Przed szlagierowym meczem PGNiG Superligi Kobiet z Funfloor Perłą Lublin rozmawialiśmy ze skrzydłową mistrzyń Polski, wracającą do gry po kontuzji, Anetą Łabudą.
Czasu na odpoczynek w Święta nie miałyście zbyt wiele. Jak Ty spędziłaś ten wyjątkowy czas?
To zawsze wyjątkowy czas, bardzo ważny dla każdej z nas, bo w sezonie nie ma wiele tych wolnych dni. W tym roku razem z moim chłopakiem Wigilię spędziliśmy w Żarach u moich rodziców, a już następnego dnia jechaliśmy do Płocka, aby i tam spędzić kawałek świąt. Był to cudowny, rodzinny czas.
A jak z Twoim zdrowiem?
Ze zdrowiem jest już wszystko dobrze. Teraz miałyśmy mały okres przygotowawczy, więc po kontuzji był to bardzo ważny czas dla mnie, aby się fizycznie przygotować.
Wróciłaś do treningów, zagrałaś także w niedawnym meczu kontrolnym z niemieckim Zwickau. Jak czułaś się na parkiecie?
Pierwszy mecz po kontuzji zawsze jest ciężki. Śmiałam się, że potrzebuje butli z tlenem, ale jest coraz lepiej, na styczeń będę w pełni gotowa i mam nadzieje, że ta butla już nie będzie potrzebna (śmiech). Fajnie jest wrócić na parkiet, po przerwie spowodowanej kontuzją, docenia się wówczas każdą minutę w meczu, nawet spędzoną na ławce, a nie na trybunach.
Przed Wami prawdziwy meczowy maraton – 14 spotkań w dwa miesiące. Jesteście na to gotowe?
Będzie to ciężki czas, bo do tej ilości meczów dochodzą podróże. Jak już wejdziemy w rytm meczowy, to będzie dobrze. Jesteśmy przygotowane na granie w europejskich pucharach. To zawsze bonus dla każdej z nas.
Granie po przerwie rozpoczniemy od hitowego starcia. W szatni mecz Perłą to teraz temat numer jeden?
Co w szatni, zostaje w szatni.
Brałaś udział w „Świętej Wojnie” jeszcze w barwach naszego najbliższego rywala. Czym dla zawodniczek są te mecze?
Liczy się tu i teraz. Gram w Zagłębiu i przeszłość nie ma dla mnie znaczenia. A jeśli chodzi o te spotkania to zawsze są to mecze, które dostarczają dodatkowych emocji, ale tak naprawdę do każdego meczu przygotowujemy się podobnie. Parkiet wszystko zweryfikuje.
Po meczu z Perłą czeka nas wyjazd do Rumunii. Jakie cele stawiacie przed sobą w rozgrywkach Ligi Europejskiej?
Tak jak mówiłam Liga Europejska jest to bonus dla nas wszystkich. Mamy szanse zmierzyć się z mocnymi rywalami, którzy z europejskim graniem mierzą się co roku. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Powalczyć, sprawić niespodziankę, nabrać doświadczenia, sprawdzić się na arenie międzynarodowej. Mecze z Rosjankami pokazały, ze można, a teraz mamy szanse postawić kolejny krok, aby budować historię.
W grupie zagramy między z Nantes. Dla Ciebie będzie to swego rodzaju podroż sentymentalna?
Podróż sentymentalna to dużo powiedziane. We Francji spędziłam rok, myślę że fajnie będzie się po prostu spotkać z Polkami, które grają w zespołach, z którymi się zmierzymy. Oczywiście do Francji zawsze chętnie będę wracać, bo mentalność Francuzów i podejście do piłki ręcznej i ogólnie do sportu to jest „coś”, czego polski sport powinien się uczyć.
Jak wspominasz mecze ligowe ESBF Besancon z Nantes?
Akurat dobrze wspominam, szczególnie jeden z ostatnich naszych meczów. Sprawiłyśmy niespodziankę wygrywając właśnie z Nantes, co przyczyniło się później do historycznego trzeciego miejsca w lidze francuskiej. Był to duży sukces dla naszej drużyny.
Czego można Ci życzyć w nadchodzącym 2022 roku?
Może nie będę oryginalna, ale na pewno zdrowia.