Nie tylko gaszą pożary. Prawie tysiąc interwencji w roku

38

Lubińscy strażacy w ubiegłym roku mieli sporo pracy. Odnotowali prawie tysiąc interwencji. Jednak tylko część z nich stanowiły wyjazdy do pożarów, większość spowodowana była wypadkami samochodowymi oraz gwałtownymi zjawiskami pogodowymi, jak silny wiatr czy duże opady deszczu. Zaś największą akcją tutejszych strażaków w 2017 roku niewątpliwie było gaszenie składowiska odpadów w Kłopotowie, które trwało ponad 49 godzin.

Dokładnie 954 interwencje odnotowała w ubiegłym roku straż pożarna z powiatu lubińskiego. To zaledwie o osiem więcej niż w 2016 roku. Większość zdarzeń dotyczyła samego Lubina (487), pozostałe okolicznych gmin.

388 spośród ubiegłorocznych interwencji to pożary. W większości zdarzenia były małe (379), jednak strażacy gasili też osiem średnich pożarów i jeden duży. Paliły się budynki mieszkalne, produkcyjne i magazynowe, samochody, lasy i uprawy, ale także śmietniki, garaże, drzewa czy trawy.

Lubinianie z pewnością na długo zapamiętają pożar, jaki pod koniec października, wybuchł w hali magazynowej firmy Deko-Bau. Słup ciemnego dymu unoszący się nad budynkiem widać było chyba z każdego punktu w Lubinie.

Nie był to jednak największy pożar, z jakim w ubiegłym roku musieli zmierzyć się lubińscy strażacy.

– Największy był pożar składowiska odpadów w Kłopotowie. Akcja trwała 49 godzin i 32 minuty – wylicza zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Lubinie Cezary Olbryś. – Zużyto wtedy 2448 metrów sześciennych wody. W akcji w sumie wzięło udział 35 zastępów z jednostek ochrony przeciwpożarowej, zarówno PSP, jak i OSP, i 102 strażaków – mówi.

Pożar na składowisku w Kłopotowie

Jednak częściej niż walczyć z ogniem, strażacy musieli radzić sobie z zupełnie innymi sytuacjami. W 2017 roku odnotowali aż 498 interwencji związanych z tzw. miejscowymi zagrożeniami. Większość z nich miała zasięg lokalny. 157 razy wyjeżdżali, by usuwać skutki silnego wiatru, dwa razy pomagali, bo przybrała woda, 30 razy z powodu dużych opadów deszczu.

Było też po kilka interwencji związanych z zagrożeniami chemicznymi, ekologicznymi i budowlanymi.

Strażacy dosyć często – 143 razy – wzywani byli do wypadków drogowych, przy których czasem muszą przeciąć karoserię samochodu, by pomóc wydobyć z jego wnętrza kierowcę czy pasażerów, a czasem zabezpieczają miejsce zdarzenia.

W 2017 roku pożarnicy pomagali również przy dwóch wypadkach lotniczych, w tym w marcu, kiedy to w Krzeczynie Wielkim spadł wiatrakowiec.

Kolejną grupą w statystykach są tzw. alarmy fałszywe, których w 2017 roku łącznie było 68, czyli o dwa więcej niż przed dwoma laty. Aż 15 fałszywych alarmów to alarmy z instalacji przeciwpożarowych zainstalowanych w obiektach. W tych przypadkach jednostki dysponuje się bez weryfikacji zgłoszenia i nie ma możliwości ich odwołania.

W ubiegłym roku strażacy mieli też 50 fałszywych alarmów – jak to określają – w dobrej wierze, ale również trzy typowo złośliwe.

Co roku lubińscy strażacy organizują festyn dla mieszkańców, by m.in. pokazać, czym zajmują się na co dzień

W ubiegłym roku straty ogólne oszacowano na trochę ponad 3 mln zł, to o prawie milion mniej niż w 2016 roku. Strażakom udało się za to uratować więcej mienia niż dwa lata temu. W 2017 roku było to mienie o wartości 9 mln 761 tys. zł, zaś w 2016 – 7 mln 48 tys. zł.

Obecnie w Państwowej Straży Pożarnej pracuje 56 funkcjonariuszy i trzech pracowników cywilnych. W ubiegłym roku zatrudniono jedną osobę, a trzech funkcjonariuszy odeszło na emeryturę. W tym roku udało się już zatrudnić kolejną osobę.

Oprócz PSP, w naszym powiecie działa też 18 Ochotniczych Straży Pożarnych (osiem włączonych do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, dziesięć poza), do których należy łącznie 438 osób.


POWIĄZANE ARTYKUŁY