwiami chcieli uzyskać pewne informacje. A te dane są błędne. Nie zgadzają się z danymi gminy. Zrobili z nas średniowiecze. Nikt nie zwrócił się do władz gminy. Takie to są konsultacje społeczne!
– Wmawiają nam, że u nas są stare domy, nie ma doprowadzonej wody, ani gazu, że ludzie to powinni się stąd wyprowadzić – mówi zdegustowana burmistrz Prochowic, Halina Kołodziejska.
Włodarze skarżą się, że wszelkie informacje zdobywają przypadkiem, albo po długich staraniach. Wszystko co robią, robią na własną rękę. Jeśli uważają, że coś zagraża ich interesom, protestują, jak w przypadku załącznika do projektu planu bezpieczeństwa energetycznego.
– Mówi on, że plany zagospodarowania przestrzennego górnicze, na terenach gdzie jest położone złoże, będą przygotowały administracje, a nie samorządy – wyjaśnia wójt Irena Rogowska. – I że samorządy będą karane za nieujawnienie złoża w swoich planach i studiach zagospodarowania. Zaskarżyliśmy to. Po naszej interwencji ukazał się raport, w którym było napisane, że pewne rzeczy zostaną złagodzone, żeby samorządy były pewne, że nie odbiera im się możliwości decydowania o swoim terenie. Na razie nie wiemy jakie to będą dokładnie zmiany – dodaje. – Jeżeli rząd wprowadzi ochronę złoża, gminie grozi zastój…