Koczowisko bezdomnych w centrum miasta

7534

Pomagać, nie pomagać, potrzebują i chcą pomocy, a może jest wręcz odwrotnie? – zastanawia się wielu lubinian, widząc osoby koczujące w parkach czy na skwerach. Jedno z takich obozowisk pod chmurką bezdomni utworzyli na terenach zielonych za stacją Lotos. Jest i materac, i poduszki, jedzenie, picie…

– Teraz ciepło, to można tu spać – przyznaje Ivan, który koczuje na placu między ulicami Konstytucji 3 Maja a Kaczyńskiego. Nie jest tu zresztą sam. Gdy z nami rozmawia, tuż obok śpi jeszcze jeden mężczyzna. Wiemy jednak, że nocują tu również inni bezdomni.

Ivan, który przyjechał do Lubina z Ukrainy, zapewnia, że jeśli otrzymałby pomoc, chętnie by z niej skorzystał. Do maja mieszkał w schronisku, a od czerwca właśnie tutaj, tuż przy iglakach, jest jego dom.

– Gdzie mam iść? – pyta.

Ivan zgodził się z nami porozmawiać

Do panów zaglądają regularnie zarówno policjanci, jak i pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Cały szkopuł jednak w tym, że jeśli nie chcą oni przyjąć pomocy, nic nie można zrobić.

– Sprawa problemu koczowiska za stacją paliw Lotos jest nam znana. Wiemy, że od czerwca przebywają tam osoby bezdomne – mówi dyrektor lubińskiego MOPS-u Beata Lejczak-Wawrynowicz. – Pracownicy socjalni próbują namówić panów, żeby skorzystali z noclegowni, schroniska, ale okres letni sprzyja przebywaniu pod chmurką. Poza tym, żeby przebywać w placówce, trzeba być trzeźwym. Schronisko nie przyjmie osób pod wpływem alkoholu – dodaje.

Pracownicy MOPS-u systematycznie zaglądają do miejsc, gdzie przebywają osoby bezdomne. Informacje o nich otrzymują między innymi od lubinian. Domami dla takich osób stają się pustostany, altanki, czy w lecie takie miejsca, jak tereny zielone przy ul. Konstytucji 3 Maja.

Według danych lubińskiej pomocy społecznej, w naszym mieście żyje aktualnie 60 osób bezdomnych, w schronisku i noclegowni jest ich 30. Oczywiście gdy temperatury spadają, w schronisku pojawia się więcej potrzebujących.

W zimie mieszkanie pod chmurką może skończyć się tragicznie, jednak w lecie już nie. Dlatego bezdomni zazwyczaj w tym czasie odmawiają przyjęcia pomocy od pracowników MOPS-u czy policjantów. Na ulicach miasta, gdy jest ciepło są bardziej widoczni, szczególnie pod Srebrną Promenadą, gdzie śpią na ławkach i na trawie.

– Nasze miasto ma taki komfort, że ma schronisko. Pan prezydent zlecił realizację zadania organizacji pozarządowej. Schronisko jest na miejscu, osoby bezdomne nie muszą nigdzie wyjeżdżać. Tę pomoc, razem z dachem nad głowa i wyżywieniem, mogą otrzymać tutaj – mówi Beata Lejczak-Wawrynowicz. – Nikogo nie możemy jednak przymusić, ta osoba musi wyrazić chęć i wolę, żeby tę pomoc otrzymać – podkreśla po raz kolejny.

Tu koczowisko utworzyli sobie bezdomni

To samo zresztą słyszymy od oficer prasowej lubińskiej policji.

– Mamy stały kontakt z pracownikami z miejskich i gminnych ośrodków pomocy społecznej, sytuacja jest cały czas monitorowana. Niestety, kiedy funkcjonariusze przyjeżdżają i oferują pomoc, te osoby odmawiają – mówi aspirant sztabowy Sylwia Serafin.

Lubinianie na policję informację o osobach bezdomnych zgłaszają raczej sporadycznie. W ostatnim czasie koczowisko przy ul. Konstytucji 3 Maja zgłoszono tylko raz – poprzez Krajową Mapę Zagrożeń Bezpieczeństwa. Jeśli bezdomni nie łamią prawa, nie śmiecą, nie piją alkoholu w miejscu publicznym, a ich życie nie jest zagrożone, policjanci tylko do nich zajrzą i zostawią w spokoju.

Fot. BM


POWIĄZANE ARTYKUŁY