Minister chce walczyć z otyłością, zwłaszcza wśród… dziewczynek

1564

1 lutego najmłodsze dzieci wróciły do szkół. Prawdopodobnie wkrótce dołączą do nich też starsi koledzy. Minister edukacji Przemysław Czarnek przedstawił plan wsparcia dla uczniów powracających z nauki zdalnej. Jednym z punktów jest walka z otyłością szczególnie… u dziewcząt, bo, jak uważa minister, „tu jest większy problem”. Tymczasem badania pokazują, że w Polsce jest dwa razy więcej otyłych chłopców niż dziewczynek.

Minister Czarnek na antenie TVP Info poinformował o czterech zasadach wsparcia dla dzieci powracających do szkoły po nauce zdalnej. Program ma objąć: walkę z otyłością, walkę z krótkowzrocznością i innymi wadami wzroku, pomoc psychologiczną dla dzieci oraz dodatkowe zajęcia, które pomogą nadrobić zaległości w nauce.

Szef resortu wrócił uwagę przede wszystkim na problem otyłości wśród dzieci. Podkreślił, że pandemia koronawirusa i nauka zdalna, czyli przesiadywanie przed komputerem, „jeszcze ten problem wzmogły”.

– Robimy program wsparcia dla dzieci, żeby walczyć z otyłością. Chcemy przeszkolić nauczycieli WF-u, by specjaliści podali sposób na najbardziej efektywne wykorzystanie tych czterech godzin zajęć tygodniowo – wyjaśnił szef Ministerstwa Edukacji i Nauki.

Zwrócił się też z apelem do rodziców, by nie wystawiali dzieciom zwolnień z zajęć fizycznych. – Ruch i kultura fizyczna są dziś na wagę złota, ta plaga zwolnień lekarskich, tylko żeby dziecko się nie spociło lub nie miało gorszej oceny… Z tym musimy walczyć – powiedział.

Mówił też, że ministerstwo planuje wprowadzenie dodatkowych pozalekcyjne zajęcia SKS, które będą „zwłaszcza skierowane do dziewcząt, bo tu jest większy problem”.

Tymczasem, jak pokazują dane, jest odwrotnie. Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej np. w 2018 roku przedstawiło wyniki badania zachowań zdrowotnych młodzieży w wieku 11-15 lat. Wskazują one, że „nadmierna masa ciała występuje u 29,7 proc. chłopców i 14,3 proc. dziewcząt„.

– Też mi się wydaje, że problem ten dotyczy raczej chłopców niż dziewcząt. Większości z nich zależy na tym, żeby być szczupłą – mówi Andrzej Pudełko, naczelnik wydziału oświaty w lubińskim magistracie.

Urzędnik podziela zdanie ministra co do samej diagnozy problemu, jednak nie widzi konieczności uruchamiania specjalnych programów.

– Oczywiście zgodzę się, że wpływ zdalnego nauczania na kondycję fizyczną czy prawidłową postawę jest tragiczny. Dlatego też bardzo mi zależy, żeby młodzież jak najszybciej wróciła do szkół w pełnym zakresie. Nie wiem jednak, czy trzeba uruchamiać jakieś dodatkowe programy albo zlecać komuś szkolenia, bo każdy przecież nauczyciel zdaje sobie sprawę, że jest problem słodyczy czy mniejszej aktywności fizycznej wśród dzieci i młodzieży – uważa.

Andrzej Pudełko, naczelnik wydziału oświaty w lubińskim magistracie

– Może niech chociaż rząd sfinansuje część zajęć pozalekcyjnych. Takie zajęcia sportowe się odbywają w szkołach, choć czasem jest problem ze znalezieniem na nie chętnych – dodaje Pudełko, odnosząc się do pomysłu Czarnka dotyczącego SKS-ów.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy też dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 z oddziałami integracyjnymi w Lubinie.

– Jeśli chodzi o aktywność fizyczną wśród dzieci, to w czasie pandemii jej praktycznie nie ma. To dlatego, że uczniowie nie korzystają z zajęć sportowych w domu. Wiadomo, że ze względów bezpieczeństwa lekcje w-fu nie mogą polegać na wykonywaniu ćwiczeń typowo ruchowych przed ekranem komputera. W naszej szkole zajęcia poszerzyliśmy o ćwiczenia wzroku, są to aktywności rozluźniające. Natomiast typowa aktywność fizyczna jest znacznie ograniczona – uważa Iwona Kędzierska. 

Iwona Kędzierska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Lubinie

– Obawiam się, że po powrocie do szkół te cztery godziny w-fu w tygodniu mogą okazać się niewystarczające. Nie wiem czy będzie na to zgoda i czy znajdą się środki na dodatkowe zajęcia sportowe, bo faktycznie tych zajęć było do tej pory niewiele. Druga sprawa, że liczba uczniów uczęszczających na takie zajęcie z roku na rok malała. Sporo uczniów bierze udział w treningach klubów sportowych. W naszej szkole wielu uczęszcza na zajęcia pływania, karate czy piłki nożnej – dodaje dyrektor. 

Jak podkreśla pedagog, w jej placówce nie zaobserwowano do tej pory większego problemu z otyłością. Nie wiadomo jednak, czy po powrocie uczniów do szkół się to nie zmieni. – Trzeba będzie zrobić solidną diagnozę sprawności fizycznej. Jeśli okaże się, że ta sprawność znacznie spadła, to natychmiast będziemy chcieli zorganizować zajęcia dodatkowe. Mamy specjalistów, którzy mogliby to przeprowadzić. Kwestia tylko pieniędzy – zauważa Iwona Kędzierska.


POWIĄZANE ARTYKUŁY