Miedziowi krwiodawcy odznaczeni przez ministra. Ich pomoc cenniejsza niż kiedykolwiek

2490

Koronawirus pokrzyżował im wiele planów i utrudnił świętowanie ważnego jubileuszu, ale i tak honorowi dawcy krwi z klubu „Serce Górnika” mają powód do dumy. Minister Zdrowia wyróżnił część z nich odznaką „Za zasługi dla ochrony zdrowia”.

Fot. Gov.pl

Odznaki zostały nadane 17 krwiodawcom, a okazją do tego było przypadające na ten rok 50-lecie istnienia klubu, działającego przy Zakładach Górniczych Lubin. Nazwiska wszystkich odznaczonych można znaleźć TUTAJ.

Złoty jubileusz klubu miał być uroczyście świętowany w październiku tego roku. Plany spaliły jednak na panewce.

– Niestety, na dziś nie przygotowujemy żadnych szczególnych wydarzeń z powodu epidemii. Nie wiemy, co będzie jesienią – mówi Sylwia Styś, wiceprezes klubu HDK „Serce Górnika”. – Cały czas jednak oddajemy krew, bo szpitale wciąż jej bardzo potrzebują.

Do „Serca Górnika” należy dziś ponad 200 dawców – w różnym wieku, obu płci, pracujących w ZG Lubin i spoza kopalni.

– Nowe osoby przychodzą do nas cały czas. Co ciekawe, jest coraz więcej osób młodych, tuż po osiemnastce, oraz pań – dodaje Sylwia Styś, która sama do tego grona dołączyła w 2004 r., przy okazji jednej ze zbiórek krwi. Jak podkreśla, mogłaby oddawać krew co miesiąc, ale z powodów fizjologicznych panie mogą podzielić się życiodajnym płynem tylko raz na kwartał.

Pomoc krwiodawców w tym roku jest wyjątkowo ważna. Jak informuje Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu, trwający stan epidemii uniemożliwia organizowanie terenowych zbiórek, przez co dolnośląskie zapasy krwi szybko maleją.

– Rozpoczął się sezon urlopowy i jak co roku liczba dawców krwi znacząco się zmniejszyła. W tym roku, w związku pandemią, stany krwi zmniejszyły się jeszcze bardziej. Jest to spowodowane wzrastającym zapotrzebowaniem na krew i jej składniki ze szpitali, jak i mniejszą liczbą krwiodawców. Staramy się robić wszystko, by zapewnić szpitalom odpowiednią ilość krwi w właściwym czasie, jednak bez dawców jesteśmy prawie bezsilni – podkreśla Adrianna Franc z RCKiK we Wrocławiu.


POWIĄZANE ARTYKUŁY