Nastroje coraz gorsze. Możliwe protesty nauczycieli

1905

„Poniżki” – takim terminem środowiska nauczycielskie określają niedawną podwyżkę pensji o 4,4 proc. W kontekście szalejącej inflacji ten „hojny” gest ze strony rządzących odbierają raczej jako powód do frustracji niż do radości. Rozmowy z rządem od wielu miesięcy nie przynoszą wymiernych efektów, prócz masowych rezygnacji z zawodu. Już teraz sytuacja w polskiej edukacji jest trudna, a w najbliższych miesiącach może być katastrofalna. Związki zawodowe wkrótce mają zdecydować o formie protestu.

Średnio od 130 do 178 zł brutto więcej zarobią nauczyciele po ostatnim wzroście wynagrodzeń. Na „rękę” wyjdzie jeszcze mniej.

– Trudno to nazwać waloryzacją. Słowo „wzrost” jest tutaj nie na miejscu. To, w sposób bardzo uzasadniony, bulwersuje środowisko nauczycielskie – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Nauczyciele masowo odchodzą z zawodu i trudno się spodziewać odwrócenia tego trendu w najbliższym czasie. Według danych ZNP, na tę chwilę brakuje nawet 20 tys. pedagogów. Jednak o skali problemu tak naprawdę przekonamy się dopiero we wrześniu.

Ostatnie tygodnie były czasem intensywnych rozmów nauczycieli o trudnej sytuacji w szkołach – A ona jest, podobnie jak atmosfera w szkołach, katastrofalna – twierdzi Broniarz. 

Sławomir Broniarz, prezes ZNP

Niedawno Związek przeprowadził ankietę dotyczącą form ewentualnego protestu. Jak poinformowała rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis, jej wyniki nie są jednoznaczne, gdyż żadna z propozycji (m.in. strajk, strajk włoski czy manifestacje) nie uzyskała zdecydowanej większości. Jednak jej zdaniem, nie ma żadnych wątpliwości, że nastroje wśród nauczycieli są złe.

Sytuację pogarszają przegłosowane niedawno w Sejmie zmiany w Karcie Nauczyciela. Zakładają one m.in. godzinę „czarnkową”, poświęconą na konsultacje dla uczniów i rodziców czy zmiany w systemie awansu zawodowego.

– Skandalicznie niskie podwyższenie wynagrodzeń nauczycieli od maja o 4, 4 proc. bardzo rozgniewały środowisko. Jesteśmy w trakcie opracowywania wyników ankiety dotyczącej wyboru form protestu m..in. z tego powodu. ZNP przygotowało projekt zmian ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, który pozwoliłby prowadzić spór z ministrem lub radą ministrów, gdyż to oni decydują o wynagrodzeniu zasadniczym nauczycieli, a nie dyrektor placówki – informuje Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału ZNP.

Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału ZNP

– Sezon urlopowy jest tradycyjnie wykorzystywany przez rządzących do wprowadzania zwykle niekorzystnych zmian w oświacie. Również teraz nie ma dnia abyśmy nie słyszeli o wyciąganiu z szuflad propozycji Anny Zalewskiej, z których dawno się wycofano bo były bzdurne i przez większość ośmieszone i poddane ostrej krytyce. Nie przeszkadza to jednak obecnemu ministrowi i tak rozkręca się ten taniec derwisza. Trudno przewidzieć, czego należy oczekiwać, bo nie są to właściwi ludzie na właściwych miejscach. ZNP, mimo wakacji pracuje i bacznie obserwuje te bezładne poczynania – dodaje.

Jeśli do końca wakacji nie dojdzie do pozytywnych dla nauczycieli rozstrzygnięć, to wiele wskazuje, że we wrześniu zostanie przeprowadzona ogólnopolska akcja protestacyjna (oplakatowanie, oflagowanie szkół). Może się ona zakończyć sporem zbiorowym. Drugą opcją jest organizacja szerokiej akcji informacyjnej, poświęconej narastającym problemom w oświacie.

Tymczasem jeszcze w tym miesiącu mają się odbyć pikiety przed urzędami wojewódzkimi w ramach Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.


POWIĄZANE ARTYKUŁY