Mikołaje na motocyklach znowu w Lubinie

2772

Jak na Mikołajów przystało, mieli czerwone czapki i kubraki oraz białe brody, jednak zamiast zaprzęgu reniferów, warczące maszyny. Dziś – jak zwykle o tej porze roku – w Lubinie pojawili się Moto-Mikołaje. Ich przejazd ściągnął sporą rzeszę fanów i wywołał mnóstwo radości, zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych.

Udało się, choć nigdy nie wiadomo, czy pogoda nie pokrzyżuje im planów.

– Grudzień nie jest najlepszym miesiącem do jazdy motocyklem – przyznaje, uśmiechając się Krzysztof Lubczyk z lubińskiego stowarzyszenia motocyklowego Copper Riders, organizatora przejazdu Moto-Mikołajów. – Dzisiaj mieliśmy obawy, czy wyjedziemy, ale generalnie warunki, jeśli chodzi o drogi, były dobre – dodaje.

Rzeczywiście prognozy pogody zapowiadały na dzisiaj śnieg, jednak na razie się nie sprawdziły. Dzięki temu Moto-Mikołaje, jak co roku, mogli spotkać się z lubinianami na rynku. Gdyby padał śnieg i było ślisko, nie mogliby wsiąść na swoje maszyny.

Ten przejazd odbywa się w naszym mieście już od kilku lat, zawsze w okolicach mikołajek. Kiedyś było to nieformalne, spontaniczne wydarzenie. Dziś jest organizowane oficjalnie przy okazji Jarmarku Bożonarodzeniowego. Dla motocyklistów z Lubina i okolic to ostatni wyjazd w sezonie, gdy mogą się wszyscy spotkać. To wyjątkowa akcja, bo przynosi trochę radości, a przy okazji można komuś pomóc. W tym roku Moto-Mikołaje zorganizowali zbiórkę dla Domu Pomocy Społecznej Ostoja w Lubinie.

– Zbieramy drobiazgi, jak kawa ciastka oraz środki higieniczne – mydła, chusteczki, itp. Zbiórka wciąż trwa. Jeśli ktoś chce się przyłączyć, może przynieść rzeczy do Motor-Centrum przy ulicy Chocianowskiej. Zbieramy do 22 grudnia – dodaje Lubczyk.

Do Moto-Mikołajów przyłączyło się w tym roku około 50 maszyn. Rajd wyruszył z placu przy ul. Konstytucji 3 Maja, przejechał ulicami miasta i zakończył się pod ratuszem. Tu można było porozmawiać ze zmotoryzowanymi Mikołajami, zrobić sobie zdjęcie, a nawet wsiąść na motocykl. Większość maszyn na tę specjalną okazję zostało świątecznie ozdobionych. Były rogi renifera, choinki czy prezenty. Każdy Mikołaj wyposażył się również w słodycze, którymi częstowano dzieci i dorosłych na rynku.

Panie przebrane za Mikołajki nikogo już nie dziwią w czasie tej akcji. Tym razem jednak można było też spotkać psa-renifera oraz małego Elfa, za którego przebrał się 9-letni Filip.

– Fajnie było – uśmiecha się chłopiec, który przyjechał dziś wraz z wujkiem Mariuszem.

– Ja jestem co roku, a Filip też zawsze chciał, więc w tym roku go zabrałem – przyznaje Mariusz.

Filip i jego wujek Mariusz

Jeśli pogoda dopisze, za rok znowu będzie można spotkać Moto-Mikołajów na lubińskim rynku.

Fot. BM


POWIĄZANE ARTYKUŁY