Na około milion złotych oszacowano straty po pożarze, jaki wybuchł wczoraj na jednej z posesji w Oborze. Biegły wstępnie nie był w stanie podać przyczyn pojawienia się ognia.
Jak już pisaliśmy, czarny dym nad Lubinem widoczny był wczoraj około godziny 11.
– Pierwsze zgłoszenie wskazywało, że palą się opony na terenie jednej z posesji w Oborze, jednak po przyjeździe na miejsce okazało się, że pali się już także budynek mieszkalny wraz z zabudowaniami garażowymi oraz składowane na terenie tej posesji części, pochodzące z demontażu pojazdów – mówi straszy aspirant Michał Bandrowski, zastępca dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Lubinie.
Akcja była trudna, nie dość, że temperatura na zewnątrz wynosiła ponad 30 stopni Celsjusza, to w hydrantach było bardzo małe ciśnienie wody. Do pomocy wzywano kolejne jednostki, łącznie w działaniach wzięło udział 15 zastępów, zarówno z państwowej straży pożarnej, jak i z ochotniczych jednostek z Lubina, Krzeczyna Wielkiego, Niemstowa, Księginic, Zimnej Wody, Raszówki, Ścinawy, Szklar Górnych oraz JRGH KGHM ZG Lubin.
Z jednej strony trzeba było jak najszybciej ugasić pożar, a z drugiej – jak zaznacza strażak – obronić sąsiednie budynki. – Prąd wody podawaliśmy zarówno z drabin przystawnych, jak i z drabiny mechanicznej, by jak najszybciej zmniejszyć rozmiar pożaru – informuje strażak.
Pożar ugaszono niemal po sześciu godzinach.