Myrda: Liczy się to, co robimy dla ludzi

1013

Kolej regionalna to jedno ze statutowych zadań samorządu województwa dolnośląskiego. Od pięciu lat pociągami mogą jeździć także mieszkańcy Lubina. Jakie jeszcze plany mają dla nich przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego, o to pytamy Tymoteusza Myrdę, członka zarządu województwa dolnośląskiego, który odpowiada m.in. za transport.

Od 2019 roku Lubin znów jest w kolejowym rozkładzie jazdy i przez ten czas z naszej stacji 2,5 miliona pasażerów odjechało Kolejami Dolnośląskimi. Spodziewaliście się takiej popularności?

Trudno było przewidywać konkretne liczby, ale tego, że mieszkańcy Lubina chętnie przesiądą się z ciasnych busów do wygodnych pociągów, byłem pewien. Co więcej, wiedzieliśmy, że jeśli uda się zbudować siatkę częstych połączeń, to część mieszkańców zrezygnuje z podróżowania na przykład do Wrocławia także samochodem.

Pociągi Kolei Dolnośląskich są komfortowe, czyste i szybkie, więc te 2,5 miliona mnie nie dziwi. Ale na pewno bardzo cieszy i motywuje do dalszej pracy.

Czy mam rozumieć, że siatka regionalnych połączeń z Lubina będzie rozwijana?

Opracowana przez nas, czyli zarząd województwa, strategia zakłada likwidację zjawiska wykluczenia komunikacyjnego. Od pięciu lat krok po kroku usuwamy te transportowe białe plamy, czego przykładem jest powrót na kolejową mapę samego Lubina, ale też Chocianowa, Bielawy czy ostatnio Świeradowa-Zdroju. Każda taka inwestycja umożliwia tworzenie nowych połączeń, które obsługują nasze Koleje Dolnośląskie.

Od początku z Lubina można bezpośrednimi kursami dotrzeć do Wrocławia i Głogowa. Przesiadka na stacji w Legnicy otwiera drogę m.in. do Świdnicy, Kudowy-Zdroju i w drugą stronę – do Żagania, a nawet Drezna.

10 marca uruchomiliśmy też bezpośrednie połączenie do Zielonej Góry – ten kierunek jest dla nas ważny, bo wielu młodych mieszkańców naszego regionu studiuje w tym mieście. Ten pociąg także zatrzymuje się w Lubinie. A niedawno Koleje Dolnośląskie rozpoczęły starania o zgodę na połączenie do Warszawy.

W rewitalizacji kolei regionalnej nie chodzi o to, żeby wyremontować tory i perony. Chodzi o to, by na stacji pociąg zatrzymywał się wystarczająco często, by dać ludziom możliwość swobodnego dojazdu do pracy, szkoły, na uczelnię, do lekarza, do kina lub teatru.

Czy województwo może coś jeszcze zaproponować lubinianom?

Mamy dużo pomysłów, a to, które z nich doczekają realizacji, zależy od samych mieszkańców. Jeśli za kilkanaście dni w wyborach samorządowych ponownie dadzą nam mandat do zarządzania sprawami województwa w ich imieniu, będziemy mogli tę strategię kontynuować i rozwijać.

Z pewnością chcielibyśmy dalej rozwijać regionalny transport, który opieramy o kolej, ale tam, gdzie z różnych powodów pociąg nie może dojechać, uzupełniamy lukę autobusami Kolei Dolnośląskich.

W Lubinie realizujemy projekt przebudowy przejazdu kolejowego na ulicy Legnickiej, żeby kierowcy nie musieli już czekać na podniesienie szlabanów. To też ważne zadanie, bo im częściej będą kursować pociągi, tym częściej przejazdy będą zamknięte. A przypomnę, że w planach mamy uruchomienie Kolei Aglomeracyjnej Zagłębia Miedziowego.

Wszystkie te projekty realizujemy w ścisłej współpracy z władzami Lubina, bo zarówno powrót kolei do miasta i koncepcja sieci aglomeracyjnej to tak naprawdę pomysły prezydenta Roberta Raczyńskiego, który doskonale rozumie rolę transportu zbiorowego w rozwoju społecznym i gospodarczym. Inwestycje w infrastrukturę wymagają współpracy na wielu poziomach, bo przecież nie zakończymy drogi na rogatkach miasta ani torów na granicy województwa (śmiech).

grafika: materiały prasowe

Na jakim etapie jest to przedsięwzięcie?

Zakończyliśmy prace nad dokumentacją przedprojektową. Studium wykonalności realizowaliśmy we współpracy z kilkoma samorządami z terenu Zagłębia Miedziowego, między innymi z Lubinem i Polkowicami, które finansowo wsparły proces opracowania studium.

Mamy już oszacowane warunki techniczne, środowiskowe i ekonomiczne. Wiemy też, jak ma przebiegać nowa część tej kolejowej pętli, czyli linia prowadząca przez Polkowice. Prowadzimy też już prace nad rewitalizacją tras do Przemkowa i Złotoryi, które również mają znaleźć się w schemacie KAZM i jej zasięgu. Uznaliśmy, że zrobimy wszystko, co możemy jako województwo, do czasu gdy PKP Polskie Linie Kolejowe rozpoczną przygotowania do samej budowy tego systemu.

Nie boi się pan, że KAZM zostanie tylko na papierze?

Nie. My stworzyliśmy ważną część dokumentacji, która trafi teraz do Centrum Realizacji Inwestycji PKP PLK. Nie wyobrażam sobie, żeby na takim etapie mogło dojść do rezygnacji z tak potrzebnego gospodarczo i społecznie projektu.

Coś jeszcze oprócz kolei?

Zamierzamy wyremontować drogę wojewódzką na odcinku z Rudnej do Gawronów. Razem z budowaną właśnie obwodnicą Góry da to szybszy i bezpieczniejszy dojazd do trasy S5 i Poznania.

Z Lubina do Ścinawy poprowadzi też ścieżka rowerowa, którą wybudujemy w porozumieniu z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. To część innego dużego projektu, czyli Cyklostrady Dolnośląskiej. Tworzymy ją we współpracy z samorządami i dla mieszkańców Lubina docelowo oznaczać to będzie możliwość wygodnego i bezpiecznego jeżdżenia po nowych drogach rowerowych. Trasa Miedziana z Lubina będzie biec do Chocianowa, a dalej chcemy ją doprowadzić do Przemkowa i Gromadki.

Podjęliśmy też decyzję o dofinansowaniu budowy stadionu lekkoatletycznego w Lubinie. Co roku przeznaczamy znaczne kwoty na stypendia dla młodych sportowców i ochronę zabytków. Z budżetu województwa do lubinian trafiają naprawdę duże środki, ale publiczne pieniądze nie są znaczone i często mieszkańcy po prostu nie zdają sobie sprawy z tego, który samorząd za jakie zadania odpowiada i skąd pochodzą fundusze na poszczególne inwestycje. To jednak nie jest ważne. Liczy się to, jak wydajemy pieniądze i co za nie robimy dla ludzi.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Joanna Dziubek

Fot. materiały prasowe


POWIĄZANE ARTYKUŁY