Po raz piąty ulicami miasta przeszedł Orszak Trzech Króli. Mimo mrozu i padającego śniegu lubinianie wspólnie świętowali i bawili na wyjątkowych jasełkach, których hasło brzmiało „Pokój i Dobro”.
Barwne, wesołe pochody przeszły dziś ulicami 515 miejscowości w Polsce i 21 na świecie. Ich uczestnicy w ten sposób celebrują dzień Objawienia Pańskiego, nazywany świętem Trzech Króli. Tradycja Orszaków Trzech Króli narodziła się w Polsce w 2008 roku. Lubinianie dołączyli do niej pięć lat temu. Dziś znów założyli kolorowe korony (na całym świecie przygotowano ich 700 tys.) i po mszy w kościele pw. św. Jana Bosko ruszyli do centrum miasta.
– Zawsze biorę udział w orszaku, bo to wspaniały sposób na zakończenie okresu świątecznego. Zachęcam też do tego moje wnuczki, ale na razie bardziej podobają im się diabły – żartuje pani Grażyna.
Rzeczywiście, piekło jest jedną z kilku atrakcji na trasie orszaku. Odgrywana w jego pobliżu walka dobra ze złem zatrzymuje w miejscu nawet tych przechodniów, którzy nie biorą udziału w pochodzie. Oprócz piekielnych uciech jest też wiele innych pokus, a niektóre z nich roztacza sam król Herod. Ci, którzy im się oprą, przechodzą przez bramę do nieba i dochodzą do betlejemskiej stajenki.
Tradycyjnie już dary maleńkiemu Jezusowi złożyli Trzej Królowie oraz przedstawiciele władz i rad miasta, powiatu i gminy Lubin. Tuż obok stajenki można było otrzymać gorący napój od członków Stowarzyszenia Seniorów „Trzeci Wiek” i Domu Dziennego Pobytu „Senior” oraz spędzić chwilę przy małym zwierzyńcu, który był nawiązaniem do hasła tegorocznego orszaku i osoby świętego Franciszka z Asyżu – średniowiecznego mistyka, prekursora ekologii, który jako pierwszy zwrócił uwagę na potrzebę harmonijnego współistnienia na Ziemi człowieka, roślin i zwierząt. Jego zdaniem człowiek ma obowiązek chronić przyrodę będącą dziełem Boga i dziedzictwem przekazywanym kolejnym pokoleniom. Św. Franciszek stworzył też pierwszą bożonarodzeniową szopkę, w której pojawiły się żywe zwierzęta.
