Nawet 100 tys. nauczycieli do zwolnienia. „Szykuje się zapaść w oświacie”

11020

Po dwóch nieudanych próbach wprowadzenia kontrowersyjnej ustawy lex Czarnek, minister edukacji i nauki nie składa broni. Tym razem zapowiedział, że w najbliższych latach zamierza masowo zwalniać nauczycieli. Pracę miałoby stracić nawet 100 tysięcy osób. Środowisko pedagogów jest oburzone słowami szefa resortu.

Fot. archiwum portalu

Wypowiedź na temat planowanej redukcji etatów w szkolnictwie padła kilka dni temu na antenie Radia ZET. Sprecyzował, że zwolnionych będzie ok. 100 tys. nauczycieli, w perspektywie 2-3 lat. Koronnym argumentem szefa resortu edukacji był „potężny niż demograficzny”, który jego zdaniem wchodzi, zwłaszcza do szkół średnich.

– I nie będzie dyskusji na temat tego, ilu nauczycieli brakuje, tylko ile tysięcy nauczycieli nie będzie miało godzin dla siebie, bo jak nie ma dzieci to nie ma godzin – podkreślił.

Stwierdził, że dotyczy to każdego obszaru edukacji, od wychowania fizycznego, przez biologię po język polski.

– Dlatego trzeba powrócić do rozwiązania wcześniejszych emerytur, aby ci, którzy w roku 2024 czy 2025 będą już mieli swoje uprawnienia, mogli już odchodzić na emeryturę – dodał.

Przedstawiciele środowiska w większości krytycznie odnoszą się do słów ministra, zarzucając, że nie są poparte dokładnymi danymi i analizami oraz mają przede wszystkim cel polityczny. W ich opinii ma chodzić o zastraszenie nauczycieli.

– Mamy takiego ministra, który mówi, co wie, a nie wie, co mówi. Nie ma żadnych badań potwierdzających tezę, że nauczycieli jest za dużo. Z tego, co wiemy, nauczycieli brakuje. W wielkich miastach są naprawdę olbrzymie luki kadrowe. Poza tym nawet jeśli np. w szkołach wiejskich jest mniej dzieci, to nauczycieli musi być tylu, ile potrzeba z rozkładu – uważa Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego

– Nauczyciele nie chcą pracować w tym zawodzie. Dla mnie jest to przerażające, bo osoby z 20-letnim stażem pracy chcą wcześniejszych emerytur, choćby niższych. Chcą po prostu szybciej odejść z zawodu, nie patrząc na nic. A takie wypowiedzi ministra nie poprawiają sytuacji. Chodzi mu chyba o to, żeby skłócić czy zastraszyć nauczycieli, ale oni nie boją się i już mają tego wszystkiego dość. Widać to choćby po tym, że nikt nie chce się kształcić w zawodach nauczycielskich, nie ma napływu młodych, a starsi z radością wyczekują momentu odejścia na emeryturę. Szykuje się zapaść w oświacie – dodaje.

Szefowa związku podkreśla, że ZNP stale prowadzi trudny dialog z ministerstwem, ale „co z tego, kiedy pan minister wychodzi do mediów i opowiada o jakichś zwolnieniach, o czym w ogóle nie było mowy wcześniej”. Jej zdaniem resort powinien zająć się problemem nadmiaru uczniów w klasach.

– Czas chyba pomyśleć o tym, żeby klasy były mniej liczne. Teraz niektóre liczą nawet po 36 uczniów, podobnie jest w przedszkolach. Sytuacji nie poprawia napływ dzieci ukraińskich. W oświacie jest naprawdę dużo do zrobienia – zauważa działaczka związkowa.


POWIĄZANE ARTYKUŁY